Litewski parlament nie uważa blogerów za dziennikarzy
Litewski parlament odmówił blogerowi udzielenia akredytacji dziennikarskiej stwierdzając, że w świetle prawa nie jest on dziennikarzem. Liutauras Ulevicius zajmujący się na swoim blogu tematyka polityczną uważa, że jest to naruszanie jego praw i zamierza o te prawa walczyć.
reklama
Co jakiś czas jak bumerang wraca pytanie: czy dziennikarstwo obywatelskie powinno dawać osobie zbierającej informacje takie same prawa jakie mają "zwykli" dziennikarze?
Litewski parlament najwyraźniej udzielił w tej kwestii odpowiedzi niekorzystnej dla blogerów. Jak podaje Yahoo za agencją AFP, parlamentarna komisja do spraw edukacji, nauki i kultury uznała, że dziennikarzem w świetle prawa prasowego jest tylko i wyłącznie osoba zbierająca lub rozpowszechniająca informacje na podstawie kontraktu z danym medium lub zrzeszona w organizacji dziennikarskiej.
Na tej właśnie podstawie odmówiono udzielenia akredytacji Liutaurasowi Uleviciusowi, autorowi bloga Liutauro komentarai. Bloger powiedział agencji AFP, że w ten sposób złamano jego prawo do swobodnej wypowiedzi. Zamierza on walczyć o to prawo najpierw apelując do innych struktur w parlamencie, a potem przed sądem.
W innych krajach coraz częściej traktuje się blogerów jako dziennikarzy, także w świetle prawa. Przykładem może być choćby sprawa Josha Wolfa, w wyniku której Sąd Apelacyjny Stanu Kalifornia odrzucił żądania firmy Apple, która domagała się ujawnienia źródeł informacji opublikowanych przez blogerów. Sąd uznał, że blogerzy mają prawo do nieujawniania źródeł, podobnie jak osoby świadczące pracę dla redakcji prasowych.
Przedstawiciele litewskiego parlamentu opierali się najwyraźniej na literze prawa, ale ich decyzja stawia Litwę w nie najlepszym świetle. Brak uznania dla blogerów jest raczej cechą totalitarnych państw, w których blogi pozostają jedynymi wolnymi mediami krytykującymi władzę.
W ostatnim czasie władze Malezji zabroniły mediom działającym w tym kraju cytowania blogów. Głośno było również o aresztowaniach blogerów w Egipcie. Według organizacji Reporterzy Bez Granic aż 13 krajów na świecie cenzuruje internet i stosuje represje wobec osób krytykujących władzę.