Prokuratura w Katowicach umorzyła śledztwo dotyczące biznesmena, który nie wiedział, że mógł się wzbogacić na wprowadzaniu ludzi w błąd. Wcześniej prokuratura z Wrocławia umorzyła śledztwo przeciwko człowiekowi, który rzekomo nie używał konta powiązanego z oszustwem. Widać tu pewną tendencję...
reklama
Dziennik Internautów często porusza temat serwisów pobieraczkowych i innych nieuczciwych przedsięwzięć. Najczęściej po prostu was ostrzegamy, ale też nierzadko mamy nadzieję, że sprawy te będą badane pod kątem możliwych przestępstw. Niestety ostanie doniesienia internetowe i prasowe każą nam myśleć, że ściganie oszustw nie jest mocną stroną naszych organów ścigania.
Dziś Gazeta.pl podaje, że prokuratura w Katowicach umorzyła śledztwo dotyczące przedsiębiorcy, który wysłał do kilkudziesięciu tysięcy przedsiębiorców wezwanie do zapłaty 115 zł. Ten biznesmen rozsyłał pismo sugerujące, iż przepisy nakazują uiszczenie opłaty za umieszczenie firmy w Krajowym Rejestrze Pracowników i Przedsiębiorców (KRPiP). Oczywiście sam przedsiębiorca prowadził ten rejestr.
Tego typu naciąganie nie jest niczym nowym, ale kilka tysięcy przedsiębiorców mogło dać się nabrać. Wielu z nas powiedziałoby, że to po prostu oszustwo, ale prokuratura była innego zdania. Uwierzyła biznesmenowi, że jego działalność była legalna, a on sam nie miał pojęcia o tym, że może kogokolwiek oszukiwać (zob. Gazeta.pl, Ludzie przelali mu na konto 600 tys. zł. Prokuratura: Nie wiedział, że łamie prawo).
Fałszywa przysięga - zdj. z Shutterstock.com
Dziennik Internautów chyba nie poruszałby tego tematu, gdyby nie wydarzenia opisywane u nas dwa tygodnie wcześniej. Otóż pewien internauta opublikował w sieci pismo z prokuratury we Wrocławiu, która umorzyła śledztwo przeciwko osobie, do której należało konto bankowe użyte do oszustw w internecie.
Prokurator uwierzył, że właściciel konta użytego do oszustw wcale z tego konta nie korzystał. Ten człowiek zjawił się po latach i powiedział prokuratorowi: "założyłem to konto dla kogoś innego i oddałem mu dokumenty, a potem te dokumenty mi skradziono" (sic!). Co ciekawe, opublikowane w sieci pismo z prokuratury wskazuje, że zeznania podejrzanego były wewnętrznie sprzeczne, a jednak prokurator w nie uwierzył.
Czy wrocławska prokuratura po prostu uwierzyła na słowo, czy miała jakieś dodatkowe dowody niewinności? Czy sprawdzała kto i kiedy wypłacał pieniądze z konta? Tego nie wiemy. Dziennik Internautów zadał te pytania odpowiedniej prokuraturze rejonowej we Wrocławiu oraz rzecznikowi prasowemu Prokuratury Okręgowej.
Prokuratura do tej pory nam nie odpowiedziała. Co więcej, nie udało nam się nawet skontaktować z panią rzecznik - albo jest nieobecna, albo nie odbiera telefonów, albo udaje nieobecną. Wysyłaliśmy też e-maile do niej oraz do sekretariatu prokuratury, ale nikt nam nie odpowiedział. Jest to przykre, bo wygląda na to, że rzecznik prasowy instytucji publicznej zwyczajnie unika swoich obowiązków. Wezwiemy prokuraturę do usunięcia tego naruszenia i być może będziemy zmuszeni złożyć skargę do sądu, by wreszcie uzyskać odpowiedzi na kilka prostych pytań.
W każdym razie na obecną chwilę mamy poważne obawy o to, czy polskie organy ścigania naprawdę potrafią radzić sobie z oszustwami. Oczywiście prokuratury mogą mieć po swojej stronie jakieś tajemnicze argumenty, ale jeśli je mają, niech nam o nich opowiedzą.
Czytaj także: Założyłem to konto, ale nie oszukiwałem - tłumaczy podejrzany. Prokurator uwierzył
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|