Pliki z systemem Ubuntu w serwisie Chomikuj.pl są zgłaszane przez Microsoft jako naruszenie praw autorskich tej firmy - donosi nasz Czytelnik. Czy to nie oznacza, że Microsoft nadużywa praw autorskich przeciwko konkurencji?
To kolejny tekst z cyklu Absurdy własności intelektualnej (AWI).
* * *
Pewien Czytelnik Dziennika Internautów, który posiada konto w serwisie Chomikuj.pl, otrzymał od tego serwisu powiadomienie o pliku rzekomo naruszającym prawa autorskie Microsoftu.
"Naruszający" plik nosił nazwę ubuntu-8.10-desktop-i386.iso. Tak jak wskazywała jego nazwa, zawierał obraz instalacyjny darmowego systemu Ubuntu, będącego dystrybucją Linuksa. Co więcej, plik znajdował się w folderze o nazwie "Linux", co dodatkowo mogło upewniać wszystkich w tym, że nie ma on nic wspólnego z Windowsem i Microsoftem.
Uwaga: Czytelnik jest w 100% pewien, że plik zabierał obraz płyty z Ubuntu i z pewnością nie była to piracka kopia Windows.
Poniżej zrzut powiadomienia, jakie otrzymał nasz Czytelnik (można kliknąć, by nieco powiększyć).
W wyniku zgłoszenia naruszenia plik został skasowany. W ten sposób Microsoft, powołując się na swoje prawa autorskie, usunął z internetu kopię konkurencyjnego systemu. Oczywiście usunięcie tego konkretnego pliku z Chomikuj.pl niewiele zmieni w rozprowadzaniu Ubuntu po świecie. Z drugiej strony nie wiemy, jak często Microsoft może usuwać pliki Ubuntu z Chomikuj.pl i innych podobnych serwisów.
Opisana tu sytuacja jest jednym z wielu przykładów nadużywania mechanizmu notice and takedown. Przypomnijmy, że jest to zasada, według której Chomikuj.pl nie odpowiada za pliki naruszające prawo, jeśli o istnieniu tych plików nie ma pojęcia. Dlatego właśnie różne firmy (np. Microsoft) mogą zgłaszać serwisowi przypadki plików naruszających prawa autorskie. Chomikuj.pl usuwa je na wszelki wypadek, aby uniknąć odpowiedzialności.
Niestety zdarza się, że posiadacze praw autorskich zgłaszają do usunięcia treści, do których nie mają żadnych praw. Takie nadużycia notice and takedown opisywaliśmy w Dzienniku Internautów wielokrotnie. Microsoft też miał w nich swój udział. Zdarzyło się w przeszłości, że Microsoft prosił Google o usunięcie linków do Wikipedii i amerykańskich stron rządowych, bo te strony rzekomo naruszały prawa do pakietu Office 2010.
Nie jest tajemnicą, że wykrywanie i zgłaszanie plików lub linków do usunięcia odbywa się automatycznie. Automaty często się mylą. Niestety jak dotąd nie słyszeliśmy, aby jakiś posiadacz praw autorskich zapłacił odszkodowanie za "omyłkową cenzurę", a teoretycznie taka możliwość istnieje.
Należy zauważyć, że ta "omyłkowa cenzura" dziwnie współgra z interesami firm, które zgłaszają nadużycia praw autorskich. Microsoft rzekomo przez przypadek usuwa plik z systemem, który jest konkurentem dla jego Windowsa. Studia filmowe i muzyczne rzekomo przypadkowo usuwają dzieła artystów niezależnych. Czy to nie jest przypadkiem seria pomyłek zmierzająca do utrudnienia życia konkurencji? Być może posiadacze praw autorskich nie robią tego specjalnie, ale też nie widać, by działali na rzecz poprawy jakości swoich antypirackich automatów.
Zadaliśmy już przedstawicielom Microsoftu pytania odnośnie tej sprawy i czekamy na odpowiedź (obiecali nam, że będzie). Interesuje nas przede wszystkim jedna rzecz. Jak to się stało, że plik z Ubuntu jest uznawany za dzieło Microsoftu? Czyżby firma z Redmond zakładała, że ludzie ukrywają jej pirackie produkty pod nazwami związanymi z Linuksem? Nawet jeśli tak się dzieje, to czy jest to powód do usuwania wszystkich plików o takich nazwach?
Czytaj także: Jak to jest z prawem i informacją w sieci? Pobierz przystępny przewodnik, by wiedzieć
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Zmowa w przetargu na sprzęt dla szkół skończyła się karami na niemal 2 mln zł
|
|
|
|
|
|