Rada Europy dała zielone światło Jednolitemu Patentowi. Polska, wchodząc w ten system, popełni gospodarcze samobójstwo, ale rząd jest nieprzejednany i pociesza nas legendarnymi oszczędnościami, które odczują zagraniczne korporacje. Tymczasem niezależnie od zagrożeń dla Polski nawet cała Unia Europejska może ucierpieć na nowym systemie ochrony "wynalazków".
reklama
Dziennik Internautów wielokrotnie pisał o Jednolitym Patencie, nazywając go gospodarczym samobójstwem. Zdajemy sobie sprawę, że nie podzielamy w ten sposób huraoptymizmu wielu polityków i mediów, które mówią o olbrzymich dobrodziejstwach nowego systemu patentowego. Problem w tym, że nie wszyscy widzą wszystkie końce przysłowiowego kija.
To prawda, że Jednolity Patent pozwoli wielkim korporacjom na łatwe i tanie uzyskanie ochrony patentowej ważnej w 25 państwach UE. To prawda, że takie korporacje obniżą swoje koszty pozyskania patentów o 80%.
Inaczej wygląda to od strony firm polskich. Dzięki Jednolitemu Patentowi na polskim rynku pojawi się wiele nowych patentów, których naruszenie będzie groziło pozwem. Te patenty będą sporządzone w języku angielskim. Uniknięcie naruszenia nawet przy patentach w języku ojczystym bywa trudne, ale z językiem obcym będzie jeszcze gorzej. Istnieje możliwość, że ewentualny pozew o naruszenie patentu będzie rozpatrywany przed sądem w Londynie, Monachium albo w Paryżu.
Niezależnie od tego istnieją jeszcze problemy takie, jak otwarcie Europy na zjawisko "patentowego trollowania", ale o tym później.
Wczoraj Rada Unii Europejskiej dała zielone światło systemowi ochrony patentowej, wierząc, że będzie to dobre dla rozwoju nauki i technologii.
- Nowy system wyeliminuje ryzyko wystąpienia wielu pozwów patentowych w różnych krajach odnośnie tego samego patentu, jak również ryzyko, że orzeczenia sądu będą się różnić w poszczególnych krajach. Dodatkowo spadną koszty procesów dla firm - czytamy w komunikacie Rady UE.
Każdy z nas może sam ocenić, jak będzie naprawdę. Wielkie korporacje rzeczywiście będą mogły szybko uzyskać jeden skuteczny wyrok, ale czy dla pozwanego polskiego startupu koszty rzeczywiście będą mniejsze?
W ubiegłym tygodniu Jednolitym Patentem zajmował się Parlament Europejski. Oczywiście prawo w tym zakresie zostało przyjęte, ale zignorowano zastrzeżenia mniejszości europosłów zwracających uwagę na drobny szczegół - Jednolity Patent może oznaczać patenty na oprogramowanie. Proponowane zapisy oddają bowiem kontrolę nad nowymi patentami w ręce nieunijnej instytucji, jaką jest Europejski Urząd Patentowy (EPO).
EPO w przeszłości pokazywał, że jest otwarty na patentowanie oprogramowania, a nowe prawo nie zapewnia w 100%, że EPO będzie respektował prawa państw członkowskich UE w zakresie tego, co można uznać za wynalazek, a co nie. Efekty? Za jakiś czas polskie firmy mogą być pozywane za naruszenia praw do takich "wynalazków", jak pasek postępu albo przewijanie na urządzeniu dotykowym.
Na przestrzeni ostatniego półrocza Jednolity Patent był intensywnie krytykowany przez:
Problem w tym, że za Jednolitym Patentem murem stoi kilka osób, które mają niestety wiele do powiedzenia w polskiej polityce. Chodzi o rząd. Jeszcze w ubiegłym tygodniu Ministerstwo Gospodarki wydało komunikat, w którym "Polski rząd podtrzymał deklarację dalszego udziału naszego kraju w projekcie, jakim jest przyjęcie pakietu patentowego".
We wspomnianym komunikacie wiceminister Andrzej Dycha zauważył, że Jednolity Patent wzbudza poważne wątpliwości, niemniej polski rząd nadal chce go wspierać.
Jeszcze ciekawsze było wystąpienie minister Grażyny Henclewskiej na posiedzeniu sejmowej Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Pani minister miała zaprezentować posłom analizę ekspertów, która odradzała Polsce przystąpienie do systemu patentowego.
Posłowie dostali wspomnianą analizę w ostatniej chwili, a pani Henclewska streściła ją w taki sposób, aby wyolbrzymić korzyści płynące z Jednolitego Patentu i jedynie półgębkiem wspomniała, że będzie to bardzo kosztowne i eksperci odradzają Polsce przystąpienie do systemu. Więcej na ten temat w tekście: Jednolity Patent to samobójstwo. Rząd nie chciał, by posłowie to dostrzegli?
