Politycy nie rozumieją potencjału, jaki już istnieje w przemyśle informatycznym (niemal 3% PKB), a także jego wpływu na gospodarkę i konkurencyjność kraju. Marzą oni o kreowaniu informatyki na polską specjalność, ale nie przekłada się to na propozycje programowe - wynika z ankiety przeprowadzonej przez Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji.
Miesiąc temu Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), przy udziale Stowarzyszenia Komputer w Firmie, przygotowała ankietę umożliwiającą opracowanie "Cyfrowego Portretu Ugrupowań Politycznych 2011". PIIT organizowała podobną akcję przy okazji wyborów prezydenckich. Do kandydatów zostały wysłane ankiety, które pozwalały im na przedstawienie swojej wizji społeczeństwa cyfrowego.
W tym roku ankieta została wysłana do większości komitetów wyborczych. Zamieszczono ją również na stronie PIIT, aby każda osoba startująca w wyborach mogła ją wypełnić. Ostatecznie odpowiedziało pięć komitetów wyborczych (PO, PJN, PSL, SLD, Ruch Palikota) oraz panowie Janusz Dubiel oraz Przemysław Jakub Hinc (PIIT gratuluje im wyważonych opinii). Wyniki ankiety wczoraj zaprezentował Michał Jaworski – Wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Najsmutniejszy wniosek z badania jest taki, że społeczeństwo informacyjne, przemysł informatyczny i innowacyjność nie są w wizjach polityków polską drogą w przyszłość. W żadnym z programów ani w żadnej z ankiet zagadnienia te nie mają wysokiego priorytetu i nie są traktowane jako propozycja zmiany cywilizacyjnej.
Politycy wydają się też nie dostrzegać prawdziwego potencjału, jaki tkwi w przemyśle teleinformatycznym, który już dzisiaj daje setki tysięcy dobrych miejsc pracy. Wolą mówić o takich rzeczach, jak wypromowanie znanej na świecie polskiej marki teleinformatycznej bądź wykreowanie informatyki jako polskiej specjalności. Propozycje proinnowacyjne ograniczają się do obietnic zwiększenia nakładów na naukę, badania i rozwój.
Polskie partie dostrzegają to, że internet zmienia sposób komunikowania się i umożliwia udostępnianie. Pojawia się też sprawa bezpieczeństwa w sieci, ale postrzegana przez konieczność zapobiegania cyberatakom, a także zachowanie furtki w postaci możliwości zwiększenia kontroli przez państwo nad obszarem internetu.
Niemal wszystkie ugrupowania wskazały na potrzebę zmiany w rządzie sposobu koordynowania rozwoju informatyzacji i sieci teleinformatycznych. Politycy chcieliby, by w jednym ministerstwie zapadały decyzje odnośnie telekomunikacji, informatyzacji oraz gospodarki elektronicznej.
Nikt nie ma wątpliwości, że każdy uczeń powinien mieć komputer, a infrastruktura szkolna wymaga szybkiego i zdecydowanego doinwestowania. Wszyscy dostrzegają potrzebę pilnego podniesienia umiejętności nauczycieli. Każda partia chce realizować i finansować rozwój teleinformatyczny w edukacji w inny sposób, ale nikt nie próbował policzyć związanych z tym kosztów.
Zdecydowana większość ugrupowań wskazała na konieczność wdrożenia strategii liczenia kosztów i jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu państwa, zamawianie usług u zewnętrznych dostawców. To zdecydowana zmiana, gdyż jeszcze rok wcześniej kandydaci na Prezydenta RP skłaniali się do dużo większej autonomii administracji.
Ponadto politycy doszli do wniosku, że ceny dostępu do internetu nie mają już największego priorytetu. Teraz istotny jest "impuls inwestycyjny".
Na stronach PIIT dostępne są bardziej szczegółowe informacje dotyczące wyników badania - zob. Cyfrowy Portret Partii Politycznych - Wybory 2011.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|