To stanowisko najlepiej chyba obrazuje stan uczuć pomiędzy Google'em a MPAA w sprawie SOPA. Stowarzyszenie odmówiło publikacji dokumentów i samo postawiło zarzuty amerykańskiej firmie.
reklama
Na początku czerwca firma Google złożyła przeciwko Motion Picture Association of America (MPAA) pozew, w którym domaga się, by stowarzyszenie przekazało jej dokumenty dotyczące planów przemysłu filmowego oraz Jima Hooda, Prokuratora generalnego Stanu Mississippi w kwestii uchwalenia SOPA (Stop Online Piracy Act). MPAA wielokrotnie wcześniej odmawiała współpracy.
Ustawa nie weszła w życie, jednak pojawiły się sygnały sugerujące, że sprawa może wrócić pod obrady Kongresu Stanów Zjednoczonych. MPAA wraz z Hoodem chciałoby wprowadzenia możliwości blokowania konkretnych serwisów internetowych, a także filtrowania wyników wyszukiwania. Google z takiego obrotu sprawy nie jest oczywiście zadowolona i chciałaby wiedzieć, czego oczekiwać, skoro w sprawę zaangażowany jest wysoki rangą urzędnik stanowy.
MPAA tymczasem odpowiedziało na pozew - informuje TorrentFreak. Stwierdza, że żądania Google'a są zbyt szerokie, a wewnętrzna komunikacja z firmami prawniczymi nie może zostać upubliczniona. Nie zgadza się ono także z tym, że dzięki temu poznane zostaną zamiary prokuratora Hooda. MPAA twierdzi ponadto, że działania Google'a są niczym innym, jak działaniami PR, w wyniku których opinia publiczna miałaby uznać firmę za ofiarę, która nie może swobodnie korzystać z Pierwszej Poprawki do amerykańskiej konstytucji, gwarantującej wolność słowa.
W odpowiedzi stowarzyszenie twierdzi również, że Google nie tylko ułatwia, ale także czerpie korzyści z dystrybucji materiałów należących do stron trzecich, które nawet sama firma uznaje za wątpliwe. MPAA twierdzi, że w słowniku Google'a "wątpliwe" oznacza tylko, co "nielegalne". Ponadto stowarzyszenie oszacowało, że przejrzenia wymagałoby około 100 tysięcy dokumentów, z których spora część chroniona jest tajemnicą prawniczą. Poza tym mają one być nieistotne z punktu widzenia sprawy.
Decyzja, co zrobić, należy teraz do sądu. Jest pozew i odpowiedź na niego. Obie strony wytaczają ciężką artylerię i nie przebierają w słowach. Polubowne załatwienie sporu wydaje się mało prawdopodobne.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|