Czy mapy podlegają ochronie przez prawo autorskie? Na pierwszy rzut oka tak, gdyż ustawa o prawie autorskim wymienia mapy jako jeden z typów utworów. Musimy jednak mieć świadomość, że prawo autorskie chroni utwory, czyli wszelkie wytwory działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Pada tu więc pytanie, czy mapa jest takim wytworem?
reklama
Otóż niektórzy prawnicy twierdzą, że dzieła kartograficzne mogą stanowić utwór w rozumieniu ustawy jedynie pod warunkiem, że cechują się twórczością i indywidualnością. Tylko w takim przypadku będą podlegały ochronie, którą przewiduje ustawa. Jeśli wyjdziemy z założenia, że mapa jest jedynie odtworzeniem rzeczywistego stanu powierzchni, nie musi zostać ona uznana za utwór w rozumieniu ustawy, a szczególnie w sytuacji, kiedy to mapa została wygenerowana przez program komputerowy, na podstawie zdjęć satelitarnych lub pomiarów GPS. Istnieje przecież duża szansa, że ktoś w przyszłości może samodzielnie wykonać podobną lub identyczną mapę.
Można spotkać się również z opinią, że niektóre mapy, szczególnie te, które ze względu na grafikę odznaczają się dużym wkładem twórczym, będą stanowiły utwór w rozumieniu ustawy. Wynika z tego, że nie ma pełnej jednoznaczności co do tego, czy mapy podlegają ochronie przez prawo autorskie. Rozstrzygnięcie tych wątpliwości leży w gestii sądu i dotyczy indywidualnych przypadków. Jest to wykorzystywane przez niektórych właścicieli map do dochodzenia swoich praw w przypadku nielicencjonowanego opublikowania mapy.
Od kilku lat działa w Polsce pewna firma kartograficzna – Map1. Firma ta powstała (zgodnie z informacjami na jej stronie) w celu opracowywania i sprzedaży map, głównie w postaci elektronicznej. W chwili obecnej jest jednak bardziej znana ze ściągania pieniędzy od webmasterów łamiących jej prawa autorskie. Sądząc po skali działania firmy (czytaj: ilości ściganych) oraz nieprzeciętnych cenach za publikację map na stronie WWW, jakie widnieją w cenniku, można dojść do wniosku, że główną domeną jej działalności jest "ochrona" własnych praw autorskich. W celu ustrzeżenia się przed problemami z tą firmą lub inną, podobnie działającą, przedstawię Wam mechanizm zarabiania na przestępstwie, jaki opracowała sobie firma Map1.
Firma Map1 specjalizuje się w egzekwowaniu praw autorskich dotyczących kilkunastu produktów dwóch innych, ale blisko powiązanych ze sobą firm – wydawnictw Cartall i Emapa. Jest to bardzo wygodne nie tylko dla Map1, ale i dla tych dwóch firm, gdyż oficjalnie nie są one powiązane z przypadkami ścigania internautów. Łatwiej im w tej sytuacji sprzedawać swoje produkty, które nie są bezpośrednio wiązane z całym zamieszaniem. Łatwiej jest też trafić na osobę, która nieświadomie, w nielegalny sposób wykorzysta mapy zawarte w programach tych firm.
Oprócz tego firma Map1 posiadała licencję na wykorzystanie w internecie Mapy Polski będącej własnością Instytutu Geodezji i Kartografii. Mapa ta była dostępna w serwisie pilot.pl. Licencja obowiązywała od 11.09.2006 do 11.09.2008. Map1 próbowała ją przedłużyć, ale IGiK zorientowany już w charakterze działań Map1 nie wyraził na to zgody. Map1 uznała z kolei, że może ową licencje przedłużyć sobie jednostronnie, bez zgody IGiK, ale ostatecznie przegrała sprawę sądową w tej kwestii i nie ma żadnego prawa ścigać osób, które opublikowały mapy z pilot.pl w innym zakresie dat. Ponadto licencja z IGiK nie uprawniała bezpośrednio Map1 do dochodzenia roszczeń za bezprawne wykorzystanie mapy w czasie trwania licencji.
