Założyciel Megaupload Kim Dotcom może odpowiedzieć za ewentualne naruszenia dokonane przez firmę Megaupload - uznał amerykański sąd, który oddalił wniosek prawników Megaupload o wycofanie zarzutów. Nie ma zatem znaczenia, że firma Megaupload nie działała w USA. Prawo amerykańskie zawiera przepisy, które pozwalają na sądzenie osób naruszających to prawo.
reklama
Odnośnie kontrowersyjnej sprawy Megaupload pojawiało się ostatnio wiele informacji korzystnych dla Kima Dotcoma, założyciela serwisu. Potwierdzono m.in. że był on bezprawnie szpiegowany w ramach dochodzenia. Najnowsza informacja przechyla jednak szalę na stronę oskarżycieli ze Stanów Zjednoczonych, a przynajmniej tak się może wydawać.
Prawnicy Megaupload już w maju mówili, że proces przeciwko firmie może się nigdy nie rozpocząć. Powodem jest fakt, iż firma Megaupload była zarejestrowana w Hong Kongu i nie posiadała siedziby w USA. W takiej sytuacji nie można realizować wymagań amerykańskiego prawa w zakresie postępowania karnego, które zakłada m.in. dostarczanie pism z sądu na adres firmy.
Władze USA argumentowały, że Megaupload może być sądzona, jeśli przyjmie się szeroką interpretację prawa. Wystarczy założyć, że Megaupload de facto prowadzi działalność w USA, a adres siedziby można zastąpić jakimkolwiek adresem, pod który trafiałyby pisma.
Czytaj: Megaupload: Władze USA szeroko interpretują prawo. Zbyt szeroko
Sędzia Liam O'Grady z sądu dla Wschodniego Okręgu Virginii wydał przed kilkoma dniami swoją decyzję w tej sprawie (zob. dokument pod tekstem). Wniosek o oddalenie zarzutów został odrzucony. Zdaniem sędziego istnieją podstawy do prowadzenia procesu, ale nie opierają się one na szerokiej interpretacji prawa.
- W ramach tej sprawy rząd może udowodnić, że choć jeden indywidualny pozwany jest alter ego firmy macierzystej. Jeśli tak będzie, ostatnim znanym adresem firmy będzie adres pozwanego po ekstradycji. Innymi słowy, tak długo, jak rząd będzie w stanie udowodnić , że pozwany stanowi alter ego pozwanej firmy, rząd może spełnić (...) wymagania (...) przez przesyłanie kopii wezwań jednemu z indywidualnych pozwanych - czytamy w dokumencie sądu.
Decyzja sądu nie była całkowitym zaskoczeniem dla przedstawicieli Megaupload, niemniej Kim Dotcom wyraził na Twitterze zdziwienie pewnym szczegółem. We wspomnianej decyzji sąd pozostawia otwartą furtkę do tymczasowego wycofania zarzutów, ale prawnicy Megaupload już o to prosili. Tak czy owak jest pewne, że proces przeciwko Megaupload może się odbyć przy założeniu, że Kim Dotcom będzie traktowany jako osoba odpowiedzialna za działania firmy.
Wiele zależy teraz od ekstradycji. Kim Dotcom twierdzi, że jest gotów stanąć przed amerykańskim sądem nawet bez ekstradycji, ale żąda odmrożenia środków na podróż i przeżycie (sądy raczej się na to nie zgodzą). Tymczasem kwestia ekstradycji bardzo się skomplikowała, gdy ujawniono, że nalot na posiadłość Kima Dotcoma był przeprowadzony bez ważnego nakazu.
Poniżej decyzja sądu ws. oddalenia zarzutów przeciwko Megaupload.
Megaupload - odrzucenie wniosku dot. wycofania zarzutów
Czytaj: Założyciel Megaupload był nielegalnie szpiegowany - potwierdza raport rządu
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|