Ministerstwo nauki chce wprowadzić "doktorat wdrożeniowy" i przy okazji zasadę, że osoba będąca doktorem może nabyć uprawnień równoważnych z uprawnieniami doktora habilitowanego na podstawie decyzji rektora lub dyrektora instytutu. Środowisko naukowe uważa, że otwiera to drogę do uznaniowości i etycznych nadużyć.
reklama
Na początku ubiegłego roku pisaliśmy, że rząd chce stymulować innowacyjność tworząc nowe ścieżki kariery naukowców. Potem - w październiku - zaproponowano nowelizację Ustawy o stopniach naukowych, która miała wprowadzić tzw. doktorat wdrożeniowy. Chodziło o to, by osoby odnoszące znaczące sukcesy w zakresie zastosowania wyników badań naukowych w otoczeniu "społeczno-gospodarczym" mogły być zaliczane do tzw. minimum kadrowego, pełnić funkcje promotorów w przewodach doktorskich, być zatrudnione na stanowisku profesora nadzwyczajnego czy nawet uzyskać tytuł profesora.
Niezbędne zmiany prawne miały polegać m.in. na wprowadzeniu możliwości kształcenia uczestnika studiów doktoranckich we współpracy z jego pracodawcą (przedsiębiorcą lub innym podmiotem). Dodatkowo przewidziano uregulowanie kwestii stypendium doktoranckiego dla doktorantów biorących udział w programie.
Założono, że kształcenie doktoranta będzie odbywało się we współpracy z przedsiębiorcą lub innym zatrudniającym go podmiotem (np. organizacją pozarządową, organem administracji publicznej), pracodawca będzie miał obowiązek wskazania, spośród swoich pracowników, kandydata na opiekuna pomocniczego i promotora pomocniczego. Opiekunem pomocniczym lub promotorem pomocniczym będzie mogła zostać osoba spełniająca określone wymogi.
Konsultacje społeczne tego projektu już się zakończyły. Widać, że środowisko naukowe nie jest szczególnie przychylne idei "doktoratu wdrożeniowego". Ponadto jego uwagę zwrócił projekt przepisu przewidujący, że osoba posiadająca stopień doktora oraz "znaczące osiągnięcia" nabywa uprawnienia równoważne uprawnieniom habilitowanego na podstawie decyzji rektora lub dyrektora instytutu naukowego/badawczego.
Instytut Botaniki im. Władysława Szafera w Krakowie wyraził zdecydowany sprzeciw wobec wszystkich propozycji.
- Jeśli chodzi o stopień doktora typu „wdrożeniowego", to obecna ustawa dopuszcza wykonywanie części rozprawy doktorskiej w przedsiębiorstwie i nie ma przeciwwskazań formalnych czy prawnych, aby osoba zatrudniona w przedsiębiorstwie i mająca stopień doktora była opiekunem doktoranta i jednocześnie promotorem pomocniczym jego przewodu doktorskiego. Propozycja Ministerstwa nie wprowadza zatem nic nowego i tylko niepotrzebnie gmatwa dotychczasowe regulacje prawne - napisali przedstawiciele instytutu w stanowisku przedstawionym w ramach konsultacji.
Ponadto zdaniem Instytutu nowelizacja "przemyca" rozwiązanie rozszerzające możliwość starania się o nabycie uprawnień równoważnych z uprawnieniami doktora habilitowanego z pominięciem obowiązującej od bardzo wielu lat procedury uzyskiwania tego stopnia.
- Dodać też należy, ze znowelizowana w bieżącym roku ustawa o instytutach badawczych daje nieograniczone prawo wyboru i odwołania dyrektora danego instytutu przez właściwego Ministra. Powstaje zatem także realne niebezpieczeństwo wpływu pozanaukowych kryteriów przy nadawaniu uprawnień równoważnych ze stopniem naukowym doktora habilitowanego - dodają przedstawiciele instytutu.
Podobne zdanie wyrazili przedstawiciele Rady Wydziału Anglistyki UAM w Poznaniu, którzy sugeruj wyróżnienie różnych rodzajów doktoratu w tytulaturze.
