Jiří Hlavenka opowiada o swoich największych porażkach, kluczach do sukcesu w branży e-commerce, a także przyszłości sklepów i to nie tylko tych internetowych.
reklama
Dziennik Internautów (DI): Masz na swoim koncie między innymi pierwszy sklep internetowy w Czechach, pierwszą witrynę aukcyjną w kraju, pierwsze witryny obsługujące sprzedaż muzyki i e-booków, jedną z największych usług hostingowych oraz kilka magazynów internetowych. Taka lista naprawdę robi wrażenie, jednak przypuszczam, że nie obeszło się także bez licznych wpadek. Jakie były twoje największe internetowe porażki w ostatnich latach?
Jiří Hlavenka (JH): Rzeczywiście, było wiele porażek, bądź lepiej, błędów - teraz widzimy, że wiele rzeczy można było zrobić dużo lepiej. Na przykład ze sprzedażą e-booków i muzyki w sieci wyszliśmy do użytkowników zbyt wcześnie. Z drugiej strony takie kroki były też swego rodzaju "marketingowymi sztuczkami", które przyciągały zainteresowanie większych mediów oraz pozwalały nam budować reputację marki.
Z biznesowego punktu widzenia, naszą największą porażką była witryna aukcyjna. Mieliśmy bardzo dobrą domenę (www.aukce.cz – „aukce“ znaczy „aukcja“), rozpoczęliśmy wcześnie, mieliśmy największy e-sklep i ogromną promocję w mediach. Pomimo to ponieśliśmy swego rodzaju klęskę - głównie dlatego, że nie rozumieliśmy dokładnie praw rządzących aukcyjnymi biznesami. Pojawiły się duże problemy, głównie z oszustwami internetowymi oraz próbami wyłudzeń. Aby stworzyć z tego prawdziwy biznes, trzeba było wprowadzić twarde zasady i na bieżąco walczyć z internetowymi przestępcami.
DI: Na nadchodzącej konferencji e-commerce w Polsce będziesz mówił między innymi o rozwoju internetowych sklepów. Jak Twoim zdaniem prezentuje się ta część polskiego rynku w porównaniu do innych europejskich państw?
JH: Niestety nie mam zbyt głębokiej wiedzy na temat e-commerce w innych europejskich państwach, może poza Słowacją. Moim celem na konferencji w Poznaniu nie jest więc tylko prezentacja czeskiego rynku, ale także zdobycie informacji o tym, jak to wygląda w innych krajach.
Mimo wszystko spróbuję odpowiedzieć, bazując na wiedzy, którą posiadam. Wydaje mi się, że rynek aukcji internetowych w Polsce jest bardzo rozwinięty. Możliwe nawet, że jest numerem jeden, jeśli porównamy procentowy udział ilości aukcji do standardowej sprzedaży (w Czechach aukcje stanowią mniej niż 10% wszystkich transakcji w e-sklepach). Zauważyłem także, że jest niewiele bardzo dużych firm, które prowadzą sklepy w internecie, natomiast rynek opiera się o drobniejszych sprzedawców. To także jedna z głównych różnic w porównaniu do zachodnich państw (np. Niemiec), ale również Czech, gdzie wiele dużych korporacji aktywnie walczy o swoje udziały w sprzedaży internetowej.
Nie chciałbym mówić, że jeden rynek jest bardziej rozwinięty od innego - to są zwyczajnie regionalne różnice i oczywiście zarówno polski, jak i czeski e-commerce są bardzo rozbudowane, tylko nieznacznie z tyłu za Niemcami czy Wielką Brytanią.
DI: Jedną z najbardziej innowacyjnych firm na polskim rynku jest IAI, która nazywa się "platformą e-commerce przyszłości". Mówiąc najogólniej, dostarcza "chmurową" platformę dla sklepów o właściwie dowolnej wielkości. Co sądzisz o tego typu usługach? Uważasz, że sprzedawcy powinni budować swoją własną infrastrukturę (dedykowany serwer i własne oprogramowanie CMS) czy oddać tę część prowadzenia biznesu w inne ręce (na przykład właśnie IAI), a samemu skupić się na produktach oferowanych klientom?
JH: Cóż, "chmura" to dla mnie zbyt rozdmuchane słowo. Ludzie chcą łatwiejszego użytkowania, prostszych interfejsów, bezproblemowego działania, możliwości ewentualnego rozwoju i skalowalności. Prawda jest taka, że prawdziwe korzyści finansowe można odnieść, zarówno stosując "chmury", jak i bez nich.
Generalnie masz rację, bardzo wygodna jest usługa, która zajmuje się całą stroną techniczną funkcjonowania sklepu, a sprzedawcy skupiają się wyłącznie na tym, co najważniejsze: na marketingu, handlu i sprzedaży. Mimo wszystko jednak pojawia się pytanie o rozmiar, gdyż ja nie wierzę w "jedno rozwiązanie dla wszystkich". Większość firm, które znam z Czech, wymagało bardzo niestandardowego oprogramowania, które pozwoliło im się wyróżnić na tle konkurentów. Myślę więc, że dla gigantów najlepszą drogą jest stworzenie własnego oprogramowania (bądź przynajmniej oparcie się o jakiś framework), natomiast dla mniejszych sklepów rozwiązanie wspomniane powyżej może się okazać bardzo dobrym wyjściem.
