Ministerstwo Cyfryzacji w rządzie Beaty Szydło nie będzie się zajmować wyznaniami i mniejszościami. Nie będzie też sprawować nadzoru nad Pocztą Polską. Pozostanie mu sama cyfryzacja, która jak dotąd była rozbita na inne resorty.
reklama
9 listopada Dziennik Internautów poinformował, że Anna Streżyńska zostanie ministrem cyfryzacji w rządzie Beaty Szydło. 16 listopada była prezes UKE objęła to stanowisko. Nawet osoby nieprzepadające za PiS przyznawały, że to jest właściwa osoba na właściwym miejscu, ale zaczęły się pojawiać inne wątpliwości. Od ministerstwa cyfryzacji odłączono kwestie administracji i pytanie brzmi, czym właściwie ma się zajmować Ministerstwo Cyfryzacji?
Dziś na stronie ministerstwa pojawiła się notka na ten temat. Jest krótka, więc zacytujemy ją w całości dodając własne pogrubienia.
Ministerstwo Cyfryzacji będzie centrum kompetencji teleinformatycznych Państwa
Tworzy się ostateczny kształt i struktura kompetencji Ministerstwa Cyfryzacji. Ministerstwo Cyfryzacji w porozumieniu z innymi resortami będzie centrum kompetencyjnym, które przejmie większość projektów rządowej e-administracji. Będzie również wspomagać realizację zagrożonych projektów e-administracji finansowanych ze środków z perspektywy unijnej 2007-2013 rozpoczętych przez poprzedni Rząd.
Jednocześnie 28 listopada 2015 r. Ministerstwo Cyfryzacji przekazuje Ministerstwu Infrastruktury kwestie nadzoru właścicielskiego nad Pocztą Polską oraz komórki organizacyjne obsługujące sprawy rynku pocztowego.
Jest to kontynuacja procesu zainicjowanego 16 listopada 2015 r., kiedy to Ministerstwo Cyfryzacji przekazało do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji działy administracja publiczna oraz wyznania religijne i mniejszości narodowe oraz etniczne.
To bardzo ciekawa informacja. Najwyraźniej nowe ministerstwo ma być takim ministerstwem cyfryzacji, jakiego oczekiwano jeszcze za rządów PO.
Przypomnijmy, że pierwsze ministerstwo do spraw cyfryzacji powstało w roku 2011, jeszcze za czasów Donalda Tuska. Pierwszym ministrem cyfryzacji był Michał Boni. W założeniu resort Boniego miał koordynować zadania z zakresu informatyzacji urzędów, sieci teleinformatycznych oraz e-gospodarki. Chodziło o to, aby stworzyć właśnie to, co zapowiadane jest teraz - centrum kompetencji teleinformatycznych państwa.
Moim zdaniem szefowie i pracownicy ministerstwa cyfryzacji potrafili nieźle ogarniać kwestie cyfrowe. Potrafili spojrzeć na poszczególne problemy z tej specyficznej perspektywy, jaka tworzy się na styku prawa i technologii. Wiele udało się zrobić, ale niestety ministerstwo cyfryzacji nigdy nie zdobyło prawdziwego nadzoru nad cyfryzacją kraju. Kwestia rejestrów państwowych pozostała w MSW. Informatyzacja sądów pozostała w Ministerstwie Sprawiedliwości. Znamienne było to, że rząd Ewy Kopacz chciał tworzyć "Bramę Internetową" zarządzaną przez... Kancelarię Premiera.
Ja widziałem to tak, że za rządów PO każdy resort chciał "robić karierę na e-usługach". Dlatego ministerstwo cyfryzacji nie mogło w pełni rozwinąć skrzydeł. Czy w rządzie Beaty Szydło będzie inaczej? Na to się zapowiada, a osoba stojąca na czele nowego resortu nie należy do leniwych czy niezdecydowanych. Może być ciekawie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Waloryzowanie cen usług telekomunikacyjnych nie jest zmianą warunków umowy - wyrok TSUE
|
|
|
|
|
|