Przepisy pozwalające polskim służbom na sprawdzanie naszych billingów nie zapewniają ochrony przed zbyt wścibskimi funkcjonariuszami - potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. Nie jest to szczególnie odkrywcze, ale warto o tym problemie przypomnieć.
Dziennik Internautów dość często pisał o problemie, jakim są polskie przepisy w zakresie tzw. retencji danych.
W Polsce, podobnie jak w innych krajach UE, operatorzy zachowują informację o tym, do kogo dzwoniliśmy lub wysyłaliśmy SMS-y. Polski problem polega na tym, że różne służby mogą sobie zaglądać w te dane przy każdej niemal okazji, bez kontroli sądu lub prokuratora. W założeniach retencja powinna służyć walce z terroryzmem, ale w Polsce można zaglądać w billingi nawet przy sprawach dotyczących naruszenia przepisów o przewozie zwierząt (sic!).
W Polsce głośno było o procesach w sprawie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zaglądały w billingi praktycznie bez powodu. W ubiegłym tygodniu Sąd Apelacyjny w Warszawie znów potwierdził, że CBA naruszyło dobra osobiste dziennikarza, pozyskując dane o jego połączeniach telekomunikacyjnych.
Dziś Najwyższa Izba Kontroli przekazała Trybunałowi Konstytucyjnemu najważniejsze wnioski z kontroli dotyczącej uzyskiwania i przetwarzania danych pochodzących z billingów. O informacje na ten temat do Prezesa Izby zwrócił się wcześniej Prezes Trybunału.
NIK oczywiście skrytykował obowiązujące przepisy dotyczące dostępu do billingów. Zdaniem Izby nie chronią one w stopniu wystarczającym praw i wolności obywatelskich przed nadmierną ingerencją ze strony państwa.
Zdjęcie zmartwionego z telefonem z Shutterstock.com
W swojej analizie NIK wskazał na następujące problemy.
Problemy ze sprawozdawczością to ciekawa kwestia. Co roku skalę zaglądania w billingi Polaków próbuje oszacować Fundacja Panoptykon zajmująca się problemami społeczeństwa nadzorowanego. W tym roku porównała ona dane z różnych źródeł, uzyskując ciekawe nieścisłości. Wydaje się, że tak naprawdę nikt nawet nie wie, jak często służby zaglądają w dane o naszych połączeniach (zob. Panoptykon.org, Pogubieni w liczbach).
Opinia NIK z pewnością może pomóc w zmianie obecnego stanu rzeczy, niemniej warto zauważyć, że nie jest to pierwsza instytucja państwowa zwracająca uwagę na problemy z dostępem do billingów. Ten sam temat był podnoszony m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Prokuratora Generalnego.
Niezależnie od tego służby wykazywały dużą śmiałość w sięganiu po dane. Zdarzyło się nawet, że prokurator wystąpił do operatorów z żądaniem przekazania danych o treści wiadomości tekstowych. Do ich ujawnienia nie doszło, ale zachowanie przedstawiciela władzy świadczyło o beztroskim podejściu do naszej prywatności.
Czytaj także: Retencja danych dużo kosztuje? Ba! Każda inwigilacja kosztuje
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|