Miałoby to być skuteczne narzędzie przeciwko manipulacjom firmy, w wyniku których promuje ona własne serwisy kosztem obcych. Pytanie tylko, czy nie przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku.
reklama
Algorytm wyszukujący i tworzący ranking jest zapewne najpilniej strzeżoną informacją firmy Google. To dzięki niemu amerykańska firma jest zdecydowanym liderem na rynku wyszukiwarek w skali globalnej. Zaledwie w kilku krajach (m.in. w Chinach) to inni gracze są liderami. Najwięksi konkurenci - Yahoo oraz Microsoft - mają znacznie mniejsze udziały, nie brak im jednak determinacji w walce z potentatem.
Pozycja w wynikach wyszukiwania to być albo nie być dla bardzo wielu firm. Im wyższa pozycja, tym więcej odwiedzin, a zatem więcej odsłon reklam czy też dokonanych zakupów. New York Times twierdzi, że wielu serwisom internetowym Google zapewnia nawet połowę ruchu. Jest to więc niezwykle ważny czynnik wpływający na sukces lub porażkę poszczególnych firm.
Amerykański dziennik zwraca uwagę na niezwykle ważny aspekt działalności Google - zmiany w algorytmie. Te są niezbędne, by firma mogła dostarczać wyniki wyszukiwania najwyższej jakości. Mogą one jednak powodować dość zasadnicze zmiany w rankingu, a tym samym jednym serwisom pomagać, a innym szkodzić. Zmian takich, według NYT, miałoby być nawet kilkaset rocznie.
Okazjonalnie podnoszone są zarzuty wobec Google, że manipulując algorytmem, wspiera inne swoje serwisy i usługi kosztem tych należących do firm i osób prywatnych. New York Times chciałby z tym skończyć. W jaki sposób? Wskazuje się dwa rozwiązania.
Po pierwsze Google miałaby wytłumaczyć się z polityki wprowadzanych przez siebie ulepszeń. Oczywiście na poziomie na tyle ogólnym, by konkurenci nie mogli tych informacji bezpośrednio wykorzystać. Druga koncepcja mówi z kolei o tym, by jedna z komisji parlamentarnych otrzymała wgląd we wprowadzane przez Google zmiany. Podkreśla się jednak, że nie można od firmy wymagać, by tłumaczyła się z każdej zmiany, to bowiem mogłoby negatywnie wpłynąć na innowacyjność.
Nie powinno się także doprowadzić do tego, by inne serwisy należące do Google wypadły z wyników wyszukiwania, gdyż bardzo często są właśnie tym, czego internauci poszukują. Warto także pamiętać, że nikt nie zmusza nikogo do korzystania akurat z tej wyszukiwarki. Sytuacja na tym rynku wygląda podobnie do tej, jaką jeszcze niedawno mogliśmy obserwować w przypadku przeglądarek internetowych, gdzie niepodzielnie rządził Internet Explorer. Skuteczne działania wymierzone w monopol sprawiły, że inne aplikacje nawiązały równorzędną walkę.
Czy tak może stać się również w tej sprawie? Wiele zależy od nas samych - to my, internauci, wybieramy wyszukiwarkę, z której korzystamy. My więc mamy możliwość jej zmiany. Pytanie tylko, czy chcemy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*