Przed NK perspektywy i walka z konkurencją. O kondycji serwisu opowiada Dominik Kaznowski, pełnomocnik zarządu ds. marketingu i PR NK.pl.
Dziennik Internautów (DI): 11 listopada minęły 4 lata od powstania serwisu. Jaki to był okres?
Dominik Kaznowski (DK): Cztery lata to zarazem bardzo długi, jak i bardzo krótki okres. Z dzisiejszej perspektywy jesteśmy już dojrzałą firmą, zatrudniającą blisko 200 osób w trzech biurach: Wrocławiu, Warszawie i Krakowie. Jesteśmy również marką szeroko rozpoznawalną, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Nasze centrum serwerowe należy do trzech największych w Polsce, a ostatnio zostało sklasyfikowane na 185. miejscu na świecie pod względem mocy obliczeniowej. Z tego punktu widzenia przebyliśmy długą drogę. Jednocześnie ciągle wspominamy noce spędzane w pracy w pierwszych miesiącach i latach tworzenia portalu. Ostatnie lata był to zatem okres wielu wyzwań, ciężkiej pracy, ale też niezwykłej frajdy tworzenia czegoś, na czym nam i naszym przyjaciołom zależało. I to też warto podkreślić - dzięki projektowi NK stworzyliśmy naprawdę zgrany zespół i mam nadzieję, że dzięki temu uda nam się iść dalej do przodu.
DI: Czy zmiana nazwy i brandingu się opłaciła?
DK: Tak. Pokazują to zarówno wyniki badań marki, jakie realizujemy, jak i statystyki korzystania z portalu. W ciągu zaledwie 4 lat sam portal, jak i marka przeszli szereg trudnych wyzwań. Natomiast naszym nadrzędnym celem jest w dalszym ciągu dostarczanie ciekawych narzędzi do komunikacji dla polskich użytkowników sieci. Idea szkolnych lat zwyczajnie wypaliła się. Cała sztuka polegała na tym, aby w porę dostrzec zmieniające się oczekiwania naszych użytkowników. Nie oznacza to jednak, że ta część internautów, która w dalszym ciągu chce podtrzymywać dawne relacje, nie może tego robić w ramach NK.
DI: A gdyby zmiana zaszła wcześniej? Może jednak spóźniliście się?
DK: Trzeba pamiętać, że NK bardzo dynamicznie rozwijała się w pierwszych dwóch latach istnienia. Portal był nowym produktem i miał jasno zdefiniowany cel - odnajdywanie znajomych ze szkolnych lat. Zbyt szybka zmiana pozycjonowania marki mogłaby zrazić użytkowników. Co równie istotne, na tym pierwotnym wizerunku NK wygenerowała przecież największy wzrost. Zatem dokąd był on korzystny z punktu widzenia firmy - warto było go utrzymywać.
DI: NK nadal jest liderem na polskim rynku, chociaż Facebook depcze jej po piętach. Wiceszef Facebooka, Blake Chandlee, zapewnia jednak, że NK nie jest konkurencją. Jak to jest w przypadku NK?
DK: Doceniam bardzo dyplomatyczne wypowiedzi przedstawicieli FB. Jednak z punktu widzenia przychodów jesteśmy konkurentami, podobnie zresztą jak konkurentami NK na polskim rynku są Onet czy WP. Nie da się ukryć, że zarówno NK, jak i FB działają w tej samej kategorii produktowej - sieci społecznościowych. Z drugiej strony do tej pory NK była niezwykle uprzywilejowanym podmiotem na rynku internetowym w Polsce. W mojej ocenie rynek społeczności zwyczajnie dojrzewa, co oznacza, że jest na nim coraz ciaśniej. Podobnych analogii, nawet w polskiej sieci, było już sporo - pojawienie się Skype jako nowego gracza na rynku instant messaging czy niezwykle zacięta konkurencja na rynku portali horyzontalnych. Obecnie działa ich aż pięć - to ewenement światowy. Często nie dostrzegamy takich zjawisk. Myślę zatem, że wraz z dojrzewaniem rynku możemy funkcjonować na nim wraz z FB. Podobna sytuacja ma miejsce na rynku telewizyjnym, gdzie zarówno TVN, jak i Polsat znajdują swoich widzów.
DI: W wywiadzie dla Internet Standard w czerwcu br. prezes portalu NK Arkadiusz Pernal powiedział, że wierzy, iż użytkownicy będą korzystać zarówno z Facebooka, jak i NK. Czy ta wiara nadal istnieje?
DK: Oczywiście. Pokazują do właśnie dane Megapanelu - wzrost FB nie odbywa się kosztem NK. Oba produkty skierowane są do innych grup konsumentów. Ponadto NK koncentruje się bardziej na kontaktach rodzinnych i przyjaźniach, a w mniejszym stopniu na zainteresowaniach czy pracy.
DI: Większość funkcji w NK to zapożyczenia z zachodnich serwisów społecznościowych. Czy możemy liczyć na coś oryginalnego w najbliższym czasie?
DK: To bardziej niesprawiedliwa i stereotypowa ocena. Również pomysły i wdrożenia innych serwisów zagranicznych nie są wolne od wpływów ich konkurentów. Cała branża obserwuje się na wzajemnie i nawet FB kopiuje rozwiązania wymyślone przez innych. Znaczna część funkcji, które wdrażamy, jest tworzona wewnętrznie. Oczywiście bardzo często realizują one te same zadania, co inne rozwiązania dostępne na rynku - co w naturalny sposób sprawia, że są odbierane jako podobne.
DI: Przyrost użytkowników już nie jest tak duży. Czy to znaczy, że pozostałe 2 mln z 15 mln internautów nie chce korzystać z portali społecznościowych?
DK: Bardzo możliwe, że część konsumentów zmęczyła się już społecznościami lub zwyczajnie nie ma na tyle wolnego czasu na korzystanie z nich. Trzeba bowiem pamiętać, że serwisy typu social networking są niezwykle czasochłonnymi produktami.
DI: Czy to nie dlatego została wprowadzona mobilna wersja NK czy aplikacje dla telefonów komórkowych, aby zatrzymać użytkownika?
DK: Aplikacje mobile są odpowiedzią na zmieniające się oczekiwania części najbardziej aktywnych użytkowników. Podobnie jak każda nowa funkcja, służą uatrakcyjnieniu korzystania z NK.
DI: Która grupa wiekowa obecnie jest najaktywniejsza na NK, a która jest głównym celem?
DK: Przy 14 mln użytkowników nie da się wskazać konkretnej dominującej grupy - na NK są osoby z każdej grupy wiekowej. Natomiast na pewno do niezwykle aktywnych użytkowników należą kobiety. Aktywność w serwisie związana jest również z wiekiem - ogólnie rzecz biorąc, im młodszy użytkownik, tym więcej czasu u nas spędza. Jest to również powiązane z ilością wolnego czasu, jakim dysponują konsumenci.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|