- Nie, nie trzeba zmieniać rozporządzenia!! - mówił po raz trzydziesty prof. Pogodny do ministra Mostkowskiego, który wynajął filozofa do rozwikłania trudnej kwestii e-faktur. Najbardziej niezrozumiałe dla polityka było to, że dokument przesłany e-mailem po wydrukowaniu jest... papierowy.
Minister Mostkowski od pewnego czasu nie mógł spać z powodu faktur. Prawo w tym zakresie wydawało mu się dość zrozumiałe. Faktury dzieliły się na papierowe i elektroniczne. Te drugie musiały być podpisane drogimi e-podpisami, które miały skutecznie utrudnić stosowanie e-faktur. Koniec i kropka.
Potem zapadł wyrok NSA. To wydarzenie zachwiało całym światem Mostkowskiego. Nagle okazało się, że... fakturę drukowaną można wysłać e-mailem. Potem zaczęły się pytania prasy i był nawet apel Pawlacza.
Mostkowski pytał o zdanie kilku informatyków i był pewien, że e-mail nie umożliwia przesyłania dokumentów papierowych. Potem pytał prawników, ale ich odpowiedzi wydawały się mętne. Wreszcie postanowił zwrócić się do filozofa, prof. Pogodnego z Uniwersytetu w Paprotkach. O człowieku tym mówiono, że trzyma istotę bytu w klatce i karmi ją orzeszkami ziemnymi.
Dla filozofa sprawa była dość prosta, choć nie było łatwe wytłumaczenie jej ministrowi.
- Spróbujemy jeszcze raz, powoli, małymi kroczkami, dobrze? - spytał Pogodny.
- Dobrzeeeee - wystękał zmęczony minister.
- Faktura drukowana nie wymaga podpisu... zgadza się?
- Zgadza się - Mostkowski kiwnął głową.
- Dzisiaj faktury, nawet papierowe, przygotowuje się na komputerach. Zgadza się?
- Taa...ak - tutaj Mostkowski kiwnął niepewnie. Wchodził na grząski grunt.
- Faktura po opracowaniu na komputerze musi być wydrukowana i po wydrukowaniu jest fakturą papierową, tak?
- No tak.
- Skoro tak, to można przed wydrukowaniem wysłać pliczek do odbiorcy i on wydrukuje fakturę u siebie. To też będzie faktura papierowa, tylko wydrukuje ją inna drukarka w innym miejscu. Czy tak?
Po usłyszeniu tego pytania Mostkowski zaczął się trząść. W pewnym miejscu jego umysłu stała bariera nie do przebrnięcia.
- NIE!! - wykrzyknął i wstał. - Faktura MUSI być drukowana na miejscu i przesłana pocztą! Inaczej nigdy nie osiągnie prawdziwej papierowości! Nie da się przesyłać papieru e-mailem! Jestem tego pewien!!! - te słowa Mostkowski przypieczętował uderzeniem pięścią w biurko.
- Może spróbujemy jeszcze raz... - Pogodny nie poddawał się.
- NIE! Wy mi tutaj coś kręcicie, Pogodny. Od razu was przejrzałem. Prawo nie może pozwalać na wpychanie papieru do e-maila. Ja to wiem! Jeśli prawo na to pozwala, to jest złe! Trzeba zmienić prawo!
Zapadła chwila nerwowego milczenia. Potem twarz Mostkowskiego rozjaśniła się, jakby olśniła go jakaś kosmiczna moc! Zaczął bełkotać pod nosem o konieczności zmiany prawa. Ten element już pojawiał się w jego majakach, ale teraz przybrał na sile.
- No dobrze, ale co właściwie Pan minister chce zmienić? - spytał Pogodny - Prawo daje ludziom to, co trzeba. Trzeba tylko, aby urzędnicy stosowali się do prawa. Sąd potwierdził...
- Nie, nie, nie... - przerwał mu Mostkowski i tak się uśmiechnął, jakby nagle zdobył przewagę intelektualną nad filozofem. - Sprawa dotyczy e-faktur, więc trzeba zmienić rozporządzenie dotyczące e-faktur. Proste i genialne! Wydam rozporządzenie. Niech sobie wysyłają te faktury! Niech ich nawet nie drukują! Na wszystko im pozwolę, byle się odczepili!
- Będą problemy... - wymamrotał Pogodny.
- Co mówiłeś? Słyszałem to! - Mostkowski mówił już głosem szaleńca. - Ale nie martw się, Pogodny. Zamówię odpowiednie rozporządzenie w dobrej fabryce legislacyjnej. Ostatnio braliśmy z niej projekt ustawy hazardowej. Miodzio wyszło i mówię Ci, będziesz pod wrażeniem, gdy zmienię prawo! Zjeżdżaj stąd, szarlatanie! Już wszystko wiem!
Pogodny starał się być spokojny. Wstał i wyszedł, nie patrząc za siebie. W duszy obiecał sobie, że już nigdy nie będzie doradzał politykom. Zrozumiał, że tworzenie prawa w Polsce jest jak granie w totolotka. Towarzyszyły mu wielkie nadzieje, ale szanse na pełny sukces były bardzo małe. Politycy wydawali się równie rozsądni jak piłeczki z numerkami podskakujące w maszynie losowania. Ludzie rozsądni mogli co najwyżej głosować, czyli mieć wpływ na wymianę piłek. Nie do końca było wiadomo, kto obsługuje grę.
* * *
Pogodny starał się zapomnieć o rozmowie z szaleńcem, ale kilka dni później przypomniał mu o niej kolega z Instytutu Matematyki.
- Słyszałeś, Andrzej? „Cyweta Wybiórcza” przekonała Mostkowskiego, że trzeba zmienić rozporządzenie w sprawie e-faktur. Podobno redaktorzy „Cywety” wtargnęli do jego gabinetu i siłą zmusili go do wydania rozporządzenia. Jak bohatersko! Zobacz! Czytaj tutaj. A inni ludzie absolutnie nic w tej sprawie nie robili. Tylko „Cyweta”!
- Tak... widziałem...
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
UWAGA II: Autor tego tekstu otwarcie przyznaje, że inspirował się lepszym tekstem Piotra Waglowskiego pt. Faktury: porażka jest sierotą i zapowiedź zmiany rozporządzenia MinFin-u. Warto go przeczytać.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|