Amerykański wywiad może przez rok przechowywać metadane dotyczące internautów, nawet jeśli nie są one związane z dochodzeniem. Tak uważa Guardian, który znów powołuje się na dokumenty od Edwarda Snowdena.
reklama
Nikogo już nie zaskoczy wiadomość, że amerykański wywiad na potęgę zbiera informacje o internautach. Nikt jednak nie wie, jak długo te dane mogą pozostawać w rękach służb. Przy okazji wycieków dotyczących programu XKeyscore gazety podawały, że treści rozmów zostają w tym systemie na okres 3-5 dni, natomiast metadane na okres miesiąca.
Wczoraj Guardian ujawnił kolejną porcję informacji z dokumentów Edwarda Snowdena. Dotyczy ona okresu przechowywania danych i niestety mówi o zatrzymywaniu danych na okres znacznie dłuższy niż tydzień czy miesiąc.
Według gazety Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) może przechowywać metadane milionów internautów nawet przez rok. Służy do tego repozytorium o nazwie Marina. Z dokumentów analizowanych przez Guardiana wynika, że Marina przechowuje wyłącznie informacje o internautach, natomiast dane o połączeniach telefonicznych trafiają do innego systemu.
Marina umożliwia wyeksportowanie zebranych danych w różnych formatach, co ułatwia analizę zachowań internautów. Dane w repozytorium dotyczą osób, które nie są o nic podejrzane. Gdyby jednak stały się podejrzane, NSA ma możliwość przejrzenia historii stron odwiedzanych przez te osoby w ciągu ostatniego roku (zob. NSA stores metadata of millions of web users for up to a year, secret files show).
Oczywiście NSA nie będzie komentować wycieków i powie, że prasa ma niepełne informacje. Problem jednak w tym, że dotychczas NSA nie chciała ujawnić, jak wiele informacji zbiera i jak długo je przechowuje.
Oficjalnie NSA stara się przekonywać, że... ma tylko troszeczkę danych. W sierpniu agencja ujawniła, że zbiera ok. 1,6% informacji przesyłanych w internecie, a tylko mała tego część jest uważnie przeglądana. Te statystyki są jednak problemowe, bo informacje przesyłane w internecie obejmują także muzykę i filmy. Jeśli NSA chce przejrzyście informować o skali inwigilacji, powinna ujawnić, jaki odsetek przesyłanych wiadomości (np. e-maili) jest przez nią analizowany. Tego agencja raczej nie zrobi.
Drugi problem to właśnie czas przechowywania danych. Jeśli będziemy zbierać tylko część przesyłanych informacji, ale zachowamy je na wiele miesięcy, uzbiera się dość sporo materiału o każdym internaucie.
Jeśli zestawimy kolejne wycieki z różnymi deklaracjami NSA, zrozumiemy, czym według tej agencji jest przejrzystość. Jest to przedstawianie pewnych faktów, ale tylko takich starannie wybranych, które w odpowiedniej konfiguracji mogą zarysować obraz bardzo łagodnej, zgodnej z prawem inwigilacji. Niestety ten obraz jest niepełny, a jedynym jego uzupełnieniem ciągle są wycieki. Dlatego media i obywatele wciąż przywiązują do nich tak wielką wagę.
Czytaj także: Jest szansa na reformę inwigilacji w USA. Szef wywiadu już straszy atakami
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Google udostępnia Web Designer - darmowe narzędzie do animacji HTML5 - wideo
|
|
|
|
|
|