Wciąż trwa zapoczątkowana pod koniec września akcja "Operation Payback", w ramach której anonimowi internauci atakują strony związane z organizacjami antypirackimi. W ostatnim czasie sprawcy ataków podmienili jedną ze stron MPAA i zaatakowali stronę brytyjskiego Biura ds. Własności Intelektualnej. Trudno nie odnieść wrażenia, że to coś poważniejszego niż nowa forma protestu.
reklama
W czasie trzeciego weekendu września z sieci zniknęły strony organizacji MPAA i RIAA. Był to początek akcji "Operation Payback" będącej czymś w rodzaju kary, odwetu, a może protestu przeciwko agresywnym działaniom organizacji zajmujących się ochroną własności intelektualnej. Anonimowi internauci przeprowadzili ataki DDoS najpierw na strony MPAA i RIAA, potem na strony współpracujących z nimi firm. Niektórzy komentatorzy uznali to za "nową formę protestu", inni za bezsensowny akt przemocy.
Mija miesiąc od pierwszych ataków i okazuje się, że "Operation Payback" trwa nadal. W ubiegły piątek podmieniona została treść strony CopyProtected.com prowadzonej przez MPAA i poświęconej rozwiązaniom DRM. Znalazł się na niej obrazek podobny do logo The Pirate Bay z podpisem Operation Payback (zob. obrazek obok).
Zdaniem firmy Sunbelt Software nie można mówić o zwykłym ataku DDoS i prawdopodobnie był to przykład ataku wykorzystującego zatruwanie pamięci serwera DNS (cache poisoning).
Jak podaje TorrentFreak, kolejnym celem grupy Anonymous stojącej za akcją "Operation Payback" stała się strona brytyjskiego Biura ds. Własności Intelektualnej (UK Intellectual Property Office). W chwili pisania tego tekstu serwis organizacji (ipo.gov.uk) nie jest dostępny. To chyba pierwszy raz, kiedy w ramach "Operation Payback" zaatakowana została strona należąca do instytucji rządowej. Wspomniane biuro angażowało się w sprawy dotyczące własności intelektualnej i zdaniem grupy Anonymous przyczyniało się do utrzymywania systemu umożliwiającego wyzysk dzięki prawom autorskim i własności intelektualnej.
W ubiegłym tygodniu celem ataku Anonymous padła także strona Gene'a Simmonsa z grupy Kiss. Była to odpowiedź na komentarze artysty dotyczące jego poglądów odnośnie wymiany plików w sieciach P2P. Więcej na ten temat można przeczytać w Slyck.com.
Atak na stronę Gene'a Simmonsa można już uznać za kontrowersyjny. Grupa Anonymous odwołuje się do takich wartości, jak wolność słowa, ale sama uciszyła stronę człowieka, który po prostu wypowiedział swoje poglądy. Można zrozumieć atakowanie agresywnych organizacji (RIAA) lub firm czerpiących zyski z antypiractwa w kontrowersyjny sposób (ACS LAW). Przesadą wydaje się jednak atakowanie za wypowiedzenie własnego zdania.
Ciekawym efektem ataków grupy Anonymous było ujawnienie e-maili firmy ACS Law, które mogą stanowić dowód na to, że działania antypirackie mogą stanowić brudny interes, niemający nic wspólnego z ochroną praw artystów. Nie zmienia to faktu, że wiele ataków było zwykłymi aktami cyberwandalizmu i mogło się zdarzyć, że w ich wyniku ucierpieli niewinni.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|