Amerykańskie władze już oficjalnie chwalą się ocenzurowaniem 82 stron poprzez zablokowanie na całym świecie dostępu do nich. W ten sposób powstrzymano sprzedawców podrabianych towarów jeszcze przed Cyber Poniedziałkiem. Trudno jednak uznać, że absolutnie wszystkie z 82 zablokowanych stron zasłużyły na takie traktowanie.
reklama
Cenzura prewencyjna stron internetowych to praktyka powszechna w państwach totalitarnych, takich jak Chiny. Proponowano ją również (w różnych formach) w krajach europejskich i w Polsce. Okazuje się jednak, że to USA jako pierwszy kraj demokratyczny zaczęła cenzurować bardzo otwarcie, przejmując domeny stron internetowych naruszających własność intelektualną.
Wczoraj wspominaliśmy, że ponad 70 stron zostało zablokowanych przez amerykańską agencję Immigration and Customs Enforcement (ICE), służbę podległą Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Blokada nastąpiła właśnie poprzez przejęcie domeny, dzięki czemu była efektywna na całym świecie. Przejęcie domeny odbyło się na podstawie nakazu wydanego przez sąd okręgowy, ale bez wyroku i bez ostrzeżenia. Osoby odwiedzające zablokowane strony mogą zobaczyć charakterystyczny komunikat (zob. obrazek obok).
Jeszcze wczoraj ICE wydała oficjalny komunikat dotyczący akcji. Wynika z niego, że zajęto w sumie 82 adresy internetowe należące do stron "prowadzących nielegalną dystrybucję podrabianych towarów i utworów chronionych prawem autorskim".
Z komunikatu wynika, że w ramach działań operacyjnych agenci federalni dokonywali zakupów za pośrednictwem zablokowanych stron. Jeśli potwierdzono, że zakupione towary były podrobione lub nielegalne, występowano o sądowy nakaz zajęcia domeny. Na stronie ICE można znaleźć plik PDF z listą przejętych adresów.
- Przejmując domeny, przerwaliśmy sprzedaż tysięcy podrobionych produktów, jednocześnie obcinając fundusze tym, którzy chcieliby wykorzystać pomysłowość innych dla własnego zysku - stwierdził Prokurator Generalny USA Eric Holder. - Przestępstwa przeciwko własności intelektualnej nie są bez ofiar. Kradzież pomysłów i sprzedaż podrabianych dóbr zagrażają gospodarczym możliwościom i finansowej stabilności, tłumią innowację i niszczą miejsca pracy...
Eric Holder mylił się jednak co do jednej kwestii i nie wspomniał o zagrożeniach związanych z podobnymi działaniami.
Po pierwsze zajęcie domen nie powstrzymało sprzedawców podrabianych towarów, bo szybko zmienili oni adresy internetowe. To jedna z wad cenzury internetu. Blokowanie strony WWW jest tylko pozornym przeciwdziałaniem przestępczości. Prawdziwa walka z przestępczością wymaga sądzenia i karania przestępców. Cenzura może natomiast uderzać w osoby niewinne, podczas gdy prawdziwi złoczyńcy będą ją omijać.
Drugą wadą cenzury jest właśnie to, że może ona objąć podmioty, które na nią nie zasłużyły. Już wczoraj podawaliśmy przykład serwisu Torrent-Finder.com, który jest jedną ze stron zablokowanych w ramach ostatniej akcji.
TorrentFreak zwraca uwagę na to, że Torrent-Finder.com tylko ułatwia wyszukiwanie torrentów. Strona ta nie oferuje nawet plików torrent do pobrania! Pozwala ona jedynie na znalezienie torrentów i przekierowuje użytkownika na inne strony. Zwykła wyszukiwarka, taka jak Google. Dlaczego w takim razie ją zablokowano?
Agenci federalni nie mogli pobrać pirackiego filmu lub muzyki ze strony Torrent-Finder, bo ona takich materiałów nie oferuje. Mogli oni znaleźć wiele torrentów umożliwiających pobranie w pełni legalnie dostępnych plików (np. dystrybucje Linuksa). Agenci Federalni mogli również wykorzystać znalezione torrenty, aby we własnym zakresie pobrać pliki chronione prawem autorskim. Dlaczego Torrent-Finder ma za to odpowiadać? Jakie jeszcze strony mogły być zablokowane niesłusznie?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|