Ochrona danych osobowych to iluzja?
Ochrona danych osobowych jest iluzją i dlatego powinniśmy się skupiać na ochronie prawnej przed skutkami szkodliwego wykorzystania danych osobowych, a nie na coraz ostrzejszych rygorach chronienia baz danych - uważa Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT).
Wacław Iszkowski przedstawił swoje poglądy w artykule na stronie PIIT. W tekście stawia on tezę, że ochrona podstawowych danych osobowych jest iluzją i powinniśmy raczej otwarcie się do tego przyznać niż umacniać tą iluzję w dalszym ciągu.
Prezes PIIT popierając swoją tezę zwraca uwagę na to, że w wielu przypadkach nasze podstawowe dane są przeglądane przez osoby, od których nie wymaga się zachowania tych danych w tajemnicy. Przykładem mogą być recepty wielokrotnie przeglądane w aptekach i NFZ, książki wejść i wyjść w budynkach, wielokrotne kserowanie dowodów osobistych w różnych instytucjach itd.
W opinii Iszkowskiego dalsze zinformatyzowanie administracji w połączeniu z nowymi gadżetami elektronicznymi otoczy każdego obywatela powłoką informacyjną, która ułatwi wiele spraw, ale będzie też umożliwiać jego ciągła inwigilację. Ponieważ obecne systemy zabezpieczeń są zbyt słabe aby móc skutecznie chronić, według Prezesa PIIT uczciwie będzie powiedzieć: "obywatelu sam zadbaj o swoje dane osobowe".
Iszkowski proponuje, aby na wzór amerykański zadbać przede wszystkim o dobre sposoby ograniczania przypadkowego rozsiewania naszych danych osobowych. Konieczne jest m. in. prawne usankcjonowanie prawa obywatela do uzyskania od osoby fizycznej, instytucji lub firmy pełnej informacji w jakim celu ma podać swoje dane oraz jak będą one przetwarzane. Wydaje się również, że dobrym rozwiązaniem może podpis elektroniczny w wersji elektronicznego europejskiego identyfikatora (eID).
Polityka prywatności musi być zrozumiała
Do artykułu Wacława Iszkowskiego należałoby dodać, że wymagania prawne to jedno, ale trzeba zadbać jeszcze o właściwą realizację zasad. W ostatnim czasie w USA Federalna Komisja Handlu (FTC) przyjrzała się sprawom polityki prywatności w serwisach internetowych.
Badania przeprowadzone na zlecenie FTC pokazały, że zazwyczaj zrozumienie polityki prywatności wymaga od czytelnika umiejętności czytania ze zrozumieniem na poziomie studiów pierwszego stopnia. Oznacza to w praktyce, że dla wielu osób polityka prywatności to mało zrozumiały bełkot.
W opinii osób dyskutujących nad problemem w FTC, powinno się zadbać nie tylko o przystępność polityki prywatności, ale także o atrakcyjność jej przekazu. Obowiązkiem powinno być też powiadamianie użytkowników o zmianach w polityce prywatności. Często zmiany w tym dokumencie są po prostu niezauważane, bo użytkownicy nie mają w zwyczaju wciąż odwiedzać strony z polityką prywatności.