Kara więzienia za pobieranie "pirackich" plików funkcjonuje w Japonii od niedawna, ale już zniechęca (tak, zniechęca) konsumentów do kupowania "legalnej" muzyki. Szczerze powiedziawszy, to było do przewidzenia.
reklama
Dziennik Internautów informował już, że od października w Japonii weszło w życie drakońskie prawo, przewidujące za pobieranie plików do dwóch lat więzienia oraz karę finansową do 2 mln jenów, czyli ponad 25 tys. USD.
Kiedy to okropne prawo weszło w życie, Dziennik Internautów zadał kluczowe pytanie - czy kryminalizacja piractwa napędzi sprzedaż? Teraz już wiadomo, że raczej tak nie będzie. Stało się nawet coś przeciwnego. W obliczu surowych kar konsumenci zaczęli unikać kupowania muzyki.
Serwis Japan Today cytuje wyniki badań konsumenckich, w których pytano Japończyków o to, ile miesięcznie wydają na muzykę. Aż 68% odpowiedziało, że wydaje "0 jenów". Tym samym zanotowano najwyższy od 10 lat odsetek ludzi, którzy deklarują niewydawanie pieniędzy na muzykę (zob. Japan Today, A month after download law, consumers spending less on music: survey).
Japan Today cytuje też opinie niektórych japońskich internautów, które mogą tłumaczyć sytuację. Oto trzy wybrane:
"Słuchanie przez YouTube mi wystarczy."
"Miałem w zwyczaju odkrywać nowe zespoły poprzez pobieranie ich albumów i niemartwienie się, czy mi się spodobają. Teraz nie mogę tego robić, więc rzadko kupuję płyty."
"Muzyka tutaj jest zbyt droga."
fot. Wolfgang Wiggers (lic. CC).
Można się spodziewać dalszych spadków sprzedaży muzyki w Japonii i może to wynikać z dwóch przyczyn:
Doświadczenia niezależnych twórców od dawna pokazują jedną zasadę - jeśli ktoś nie chce zapłacić, to nie zapłaci. Zapłaci ten, kto chce, nawet jeśli nie będzie do tego zmuszony (zob. Ludzie zapłacą, nawet gdy dasz im możliwość wzięcia za darmo). Nie ma zatem sensu tworzenie prawa, które zmusza do płacenia. Zamiast tego trzeba tworzyć oferty, które zachęcą klientów do kupowania.
Również działalność agencji Hadopi we Francji pokazała, że ograniczenie nieautoryzowanego pobierania nie wpływa pozytywnie na przychody przemysłu muzycznego.
Warto o tym wszystkim przypominać, bo niektórzy polscy politycy chcieliby zrobić z Polski "drugą Japonię" właśnie pod względem ostrego karania za naruszenia praw autorskich. Obecny polski minister kultury Bogdan Zdrojewski wierzy w to, że piractwo podnosi cenę kultury. Jest to argument nieracjonalny, ale w pełni zgodny z tą samą ideologią, która stała za wprowadzeniem drakońskiego prawa w Japonii.
Strach pomyśleć, co może się kryć za wypowiedzianymi niedawno przez ministra słowami, że w kwestii piractwa mamy jeszcze sporo do zrobienia.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|