Prawdopodobnie 3 grudnia Rada Unii Europejskiej będzie pracować nad dyrektywą dotyczącą walki z pedofilią. W jej projekcie proponuje się blokowanie stron internetowych jako środek walki z tym zjawiskiem. To kolejny raz, kiedy pod pretekstem ochrony dzieci proponuje się początek cenzury.
reklama
Wprowadzanie cenzury internetu pod pozorem walki z pedofilią to już coś w rodzaju politycznej tradycji, znanej w Polsce i w Unii Europejskiej. Obecny rząd próbował wprowadzić blokowanie stron WWW w imię walki z pedofilią przy okazji prac nad ustawą hazardową. Nasi Czytelnicy z pewnością pamiętają pomysł wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych oraz to, że pedofilia była pierwszym wymienianym w rządowych komunikatach celem wprowadzenia rozwiązania.
Także na poziomie unijnym słowo "pedofilia" jest kluczem do wprowadzania cenzury sieci. W marcu br. Komisja Europejska zaproponowała szereg rozwiązań przeciwko pedofilii, m.in. zaostrzenie kar. Wśród tych rozwiązań znalazło się także blokowanie stron WWW.
Z informacji na stronie Rady UE wynika, że w najbliższy piątek Rada zajmie się projektem dyrektywy dotyczącej walki z pedofilią. Dyrektywa ta przewiduje wprowadzenie we wszystkich państwach członkowskich blokad dostępu użytkowników internetu do stron zawierających pornografię dziecięcą lub "służących do jej rozpowszechnienia".
Oczywiście nikt nie wątpi w to, że z pornografią dziecięcą należy walczyć. Można jednak poważnie wątpić w to, czy rozwiązanie zbliżone do cenzury internetu będzie dobre.
Cenzura nie powstrzyma pedofilów i wcale nie przyczyni się do utrudnienia im dostępu do takich materiałów. Jednocześnie jednak zostanie ustalony niebezpieczny (z punktu widzenia demokracji) precedens. Określone naruszenie prawa będzie mogło prowadzić do łatwej blokady konkretnych treści. To otwiera drogę do nadużyć (blokowania niewygodnych stron) albo rozszerzenia prawa na inne rodzaje naruszeń, takich jak choćby naruszenia własności intelektualnej. Skoro blokujemy już pedofilów, to czemu nie piratów? Porównywanie tych różnych naruszeń to nic nowego.
Parlament Europejski już zauważył, że blokowanie stron WWW nie jest rozwiązaniem problemu. Polski rząd wycofał się z tego pomysłu, odrzucając Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Teraz jednak przedstawiciele Polski będą musieli zabrać głos w tej sprawie na forum europejskim i wcale nie jest pewne, czy znów nie zmienią zdania.
Dlatego właśnie przed spotkaniem Rady UE kilka organizacji postanowiło przypomnieć premierowi Tuskowi o tym, co postanowiono w czasie głośnej lutowej debaty z internautami. List do premiera z prośbą o zajęcie krytycznego stanowiska wobec projektu dyrektywy wystosowało kilka organizacji: Fundacja Panoptykon, Fundacja Kidprotect, Stowarzyszenie Internet Society Poland, Fundacja Nowoczesna Polska, Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania oraz Związek Pracodawców Branży Internetowej.
- Potwory nie znikną, jeśli zamkniemy oczy. Blokowanie stron to nic innego, jak zamykanie oczu (…) Nielegalne treści powinny być usuwane, a nie jedynie ukrywane poprzez tworzenie infrastruktury cenzurującej. Inicjatywa Komisji Europejskiej godzi ponadto we wciąż młodą polską demokrację (...) Osoba z takim życiorysem, jak Pan, z pewnością dobrze wie, że raz stworzona i użyta przez Państwo infrastruktura cenzurująca (w tym wypadku Internet) może być nadużywana i stosowana w innych obszarach, takich jak np. naruszenia praw autorskich, mowa nienawiści i wiele innych. Doświadczenie pokazuje, że rzeczywistym celem wprowadzania mechanizmów filtrowania i blokowania sieci jest z zasady uzyskanie operacyjnej kontroli nad Internetem – czytamy w skierowanym do Premiera liście.
Fundacja Panoptykon zauważa, że polskie władze mają właśnie teraz rzadką możliwość wpłynięcia na kształt prawa europejskiego. Mogą zdecydowanie stanąć w obronie wolności słowa w internecie. Już niebawem przekonamy się, czy tak będzie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|