Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czy pazerność ZAIKSu przekroczyła wszelkie granice?

21-11-2007, 21:19

Czy w Polsce właściciele praw autorskich mają prawo decydować o sposobie licencjonowania swoich utworów? Logicznie rozumując wydawałoby się, że tak. W związku z tym, w decyzję właścicieli do darmowego udostępniania ich utworów (np. na licencji Creatvie Commons) nikt nie powinien mieć prawa się wtrącać. Jak się jednak okazuje ZAiKS ma na ten temat odmienne zdanie.

Przekonał się o tym farmerjan, użytkownik serwisu Jamendo, który jako pracownik jednego z ośrodków kolonijnych odtwarzał na korytarzu swojego miejsca pracy muzykę objętą licencją Creative Commons (CC). Licencja ta oznacza, że twórcy zastrzegli sobie niektóre prawa, lecz pozostawili odbiorcom pewną swobodę w dysponowaniu utworem.

CC posiada różne, mniej lub bardziej liberalne odmiany. W omawianym przypadku użyto licencji typu CC-BY (wymagającą tzw. "uznania autorstwa"), z zezwoleniem zastosowania komercyjnego. Oznacza to, że utwory te można bezpłatnie kopiować, rozprowadzać, przedstawiać i wykonywać, a także opracowane na ich podstawie utwory zależne, pod warunkiem, że zostanie przywołane nazwisko autora pierwowzoru.

Sama muzyka pochodziła z internetowego serwisu Jamendo, specjalizującego się w gromadzeniu muzyki opartej na CC (różnego typu, jednak użytkownicy mogą dokonać selekcji wg typu licencji).

Zarabianie na darmowej licencji

Jak twierdzi użytkownik Jamendo, o spełnienie tego ostatniego warunku zadbał poprzez umieszczenie na ścianie korytarza tabliczki z tekstem licencji, listą autorów i nazwami płyt. Postąpił więc zgodnie z intencją autorów utworów. Niestety nie zadowoliło to inspektorów ZAiKSu, którzy nadal pozostają zainteresowani pobraniem opłaty od farmerjana, mimo że publikując utwory na wspomnianej licencji ich twórcy wyraźnie pozwolili na darmowe odtwarzanie swych dzieł.

Według relacji farmerjana, kontrolerzy ZAiKSu mieli stwierdzić, że licencja CC-BY nie zwalnia pracownika ośrodka z wniesienia opłaty na rzecz ZAiKSu, gdyż "Ci artyści mogą kiedyś zdecydować się chronić swoje prawa w 'normalny sposób'".

W związku z powyższym - zdaniem ZAiKSu - należy na wszelki wypadek wpłacać pieniądze, które "jakby co" będą czekać na twórców.... Wątpliwości miały być w razie czego rozpatrywane w sądzie. Tam użytkownik Jamendo miałby udowodnić, że otrzymał osobiste pozwolenie od każdego z wykonawców, których muzykę odtwarzał, na wykorzystanie utworów. ZAiKS twierdzi, że o takiej procedurze mówi nawet stosowna ustawa.

Artysta chce za darmo, ZAiKS ma własne zdanie

Sprawa wydaje się wręcz kuriozalna, Dziennik Internautów postanowił zatem zapytać o stosowne przepisy i dziwną procedurę pobierania opłat "na wszelki wypadek" przedstawicieli ZAiKSu.

Niestety, we wtorek 20 listopada, po krótkim telefonicznym przedstawieniu sprawy okazało się, że osoby odpowiedzialne za kontakty z mediami i wszyscy kierownicy, są "na naradzie". Niemożliwe okazało się też zadzwonienie w późniejszej godzinie, gdyż rzekoma narada ma trwać do... poniedziałku (sic!). Co więcej, według przedstawiciela organizacji, do tego czasu niemożliwy może się okazać też kontakt przez e-mail.

1  2 3 4  - 

Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *