Nawoływanie do niepokojów społecznych - to oficjalny powód skazania pewnej Chinki na rok pobytu w obozie pracy.
Twitter, podobnie jak większość serwisów społecznościowych, jest w Chinach niedostępny. Niewielu udaje się z niego skorzystać, najczęściej podczas zagranicznych podróży lub pobytu w Hong Kongu, gdzie chińska cenzura nie sięga. Korzystanie z niego jest przez władze w Pekinie bardzo niemile widziane i skrupulatnie kontrolowane.
Cenzura wypowiedzi i aresztowania nie są w Państwie Środka czymś nadzwyczajnym, co nie znaczy, że powinny być przez nas akceptowane. 46-letnia Cheng Jianping została właśnie skaza na karę roku pozbawienia wolności w obozie pracy w mieście Zhengzhou (prowincja Henan) za swoje wpisy na Twitterze - podaje BBC News.
Miała ona nawoływać do zamieszek społecznych. Skopiowała bowiem wiadomość swojego narzeczonego, który wyśmiewał działania protestujących przeciwko postawie Japonii. Dodał on, że jeśli naprawdę chcą zrobić wrażenie, powinni zniszczyć japoński pawilon na Expo w Szanghaju. Dodane przez Cheng słowa miały, według chińskich władz, wydźwięk zachęcający do przemocy.
W ostatnim czasie doszło do wzrostu napięcia na linii Pekin - Tokio, którego powodem jest grupa niewielkich, niezamieszkałych wysp na Morzu Wschodniochińskim. Można by więc uznać, że działania Państwa Środka mają na celu zapobieżenie eskalacji konfliktu. Trudno jednak wierzyć, by był to jedyny motyw przyświecający władzom.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*