Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wystąpiła do serwisu NaTemat.pl z prośbą o sprostowanie tekstu satyrycznego, który mógł wprowadzać w błąd. Była to przesada ze strony Rady, choć warto zauważyć, że serwis NaTemat.pl też nadmiernie rozdmuchuje zaistniałą sytuację.
reklama
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przez wiele osób uważana jest za dość dziwaczną instytucję, która nie rozumie współczesnej przestrzeni mediów. Teraz stało się coś, co można uznać za potwierdzenie takiego poglądu.
Serwis NaTemat.pl poinformował, że otrzymał pismo z KRRiT, które dotyczyło artykułu satyrycznego. KRRiT uznała, że ten artykuł mógł wprowadzać ludzi w błąd i nie został wystarczająco wyraźnie oznaczony jako tekst zawierający informację zmyśloną. Z tego powodu tekst mógł źle wpłynąć na wizerunek KRRiT.
Tekst, który oburzył KRRiT, dotyczy decyzji o tym, że spoty Karola Karskiego i Michała Boniego powinny być nadawane po godzinie 23.00. Oczywiście jest to informacja zmyślona (zob. KRRiT: Spoty Karskiego i Boniego dopiero po godz. 23. "Zagrażają psychicznemu rozwojowi małoletnich").
Artykuł satyryczny był przygotowany przez serwis ASZdziennik reklamujący się jako "Najlepsze zmyślone newsy w kraju". Przy artykule znajdowało się logo ASZdziennika, a pod tekstem była dodatkowa informacja, że wydarzenia i cytaty zostały zmyślone. Należy tu dodać, że ASZdziennik ma tysiące Czytelników i dla wielu osób samo jego logo powinno wystarczyć za informację o tym, jak traktować ten tekst.
NaTemat.pl opublikował kopię pisma, jakie otrzymał z KRRiT (znajdziecie ją także pod tym tekstem). W tym piśmie przewodniczący Rady Jan Dworak z najwyższą powagą przekonuje, że nie każda forma satyry jest dozwolona. Dworak wydaje się też sugerować, że działanie NaTemat.pl mogło być złośliwe.
- Tekst został przygotowany z zamiarem uwiarygodnienia jego treści poprzez odwołanie się do uprawnień KRRiT i na tym skupia się jego uwaga, nie dając czytelnikom innych informacji, np. dotyczących rzeczywistej bądź satyrycznej oceny wyżej wskazanych spotów wyborczych dokonanej przez portal - czytamy w piśmie, jakie NaTemat.pl otrzymał z KRRiT.
Ta sytuacja jest niewątpliwie ciekawa, choć warto zaznaczyć, że NaTemat.pl również podszedł do sytuacji z przesadą. Na stronie NaTemat.pl jest już tekst o tym, że "Szef KRRiT chce zakneblować Aszdziennik". Taki tytuł sugeruje, że przewodniczący KRRiT jest gotowy użyć swych wpływów, aby zaszkodzić bezpośrednio serwisowi satyrycznemu. To nieprawda.
Sytuacja w rzeczywistości wyglądała tak:
Dziennik Internautów również otrzymuje pisma z prośbami od różnych instytucji. Czasem są to nieuzasadnione prośby o sprostowanie tekstu, opublikowanie jakiegoś stanowiska lub przeprosin. Zdarzało nam się odmawiać sprostowań m.in. ministerstwu kultury oraz ZAiKS-owi. Odmówiliśmy, bo widzieliśmy rację po swojej stronie. Takie sytuacje się zdarzają i jest to normalna część redakcyjnej pracy.
Jako redakcja dostajemy też dziwne prośby o wydanie danych Czytelników, prośby o usuwanie komentarzy itd. Niektóre z tych próśb są nieuzasadnione, ale nas nie obchodzi, czy przysłał je Jan Dworak z KRRiT, czy Janek Dworzak z Pcimia. Oceniamy je pod względem merytorycznym i odpowiadamy zgodnie z własnym uznaniem.
Opisana przez NaTemat.pl sytuacja jest ciekawa z jednego powodu. Pokazuje ona, że przedstawiciel KRRiT mógł mieć problem z dokonaniem właściwej oceny tekstu opublikowanego w internecie. To nie jest bez znaczenia, bo przecież KRRiT to dość wpływowa instytucja zajmująca się problemami mediów. Zdarzało się w przeszłości, że KRRiT zabierała głos w kwestiach dotyczących ściśle internetu (zob. KRRiT o wyroku na blogera: to naruszenie wolności prasy.
Miejmy nadzieję, że ta cała sytuacja nie będzie dla KRRiT impulsem do podejmowania działań, które miałyby zachęcić polityków do wprowadzania jakichś mechanizmów kontroli czy oznaczania treści w internecie. Na chwilę obecną o niczym takim nie wiemy i nikt nikogo nie knebluje.
Na marginesie odnotuję, że Dziennik Internautów również publikuje teksty satyryczne w cyklu IT Fiction. Nie chcemy, by ludzie brali te teksty za prawdę. Staramy się tego unikać na różne sposoby, m.in. przerabiając nazwy instytucji i nazwiska bohaterów. Mimo to zdarzało się, że niektórzy czytelnicy brali te teksty za autentyczne newsy. Wcale nas to nie cieszyło.
Wiemy też, że w internecie wyjątkowo łatwo jest rozpowszechnić fałszywą informację. Nawet jeśli reakcja Jana Dworaka była przesadna, było w niej trochę racji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|