- O ile w wielu krajach istnieje instytucja doktoratów zawodowych, są one wyraźnie odróżniane od doktoratów przyznawanych za badania naukowe i nie wszędzie są traktowane jako równoważne z nimi. Znajduje to wyraz także w tytulaturze (np. D.V.M. = Doctor of Veterinary Medicine lub Ed.D. = Doctor of Education – w odróżnieniu od Ph.D.). Doktoraty zawodowe mają oczywiście rację bytu w naukach stosowanych, jednak tam, gdzie są przyznawane, prawo określa wyraźnie dziedziny i specjalności oraz stosowną tytulaturę - stwierdził dr hab. Piotr Gąsiorowski w opinii przesłanej do ministerstwa.
Rada Młodych Naukowców generalnie popiera ideę doktoratu wdrożeniowego, ale zdecydowanie sprzeciwiła się wprowadzeniu wdrożeniowego ekwiwalentu stopnia doktora habilitowanego.
- Zdaniem RMN nadawanie uprawnień równoważnych stopniowi doktora habilitowanego osobom, których dotyczy art. 21a ust. 6 i 7, w drodze arbitralnej i jednoosobowej decyzji rektora/dyrektora jednostki spowoduje dewaluację warunku minimum kadrowego wymaganego do uzyskania uprawnień do prowadzenia kierunku studiów czy nadawania stopni naukowych - czytamy w opinii przedstawionej przez przewodniczącego RMN dr hab. Emanuela Kulczyckiego.
Jednocześnie RMN zasugerowała, że zachętą do zaangażowania pracowników jednostek naukowych w prace wdrożeniowe mogłoby być zniesienie obowiązku habilitacji dla pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych. Przy braku obowiązku habilitacji pracownicy zainteresowani głównie wdrożeniami mogliby być zatrudniani w jednostkach naukowych na czas nieokreślony i zachowaliby możliwość uczestniczenia w promowaniu doktorantów jako promotorzy pomocniczy.
Zobacz także: Domowe laboratorium naukowe. Zrób to samKsiążka, którą trzymasz w rękach, pozwoli Ci spełnić to marzenie! Dzięki niej zbudujesz własne laboratorium badawcze, podobnie jak zrobili to Newton, Faraday czy Pasteur.* |
Ogromne zaniepokojenie wyraziła również sekcja Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Jej zdaniem może dojść do obniżenia rangi stopnia doktora habilitowanego, zatem należałoby wyraźniej rozdzielić ścieżkę "wdrożeniową" od typowo naukowej. Ponadto sekcja KNP PAN uważa, że ogólnikowe sformułowania wskazują, że nie można mieć gwarancji, że doktorat "wdrożeniowy" nie zostanie przyznany za rozwiązania oparte wyłącznie na cudzych wynikach badań. Nie wiadomo też do końca jak rozumieć "posiadanie pięcioletniego doświadczenia w działalności badawczo-rozwojowej. Właściwie nie wiadomo nawet jak rozumieć "znaczący" dorobek.
Przedstawiciele UMK w Toruniu zwrócili uwagę, że ocena osiągnięć wdrożeniowych może być dokonywana przez kierownika jednostki naukowej, który niekoniecznie musi być ekspertem w tej samej dziedzinie co kandydat. Decydowanie o nadaniu stopnia naukowego może być zatem obciążone uznaniowością i nadużyciami etycznymi.
- Możliwe bowiem staje się działanie zmierzające do powiększenia kadry dydaktycznej (...) oraz kadry naukowej niezbędnej do uzyskania uprawnień do nadawania stopnia doktora habilitowanego. Procesy te będą zachodziły poza kontrolą społeczności akademickiej. Rektor takiej jednostki będzie mógł jednoosobowo skompletować kadrę konieczną do uzyskania uprawnień dla podlegających sobie jednostek. To niebezpieczne zjawisko - napisał w opinii przesłanej do ministerstwa dr hab. Piotr Petrykowski, prof. UMK.
Poniżej, dla zainteresowanych, kopia omawianego projektu ustawy.
Do Ku Ment 249576 by Dziennik Internautów on Scribd
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|