Barack Obama podpisał umowę Freedom Act, która zmieni naturę amerykańskiej inwigilacji. To ważne, ale przy okazji zwróćmy uwagę na retencję danych w Polsce oraz na to, czego w tym temacie u nas wciąż nie zrobiono.
reklama
Media donoszą dziś o tym, jak to Barack Obama podpisał ustawę Freedom Act w celu zreformowania działań NSA. Co takiego zmienia ta ustawa? Przede wszystkim zmienia ona sposób zbierania zbierania informacji o billingach w USA. Wcześniej te informacje gromadziła Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). W przyszłości dane będą gromadzone przez firmy telekomunikacyjne. Uważa się, że w ten sposób amerykanie nadal będą chronieni przed terroryzmem, ale jednocześnie uzyskają lepsze gwarancje poszanowania swoich praw.
USA przeszła na model zbierania danych, jaki już teraz stosowany jest w Europie i także w Polsce. Co ciekawe, niektórzy politycy amerykańscy uważają go za niesprawdzony model walki z terroryzmem.
Wiele dałoby się jeszcze napisać o tej ustawie oraz o jej drodze do podpisania przez Prezydenta USA. Powstrzymam się od tego, ale wykorzystam okazję by zwrócić uwagę na problemy polskie i unijne.
Jak doskonale wiecie, w Polsce już teraz operatorzy gromadzą dane o połączeniach i mogą je przekazywać służbom. Teoretycznie powinno to służyć walce z najcięższymi przestępstwami, ale w praktyce służby mogą uzyskiwać dostęp do bilingów przy byle okazji. Czytelnicy DI mogą pamiętać wpadki służb, takie jak naruszanie prywatności dziennikarza przez CBA.
Od lat w Polsce mówiło się o tym, że należy ograniczyć polskim służbom dostęp do danych. Nadzieja na poprawę sytuacji pojawiła się w lipcu ubiegłego roku, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niekontrolowany dostęp służb do danych o naszych połączeniach telekomunikacyjnych jest niezgodny z konstytucją. Pisaliśmy wówczas, że polski Wielki Brat dostał klapsa i teraz musimy powiedzieć, że byliśmy zbytnimi optymistami.
Trybunał Konstytucyjny dał 18 miesięcy na przygotowanie nowych przepisów regulujących zasady dostępu do danych. Politycy powinni już teraz pracować nad tymi przepisami, ale nic nam o tym nie wiadomo. Cóż... minęły jedne wybory i nadchodzą drugie, więc kto by się przejmował jakimiś tam wyrokami TK i ograniczaniem inwigilacji? To chyba za mało wyborczy temat!
Wyrok polskiego TK był tylko jednym z wyroków w sprawie tzw. retencji danych (czyli zachowywania informacji o naszych połączeniach). Również Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że unijna dyrektywa w tej sprawie jest nieważna. Ponadto sądy i trybunały konstytucyjne w różnych krajach stwierdzały, że przepisy dotyczące billingów zbyt słabo zabezpieczają prawa obywateli. Można tu wymienić takie państwa jak Niemcy, Czechy, Rumunia, Austria, Słowacja. Niestety z tych wszystkich wyroków wciąż niewiele wynika.
Wracając do Freedom Act należałoby wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Ta ustawa dotyczy obywateli USA oraz osób przebywających w USA. Dla przeciętnego obywatela Polski czy UE to nie jest bardzo istotne. O wiele bardziej interesujące powinno być dla nas to, na jakiej zasadzie władze USA współpracują z polskimi służbami. W temacie wciąż wiele jest tajemnic. Na początku tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że ABW nie musi odpowiadać na pytanie, czy współpracuje z amerykańską NSA przy masowej inwigilacji. Ten sąd uznał również, że CBA ma prawo do tajemniczych narzędzi, których ludzie nie muszą znać.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|