Viacom i Google zakończyły spór o YouTube, który ciągnął się od 2007 roku. Oficjalnie nikt nie wygrał, ale tak naprawdę Viacom jest kimś w rodzaju przegranego.
Wielu Czytelników DI musi pamiętać ten moment w 2006 roku, gdy Google ogłosiła przejęcie YouTube. Wywołało to wiele komentarzy na temat praw autorskich. Było jasne, że na YouTube naruszenia nie są rzadkością, a Google jako nowy właściciel stawał się idealnym celem dla pozwu.
W roku 2007 Viacom pozwał Google, żądając odszkodowania w wysokości miliarda dolarów. Wiele osób sądziło, że będzie to jedna z najważniejszych spraw sądowych dotyczących praw autorskich w sieci oraz odpowiedzialności e-usługodawcy za treści.
Spór trwał latami, ze zmiennym szczęściem dla obu stron. Raz YouTube wygrał z Viacomem, innym razem Google przegrywała. Viacom ujawniał, że przedstawiciele Google wiedzieli o piractwie na YouTube, innym razem Google udowadniała, że Viacom używał YouTube do promocji.
Dziś spór się zakończył i odbyło się to mniej efektownie niż można było się spodziewać. Obie firmy wydały następujące wspólne oświadczenie.
Google i Viacom dziś wspólnie ogłosiły rozwiązanie sporu Viacom vs. YouTube o prawa autorskie. Ta ugoda odzwierciedla rosnący dialog współpracy pomiędzy naszymi dwoma spółkami w zakresie ważnych szans i oczekujemy razem bliższej współpracy.
I co? Tylko tyle? Nikt nie chwali się wygraną lub przegraną? Na to wygląda!
Jestem pewien, ze każdy Czytelnik DI doskonale rozumie, dlaczego tak ostro rozpoczęty spór zakończył się tak niepozornie. W ciągu ostatnich siedmiu lat rola YouTube bardzo się zmienił. Firmie Google udało się zamienić ten serwis w taką e-usługę, do której posiadacze praw autorskich nie mają bardzo dużych zastrzeżeń. Przyczynił się do tego system Content ID, który oczywiście ma pewne poważne wady, ale jednak pomógł w osiągnięciu celu, który moglibyśmy nazwać "zalegalizowaniem YouTube" (w dużym uproszczeniu).
Powiedzmy teraz wprost - firmie Google to się udało. Tymczasem Viacom de facto przegrał. To on był agresorem, to on chciał miliarda dolarów za nic, to on chciał ustalenia przed sądem, że Google może odpowiadać za naruszenia użytkowników. Jednocześnie Viacom nie ma na tyle odwagi, aby teraz ryzykować zerwanie współpracy z YouTube. Viacom chce być partnerem kogoś, kogo wcześniej atakował. Oczywiście prawnikom koncernu wydawało się, że pozwem ugrają coś więcej. Mylili się.
Oczywiście mam świadomość, że treść zawartej ugody nie jest znana. Z reguły jednak przemysł rozrywkowy chwali się ugodami na jego korzyść. Teraz Viacom najwyraźniej nie chce przyznać, że ten wieloletni spór był wszczęty niepotrzebnie. Niestety wiele działań antypirackich jest równie niepotrzebna. Poświęcone na te działania środki można było wykorzystać lepiej. Tak to jest z antypiractwem...
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Android Wear - system Google dla smart-zegarków. Będziesz gadał do swojej ręki?
|
|
|
|
|
|