Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Pedofilia pretekstem do monitorowania wyszukiwarek

04-06-2010, 10:20

Europosłowie są namawiani do podpisywania oświadczenia w sprawie walki z pedofilią. W oświadczeniu tym jest mowa o rozciągnięciu retencji danych na... wyszukiwarki. Problem w tym, że podpisywanie oświadczenia jest promowane w taki sposób, aby europosłowie nie do końca wiedzieli, co podpisują. Co więcej, oświadczenie jest nie po drodze z tym, czego od wyszukiwarek wymagali europejscy strażnicy danych.

Na stronie Parlamentu Europejskiego pojawiła się zachęta do podpisywania Oświadczenia Pisemnego 0029/2010. Na stronie jest zdjęcie przedstawiające spojrzenie dziecka i link do oświadczenia. Sam dokument mówi o utworzeniu systemu szybkiego ostrzegania przed pedofilami i osobami molestującymi seksualnie. Czytamy w nim, że Parlament Europejski:

(...)

1. zachęca Radę i Komisję do podjęcia działań w związku z komunikatem COM(2007) 267;

2. zwraca się do Rady i Komisji o wdrożenie dyrektywy 2006/24/WE z jednoczesnym rozciągnięciem jej na wyszukiwarki w celu szybkiego i skutecznego przeciwstawienia się pedopornografii i molestowaniu seksualnemu on line;

(…)

Zgodnie z funkcjonującymi w PE zasadami nie więcej niż pięciu posłów może przedstawić pisemne oświadczenie dotyczące kompetencji Unii Europejskiej, a niebędące przedmiotem trwającego w danej chwili procesu legislacyjnego. Jeśli pod oświadczeniem podpisze się większość członków Parlamentu, oświadczenie jest publikowane jako tekst przyjęty.

Europosłowie są więc przekonani, że mogą pomóc, wspierając rozciągnięcie dyrektywy 2006/24/WE na wyszukiwarki. To proste. Kto nie chciałby pomóc? A jednak podpisanie dokumentu nie przyniesie wyłącznie dobrych skutków.

Chodzi o retencję danych!

Wspomniana dyrektywa 2006/24/WE znana jest również jako "dyrektywa o retencji danych". Oświadczenie może być więc krokiem w kierunku monitorowania informacji na temat wyszukiwań przeprowadzanych przez obywateli UE. Brzmi groźnie? W istocie to jest groźne.

Oświadczenie podpisało 324 europosłów (tak wynika ze strony PE) i chyba nie wszyscy wiedzą, co zrobili. Deputowany z Partii Piratów Christian Engström napisał na swoim blogu, że w "materiałach marketingowych" promujących podpisywanie oświadczenia nie wspomniano nazwy dyrektywy, tylko jej numer. Engström dodaje, że europosłanka Cecilia Wikström napisała list do kolegów europosłów, w którym przyznała, że dała się wprowadzić w błąd i ostrzegła adresatów przed podobnym błędem.

>>> Czytaj: UE: Blokowanie stron pedofilskich i karanie "oglądania"

W całej sprawie niepokojące są dwie rzeczy – sięganie po emocjonalny szantaż oraz swoiste rozdwojenie jaśni. Przyjrzyjmy się tym zjawiskom.

  1. Emocjonalny szantaż – po raz kolejny pedofilia stała się narzędziem do tego, aby wprowadzać rozwiązania prawne szkodzące prywatności. Chcesz pomóc dzieciom? Podpisz oświadczenie i najlepiej nie pytaj, co zawiera.
    Pamiętamy przecież, że Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych miał być wprowadzony w imię walki z pedofilią. UE proponowała już blokowanie stron WWW w imię walki z pedofilią. Teraz mamy propozycję rozszerzenia dyrektywy o retencji danych z powodu pedofilii. Co jeszcze?
  2. Rozdwojenie unijnej jaźni – z jednej strony Grupa Robocza Art. 29 upomina Google za zbyt długie przechowywanie danych, a tydzień później w Parlamencie Europejskim proponuje się, aby dane z wyszukiwarek były zatrzymywane. Warto w tym momencie przypomnieć słowa europejskich inspektorów ochrony danych, którzy stwierdzili, że historia wyszukiwania użytkownika zawiera dane o zainteresowaniach i relacjach personalnych użytkowników, a więc jest wiele nadużyć, do których może dojść z wykorzystaniem tych danych.

Do tego wszystkiego dochodzi mała przejrzystość działań prawodawców. Podsuwanie komuś do podpisania kartki z tajemniczymi numerkami to z pewnością nie jest najlepsza forma demokracji.

Co można z tym zrobić? Pytać eurodeputowanych o oświadczenie i o to, na ile świadomie je podpisali. Niewykluczone, że niejeden poseł dopiero wtedy zda sobie sprawę z tego, co się dzieje.

>>> Czytaj: Wyszukiwarki upomniane przez europejskie władze ds. ochrony danych


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *