Czy kabel ethernet albo karta pamięci mogą wpłynąć na jakość odtwarzanego dźwięku? Możesz sądzić, że nie, ale firmy sprzedają droższe kable sieciowe i karty pamięci, obiecując coś takiego. Jest to wykorzystywanie myślenia magicznego o technologii, które dotyka nie tylko audiofilów.
reklama
Ludzie zawsze żyją w "nowoczesności". Kolejnym pokoleniom zawsze się wydaje, że mają do dyspozycji niezwykłe technologie. Zawsze też wydaje nam się, że przodkowie byli głupsi, a my jesteśmy niesamowicie racjonalni.
Trudniej przyjąć nam do wiadomości, że sami trzymamy się myślenia magicznego godnego chłopa z XV wieku. Dotyczy to nie tylko takich spraw jak religia czy zakorzenione w nas przesądy. W świecie nowych technologii również spotykamy coś, co może być odpowiednikiem wędrownego szamana sprzedającego ciemniakom przedmioty o nadprzyrodzonych właściwościach.
Przykładem niech będzie firma AudioQuest, która sprzedaje bardzo drogie kable ethernet. Te kable mają gwarantować m.in. lepszą jakość dźwięku. Chyba generalnie mają sprawiać, że przesyłane dane będą jakieś... lepsze, czystsze, wierniejsze. Jak to możliwe? No wiecie, dzięki zastosowaniu srebra i tym podobnych rzeczy. Na Amazonie da się kupić taki 3-metrowy kabel ethernet za ponad 2 tys. dolarów. Oczywiście firma AudioQuest sprzedawała w przeszłości droższe kable za wyższe kwoty (np. kabel 12 m za 6,8 tys. funtów).
To, co najbardziej jest zastanawiające w przypadku kabli AudioQuest, to ich "kierunkowość". Zwyczajne kable ethernet można sobie podłączać w jedną stronę albo w drugą, ale nie te kable! One są kierunkowe i producent zaznaczył strzałkami kierunek podłączania. Może się to wydawać absolutnie głupie, ale sens zastosowania tych strzałek znajdujemy w jednym z pytań zadanych na Amazonie. Autor pytania twierdzi, że podłączył kabel odwrotnie i zamiast ściągać internet na swój komputer, zaczął wysyłać internet do wszystkich. Co teraz zrobić? Tragedia. Na szczęście w sieci znajdziemy też pozytywne historie ludzi, którzy doznali boskiego oświecenia w wyniku używania tych kabli (mam nadzieję, że wyczuwacie ironię).
Oczywiście wiem, że audiofile przywiązują dużą wagę do szczegółów. Nie wątpię nawet, że kable audio czy głośniki mogą mieć wpływ na jakość dźwięku, ale kabel ethernet? Nawet jeśli bity z tego kabla są lepsze, to czy dostawca internetu przesyła nam odpowiednio czyste bity? Czy router też nie powinien być audiofilski?
Możecie powiedzieć, że firma AudioQuest to musi być jakiś mały szarlatan polujący na naiwnych, ale co powiecie o firmie Sony? Niby znany i szanujący się producent (na ile to możliwe), a jednak ta firma chce sprzedawać kartę pamięci dającą lepszy dźwięk! Ta karta ma kosztować 160 dolarów, a więc będzie kilkukrotnie droższa od zwykłej. W wypowiedzi dla Wall Street Journal rzecznik Sony przyznał, że trudno ocenić zapotrzebowanie na taki produkt. Firma liczy jednak na to, że audiofile się skuszą.
Moim zdaniem te kable i karty pamięci pokazują, że producenci sprzętu całkiem świadomie wykorzystują myślenie magicznie ludzi XXI wieku. Pomyślmy rozsądnie. Jak karta pamięci albo kabel ethernet mogą wpływać na jakość dźwięku? Nie mogą, ale... w gruncie rzeczy miło byłoby wierzyć, że Sony włożyła coś szczególnego do tej karty. Może jednak coś w niej jest? Może jesteśmy zbyt głupi, by to zrozumieć? Technologia ma ogromny magiczny potencjał.... o tak!
Nie chcę pastwić się nad audiofilami. Magiczne myślenie o technologii ma o wiele szerszy zasięg. Problem ten został ciekawie ujęty w książce Manfreda Spitzera pt. Cyfrowa demencja. Szczerze polecam i podkreślam, że do tej książki trzeba podejść z otwartym umysłem. Wbrew pozorom nie jest to lektura dla ludzi, którzy tylko narzekają i mówią, że "kiedyś było lepiej". To jest bardzo dosadna krytyka nadmiernej wiary w nowe technologie.
Spitzer zwraca w swojej książce uwagę na to, że wiele poglądów o nowych technologiach przyjęliśmy bezkrytycznie, bo ktoś tak powiedział. Przykładowo mocny jest dzisiaj mit o istnieniu cyfrowych tubylców (digital natives), czyli ludzi wychowanych na nowych mediach, którzy myślą "cyfrowo", mają "inaczej okablowane mózgi", budują w swoich umysłach swoiste mapy URL-i, przetwarzają informację skuteczniej, są wielozadaniowi, a problemy z koncentracją wynikają u nich ze specyficznego daru (tak twierdzą niektórzy eksperci).
Terminu digital natives używa się dzisiaj niemal jak terminu naukowego, ale tak naprawdę jest to termin "magiczny", użyty dawno temu przez pedagoga i publicystę Marca Prensky'ego. Ten publicysta - Prensky - często był krytykowany za stosowanie swojej własnej terminologii i upraszczanie wielu spraw. Trzeba jednak przyznać, że termin digital natives zrobił karierę i dziś wielu ludzi wierzy, że technologia magicznie zmienia mózgi dzieci.
Dodajmy, że specjaliści (np. neurobiolodzy) są nieco innego zdania. Oni są pewni, że nasze mózgi (podobnie jak ciała) były kształtowane w długotrwałym procesie ewolucji. Natura takich zjawisk jak myślenie czy uczenie się nie może być gwałtownie zmieniona przez to, że jedno, dwa lub trzy pokolenia wychowały się z komputerami. Rzetelne badania naukowe nie ukazują nam czegoś takiego jak "zmiana okablowania mózgów". Oczywiście technologia ma wpływ na pewne procesy i pewne doświadczenia wpływają na stan naszych mózgów. Nie zawsze jednak jest to wpływ tak dobroczynny i magiczny, jak wielu ludzi sądzi.
Często chcemy wierzyć w technologiczną magię (na to także zwraca uwagę Manfred Spitzer). Chcemy wierzyć, że kupienie smartfona umożliwi nam lepszy kontakt ze znajomymi. Chcemy wierzyć, że posadzenie dziecka przed komputerem zapewni mu intelektualny postęp. Chcemy wierzyć, że kupienie "kierunkowego" kabla ethernet zagwarantuje nam lepszą muzykę. Świat byłby bardzo prosty, gdyby wystarczyło kupić odpowiednią technologię do każdego problemu.
Firmy dostarczające technologie wiedzą o tej magii. Starają się ją wykorzystywać, by sprzedawać nam więcej albo drożej. To nie oznacza oczywiście, że proponuję Wam odrzucenie tego wszystkiego i szukanie sobie miejsca w lesie. Sam kupuję wiele rzeczy, które niejeden z Was uznałby za zbędne. Używam komputera przez wiele godzin dziennie, chętnie oglądam każdą nowinkę, a książkę Spitzera przeczytałem na czytniku. Technologie są fajne, choć warto pamiętać, że... nie ma w nich magii.
Na koniec, jeśli macie czas, proponuję Wam ciekawy komentarz wideo do tych kabli i kart.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|