Facebook, Android, Apple... o tym się dziś mówi i pisze, ale w tle wydarzeń z rynku IT szykuje się kolejna naprawdę ważna rozgrywka na poziomie międzynarodowym i może być ona o wiele istotniejsza niż ACTA. Chodzi bowiem o kontrolę nad Internetem.

W tej nowej rozrywce terminem kluczowym są Międzynarodowe Regulacje Telekomunikacyjne (ITR). Mówiąc najprościej, chodzi o umowy międzynarodowe regulujące zasady świadczenia międzynarodowych usług telekomunikacyjnych.

Obecna wersja ITR została przyjęta w 1988 r. i z tego powodu wielu polityków uważa, że należy ją "dostosować do współczesnych realiów". To może oznaczać bardzo różne rzeczy, bo przecież jest dziś wielu polityków, którym przeszkadza nadmiar swobody w sieci. Wiele rządów nauczyło się, że internet to potężna broń, a potężną broń rządy chcą kontrolować.

Czytaj: Schmidt: Traktat ONZ zagraża wolności sieci

Jeden z możliwych scenariuszy dotyczących ITR to przekazanie kontroli nad internetem w ręce Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU). Niektóre państwa ITU chcą również poddać cyberbezpieczeństwo i ochronę danych kontroli międzynarodowej, chcą pozwolić zagranicznym telekomom na naliczanie opłat za "międzynarodowy" ruch internetowy, co miałoby służyć przychodom państwowych telekomów.

Dokonując dużego uogólnienia, można powiedzieć, że przy okazji aktualizacji ITR wiele państw chciałoby ustanowić większą kontrolę nad siecią. Nie wzbudza to dobrych skojarzeń. Na targach MWC w Barcelonie były szef Google Eric Schmidt nie przebierał w słowach, krytykując ideę kontrolowania internetu przez ITU.

- To byłaby katastrofa - mówił Schmidt. - Dla niektórych otwartość oraz interoperacyjność to jedno z największych osiągnięć ludzkości w czasie jej istnienia (...) jeśli obecny model zarządzania działa dobrze - a tak myślę - nie zmieniałbym [kontroli nad internetem], a gdybym to robił, byłbym bardzo, bardzo ostrożny.

ITR: W grudniu będzie gorąco

ITU pracuje obecnie nad zmianami ITR. Nowy dokument zostanie zatwierdzony na Światowej Konferencji Międzynarodowej Telekomunikacji, która ma odbyć się w dniach 3-14 grudnia 2012 r. w Dubaju. Dokument może być przyjęty na zasadzie konsensusu wszystkich państw należących do Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU). Jeśli będą kontrowersje, może dojść do głosowania, w którym każde państwo będzie miało jeden głos.

Polacy nie gęsi

Nad polskim stanowiskiem w sprawie ITR pracuje obecnie Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, które wczoraj na swojej stronie ogłosiło... konsultacje dotyczące polskiego stanowiska. Postawa godna pochwalenia.

Na stronie MAC znajdziemy zaproszenie do konsultacji, w którym przedstawiono nie tylko konsultowane zagadnienia, ale również wstępne stanowisko MAC. Dowiadujemy się z niego m.in. że:

• zdaniem MAC traktat w sprawie ITR powinien mieć charakter ogólnych zapisów/zasad/wytycznych.
• MAC nie popiera szczegółowych zapisów traktatu, zwłaszcza tych narzucających techniczne aspekty komunikacji międzynarodowej.
• MAC nie zgadza się na przepisy rozszerzające mandat ITU o kwestie związane z zarządzaniem systemem nazw domen, przydzielaniem numerów i adresów IP, regulowaniem peeringu.
• MAC sprzeciwia się rozszerzeniu bezpośredniego obowiązywania traktatu na operatorów.
• MAC popiera wszelkie propozycje respektujące suwerenność państw członkowskich Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU) oraz sprzeciwia się propozycjom zapisów stojących w sprzeczności z prawodawstwem UE.
• MAC popiera wszelkie zapisy odnoszące się do uszanowania Praw Człowieka w odniesieniu do międzynarodowych usług telekomunikacyjnych.
• MAC popiera prace nad propozycjami przeciwdziałającymi działaniom antykonkurencyjnym lub monopolistycznym oraz popiera dalsze prace nad propozycjami odnoszącymi się do wzmocnienia ochrony interesów i praw konsumentów.
• MAC  popiera zachowanie zasady neutralności technologicznej w ITR.

– Jesteśmy jednym z niewielu krajów, który publicznie wystawia ten dokument do konsultacji. Wystawia po to, byśmy od razu mogli powiedzieć jako polski rząd, że jesteśmy przeciwni nadmiernym regulacjom internetu, przeciwni blokowaniu stron, śledzeniu użytkowników w sieci – mówi minister Michał Boni w nowym nagraniu opublikowanym na stronie ministerstwa.

Wygląda to wszystko dość obiecująco z punktu widzenia obywatela Polski. Musimy jednak mieć na uwadze, że sama Polska nie wygra walki o swobodny internet. Pod koniec tego roku stanie się coś bardzo, bardzo ważnego, a przygotowania do tego wydarzenia trwają od pewnego czasu.

Czytaj: Neutralność sieci: Komisja znów robi konsultacje i chyba się pogubiła