Chęć zysku miała być tym czynnikiem, który sprawił, że film z chłopakiem chorym na autyzm, z którego naśmiewali się koledzy, był dostępny w internecie przez dwa miesiące. Włoski sąd opublikował kontrowersyjne uzasadnienie do wyroku.
reklama
W lutym trzej włoscy pracownicy Google zostali skazani za niedopełnienie obowiązków związanych z prywatnością. Sąd uwolnił ich jednak od zarzutu zniesławienia. Sprawa ciągnęła się od końca 2006 roku, gdy w serwisie Google Video pojawił się film, na którym nastolatkowie naśmiewają się z kolegi chorego na autyzm. Amerykańska firma stwierdziła, że wyrok ten stanowi poważne zagrożenie dla wolności w internecie.
Tymczasem w poniedziałek światło dzienne ujrzały dokumenty procesowe. Sędzia Oscar Magi przyznał, że w jego przekonaniu firma Google kierowała się przede wszystkim chęcią osiągnięcia zysku ze sprzedaży reklam podczas emisji tego filmu. To sprawiło, że przedstawicieli firmy uznał za winnych zarzucanych im czynów - podaje theNextWeb.
Sędzia Magi dodał także, iż zdaje sobie sprawę z trudności, jakie niesie ze sobą kontrolowanie treści dostarczanych przez użytkowników. Nie może to jednak usprawiedliwiać braku jakiegokolwiek nadzoru. Problem jednak w tym, że co minutę w serwisie YouTube pojawiają się 24 godziny nowych nagrań. Ich przeglądaniem musiałaby zająć się ogromna armia pracowników, co znacznie podniosłoby koszty działania firmy.
Trudno byłoby także określić, co jest treścią obraźliwą, a co nie. Kwestie te są bowiem niezwykle subiektywne, stąd o kompromis bardzo ciężko. Cenzurowanie treści byłoby poza tym zamachem na wolność wypowiedzi, której państwa powinny strzec. Sąd nie wziął także pod uwagę faktu, że film został usunięty, gdy tylko Google otrzymała informację o nim. Podobnie dzieje się z innymi przypadkami zgłaszanymi przez użytkowników.
Trudno serwisy tego typu obarczać odpowiedzialnością za działalność osób z nich korzystających. Po to tworzone są odpowiednie mechanizmy zgłaszania niewłaściwych wpisów czy filmów, by możliwe było ich jak najszybsze wyłapanie. W tym wypadku film był, co prawda, dostępny przez dwa miesiące, ale firma usunęła go już w kilka godzin po otrzymaniu zgłoszenia. Czy można więc zarzucić Google złą wolę i chęć czerpania zysku z reklam wyświetlanych przy filmie?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*