Wniosek o zajęcie majątku twórcy serwisu MegaUpload złożony został niepoprawnie. Sąd uznał go za bezskuteczny. Czy jednak majątek wróci do Dotcoma, pozostaje nadal w gestii wymiaru sprawiedliwości Nowej Zelandii.
Aresztowanie Kima Dotcoma, założyciela serwisu MegaUpload, a także kilku jego współpracowników przeprowadzone widowiskowo przez nowozelandzką policję uzupełnione zostało zamrożeniem wszystkich jego aktywów. Mężczyzna w końcu wyszedł za kaucją na wolność, gdzie oczekuje rozpoczęcia procesu ekstradycyjnego, czego domagają się Stany Zjednoczone.
Wydawało się, że sprawa Dotcoma nie może już się bardziej skomplikować. Okazuje się jednak, że było jeszcze pole do popisu. W piątek sędzia Judith Potter uznała nakaz, który wykorzystano, by zająć aktywa Dotcoma i jego serwisu, za bezskuteczny i nieważny. Powód? Policja wystąpiła do sądu nie o tymczasową zgodę na zajęcie, ale o międzynarodową. A na podstawie tej drugiej Dotcom nie mógłby się de facto w Nowej Zelandii bronić - podaje New Zealand Herald.
Prokuratura miała pod koniec stycznia zorientować się, że popełniła błąd. Anne Toohey, nowozelandzka prokurator, miała zwrócić się do sądu z wyjaśnieniem, że doszło do pomyłki proceduralnej. Jednocześnie wystąpiono o wydanie nowego nakazu, który zastąpiłby ten pierwszy, wadliwy.
Sąd ostatecznie wydał nowy tymczasowy nakaz przejęcia aktywów, jednak obrońcy Dotcoma stoją na stanowisku, że pierwotna decyzja jest nieważna, w związku z czym cały majątek twórcy MegaUpload powinien zostać zwrócony jego właścicielowi. Korona uważa jednak, że nowy dokument uznał popełnione wcześniej błędy za niebyłe.
Sędzia Potter w późniejszym terminie zdecyduje, jakie skutki dla majątku Dotcoma będzie miała błędna styczniowa decyzja.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*