W chwili obecnej warto również zwrócić uwagę na serwis docelu.pl (współpracujący niestety z WP.PL), na którym znajdują się mapy dostarczane przez Emapa, gdyż również osoby, które skorzystały z tego źródła map, mogą mieć problemy z Map1.
Firma Map1 bądź zatrudnieni przez nią ludzie systematycznie przeglądają internet w poszukiwaniu różnych fragmentów map. Jeżeli jakaś znaleziona przez nich mapa przypomina którąś z tych, do której firma posiada prawa, to ustala ona właściciela danej strony. Często wykorzystuje w tym celu policję, składając wniosek o ściganie z powodu naruszenia praw autorskich. Niezależnie od stanowiska prokuratury firma jako pokrzywdzony zyskuje prawo do wglądu w akta sprawy i w ten sposób, nawet jeśli prokurator nie uzna winy internauty, firma może ustalić dane właściciela strony.
Następnie przysyła mu pismo, w którym informuje o naruszeniu jej praw do x fragmentów mapy, powołując się na podpisane z innymi firmami (wydawcami programów) licencje. W piśmie żąda uregulowania sytuacji prawnej. Winowajca kontaktuje się z Map1 i jest informowany o tym, że może ona domagać się od niego kwoty x * ok. 1800 zł netto. Czasami żąda przy tym oficjalnych przeprosin w prasie, ale z jej działań wynika, że tak naprawdę chodzi przede wszystkim o pieniądze. Podana przez firmę kwota to trzykrotność opłaty za roczną publikację fragmentu jej map – i tyle zgodnie z prawem autorskim może żądać w przypadku celowego działania ze strony winowajcy. Często informuje przy tym o możliwości uregulowania tej sytuacji poprzez zapłacenie mniej więcej dwukrotności (czyli tyle, ile faktycznie można się domagać w przypadku niezawinionego działania winowajcy).
Jeżeli winowajca nie decyduje się zapłacić lub negocjować korzystniejszych dla siebie warunków, to firma kieruje sprawę do prokuratury. Ta przeprowadza śledztwo, które ma ustalić, czy faktycznie naruszono prawa autorskie. Następnie, w zależności od ustaleń prokuratury, odbywa się proces karny. Część z tych procesów wygrywa firma. Jednak kary, jakie zasądza sąd, są adekwatne do skali i wagi przestępstwa: 200–500 zł lub prace na cele społeczne. Firma Map1 ma z tego minimalny zysk, dlatego wykorzystuje wskazanie przez sąd winy pozwanego i występuje z następnymi pismami, w których grozi pozwem cywilnym. Jeżeli nie dojedzie do ugody, to firma rozpoczyna sprawę cywilną.
Większość korespondujących z firmą Map1 internautów czuje się przestraszona i pewna swojej przegranej: firma przedstawia paragrafy, powołuje się na ustawy, a dalej – kiedy sprawa trafia już do organów ścigania – zaczynają się przesłuchania przez policję i czasem namawianie przez prokuratorów, aby przyznali się do winy. Celem tych działań ze strony Map1 jest podpisanie ugody, w wyniku której otrzyma ona pieniądze. Jednak w przypadku uruchomienia machiny prawnej roszczenia firmy okazują się nierzadko mocno przesadzone i często w opinii prokuratury oraz biegłych niezasadne. Wygląda na to, że firma Map1 zdaje sobie z tego sprawę, gdyż z analizy korespondencji z internautami można wyciągnąć wniosek, że na drogę sądową wkracza zwykle wtedy gdy internauta kategorycznie odmówi zapłaty satysfakcjonującej firmę kwoty. Jeśli jednak daje firmie szansę na podjęcie negocjacji, są one kontynuowane, nierzadko przez wiele miesięcy.
Żeby w pełni przedstawić sytuację, w jakiej stoją skarżeni przez Map1, warto zapoznać się z niektórymi wynikami takich batalii prawnych:
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*