Gdyby Polska nie przystąpiła do Jednolitego Patentu, właściwie nic by się nie zmieniło. Polskie firmy mogłyby się starać o nowe patenty, z tym że nie byłyby one uznawane w Polsce.
Aby Jednolity Patent ostatecznie został przyjęty przez nasz kraj, Sejm musi ratyfikować umowę. Poza tym umowę musi podpisać co najmniej 13 państw UE. Oznacza to, że Polska może się jeszcze wycofać, niemniej postawa rządu na obecnym etapie może nas bardzo niepokoić. Przypomina się burza wokół ACTA, kiedy rząd również stał naprzeciw społeczeństwa, mówiąc "wiemy, że tego nie chcecie, ale będzie jeszcze ratyfikacja".
Do rządowego huraoptymizmu przyłącza się część prasy. Przykładowo Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł o "prawdach i mitach" na temat jednolitego patentu. Oczywiście na wstępie jest mowa o legendarnych oszczędnościach...
Poza tym Gazeta Wyborcza zapewnia, że tłumaczenia patentów nie będą problemem, bo "wszystkie patenty będą dostępne po angielsku". Och... jakże wielkie to ułatwienie dla polskich przedsiębiorców! Materiał w GW sugeruje też, że "patenty przyznane po angielsku będą w całości tłumaczone na wybrany język urzędowy Unii.", ale tak naprawdę dobre tłumaczenie będzie robione dopiero w momencie wystąpienia sporu. Sąd patentowy ma brać pod uwagę, czy sprawca naruszenia patentowego mógł domyślać się, że narusza patent. To jednak nie oznacza, że sprawca naruszenia będzie mógł nadal swobodnie korzystać z technologii.
Gazeta Wyborcza sugeruje, że zdolność innych firm do blokowania konkurencji będzie w systemie Jednolitego Patentu taka sama, jak dziś, gdy opieramy się na prawie krajowym. Wszystko się jednak zmieni, jeśli EPO faktycznie otworzy drogę do patentów na oprogramowanie.
Błędem byłoby jednak postrzeganie wad Jednolitego Patentu tylko z perspektywy interesów polskich firm.
Warto zobaczyć, jak na Jednolity Patent patrzy dziennikarz amerykański - Mike Masnick, szef serwisu TechDirt poświęconego m.in. własności intelektualnej w świecie nowych technologii. Po przyjęciu Jednolitego Patentu przez Parlament Europejski napisał on tekst pt. UE otwiera się na utrudniające innowacje patentowe trollowanie (EU Opens Itself Up To Massive Innovation-Hindering Patent Trolling).
Mike Masnick jako Amerykanin bez problemu dostrzegł, że Jednolity Patent to powtórzenie błędów popełnionych już w USA. Wspomniane przez niego patentowe trollowanie dotyczy istniejących w USA firm, które nic nie produkują, ale skupują wątpliwej jakości patenty i zajmują się wyłącznie pozywaniem innych firm. Działalność patentowych trolli stanowi dodatkowy koszt dla wszystkich, którzy działają na rynku. Tych kosztów nikt nie uwzględnił w oszacowaniach dotyczących Jednolitego Patentu. Z zasady bowiem nie wliczamy do oszacowań zjawisk mocno patologicznych, które jednak w praktyce występują.
O tym, jak wielkie koszty generują zbędne pozwy, najlepiej świadczy historia sporu dwóch znanych firm - Google i Oracle - oraz ich procesu dotyczącego Javy w Androidzie.
Sama firma Google zapłaciła za proces 4 miliony dolarów, nie licząc honorariów prawników! Takie były koszty przygotowania dokumentów, opłacenia rzeczoznawców itd. Zauważmy, że ten kosztowny proces był prowadzony w jednym kraju, w jednym języku, w stosunkowo dogodnych dla obu firm warunkach.
Tak jak poważnym problemem są obecnie patenty w USA, tak samo Jednolity Patent będzie problemem, nawet bez kłopotliwej kwestii tłumaczeń. Po prostu wiele sporów patentowych nie wpływa na innowacyjność firm, a generuje ogromne koszty. Sami powiedzcie - co uzyskał rynek dzięki sporom Google-Oracle? Czy użytkownicy smartfonów dostali lepsze produkty dzięki sądowym procesom Samsung-Apple w różnych krajach? Nie, a przecież to wszystko słono kosztowało.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Odtwarzanie reklam w lokalu wymaga opłat za prawa autorskie? Sąd uznał, że to przesada
|
|
|
|
|
|