DI: Wiele badań pokazuje, że rynek e-commerce będzie rósł w następnych latach. Jestem przekonany, że podzielasz tę opinię, jednak (przynajmniej w Polsce) wciąż nie możemy obejść się bez standardowych zakupów w realnych sklepach. Myślisz, że pewnego dnia przestaniemy chodzić do supermarketów i dla naszej wygody będziemy kupowali, wyłącznie wykorzystując komputery? Jeśli tak, za ile lat taka wizja może się ziścić?
JH: Rozmawiałem z wieloma najważniejszymi reprezentantami bardzo dużych sklepów i według nich taka wizja nie jest jedynie fikcją. Są absolutnie przekonani, iż nastąpi kiedyś taki moment, że właściciele supermarketów wejdą z hukiem do świata internetu. Kiedy? Myślę, że jest to już bardzo, bardzo bliskie. Po tym jak jeden z dużych sklepów zagości w internecie, inni szybko dołączą. Jeden z przedstawicieli powiedział mi nawet: "Jesteśmy już gotowi do startu, czekamy tylko na właściwy moment".
Jest jeden główny czynnik, który to hamuje - telefony komórkowe (urządzenia takie, jak iPhone jeszcze bardziej). Wraz z popularyzacją technologii ludzie będą dokonywali bardzo selektywnych zakupów. Na porządku dziennym będzie zasięganie szerszych informacji na bieżąco z internetu, rekomendacje czy porównywanie cen. To jeszcze nie ma miejsca, jednak uważam, że takie nowinki będą miały ogromny wpływ na proces zakupów, większy niż mogliśmy to obserwować kiedykolwiek w historii.
DI: Na liście twoich osiągnięć można także znaleźć największą w kraju firmę telekomunikacyjną VoIP. Z oczywistych względów nie mogłem jej przetestować, jednak w ostatnich tygodniach Google bardzo mocno eksperymentuje na tym rynku (np. Google Voice w Gmailu). Według Ciebie to duże zagrożenie dla lokalnych operatorów VoIP czy po prostu dodatkowy gracz?
JH: Google Voice to oczywiście świetna koncepcja, głównie dlatego, że jest zintegrowana z Gmailem. Do czasu jednak, gdy jest zamkniętą technologią i wymaga do działania komputera, głównym jej rywalem jest raczej Skype niż firmy VoIP. Ludzie często nie wierzą, gdy mówię im, że Skype nie jest naszym największym konkurentem. Główne firmy dostarczające usługi VoIP (nie tylko moja) konkurują ze standardowymi operatorami. Skype nazwałbym raczej "uzupełnieniem" dla osób poszukujących tanich rozmów przez internet.
DI: Wracając do e-commerce, w poprzednich latach pojawiało się tysiące nowych sklepów internetowych, jednak jedynie niewielki procent z nich przetrwał. Jaka jest twoim zdaniem najistotniejsza cecha właściciela takiego biznesu?
JH: Dziwną rzeczą jest, że (przynajmniej w Czechach) jedynie niewielki procent takich sklepów upadł, a liczba aktywnych biznesów wciąż rośnie. Moim zdaniem powodem tego jest bardzo niewielki koszt prowadzenia e-sklepu i nawet jeśli nie masz oczekiwanych wcześniej zysków, możesz łatwo przetrwać, szukając sposobów na poprawienie efektywności swojego biznesu. Z pewnością istotny jest także fakt, że rynek jest jeszcze daleki od pełnego nasycenia.
Z drugiej strony często zapomina się, że właściciel sklepu to nie "najlepszy gość od technologii w mieście", lecz bystry sprzedawca. To jest powód upadku wielu e-sklepów - były uruchamiane przez ekspertów znających się na informatyce czy programowaniu, jednak niemających najmniejszego pojęcia, jak kupować tanio i sprzedawać drożej.
DI: Obecnie wielu młodych ludzi spogląda na internet jako miejsce, gdzie można szybko zbić fortunę. Biorąc to pod uwagę, mam nieco niedyskretne pytanie: ile czasu zajęło ci zarobienie swojego pierwszego miliona? W dzisiejszych czasach jest to prostsze czy trudniejsze niż kiedyś?
JH: To trudne pytanie. Uruchomiłem moją pierwszą firmę w 1990 roku i wszelkie wysiłki wkładaliśmy wtedy w rozwój firmy, więc właściwie wszystkie zarobione pieniądze były reinwestowane. Wtedy więc pomimo rosnącej wartości firmy nasze kieszenie były puste. Na prawdziwe zyski przyszedł czas w 2000 roku, kiedy sprzedałem udziały mojej najbardziej zyskownej firmy inwestorowi.
Generalnie nie można jednoznacznie stwierdzić, czy łatwiej jest zarobić duże pieniądze w internecie obecnie niż kiedyś. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jednak zawsze są miejsca na genialne pomysły, które pozwalają w krótkim czasie zarobić majątek. Konkurencja jest teraz większa, jednak młodzi ludzie są także lepiej przygotowani, niż to miało miejsce dwadzieścia lat temu.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|