Andrzej Pogodny naprawdę nie wiedział, na kogo głosować. Czytał o kandydatach, przeglądał ich programy, analizował wypowiedzi. Jak mało kto, chciał dokonać świadomego wyboru. Kaczyn czy Komora? Oto jest pytanie!
– Dalej pracujesz nad swoim... yhym... stanowiskiem wyborczym? - spytał Andrzeja dr Kowalski, który akurat wszedł do pokoju wykładowców w głównym gmachu Uniwersytetu w Paprotkach. Wyraźnie był rozbawiony widokiem kolegi.
- Yhym... - potwierdził Andrzej.
- Stary! Ja Cię nie rozumiem. Jesteś fascynatem nowych technologii, a sołtys hrabia Komora to taki niby bardziej cyfrowy kandydat, chyba wybór jest łatwy, co?
- Nie! To nie jest takie proste! - odpowiedział podenerwowany Pogodny. - Tak naprawdę obaj kandydaci są do bani.
- Ale Komora...
- Słuchaj - powiedział z naciskiem Pogodny. - Hrabia Komora jest z PO, tak? Niby tacy są cyfrowi, ale niby kto proponował cenzurę sieci w Polsce? I to cichaczem, przy okazji ustawy hazardowej! Poza tym Komora mówi o "potrzebie edukacji w zakresie własności intelektualnej". Popatrz, że to za rządów PO przedstawiciele Policji wsparli ograniczenie dozwolonego użytku. Rząd zaczyna mieszać nawet w radiach na prośbę takich organizacji, jak ZRAV. Zobacz, że chłopaki z PO trzymają z przemysłowcami i Komora nie jest inny.
Zapadła chwila milczenia. Dr Kowalski zaczynał rozumieć, że w tych wyborach nie ma "cyfrowej opcji".
- No więc... - ostrożnie zaczął dr Kowalski. - Zagłosujesz na... Kaczyna?
- Zdurniałeś?!! - krzyknął Pogodny. - Mam głosować na człowieka, dla którego użytkownik sieci to erotoman i alkoholik? Poza tym ciągle mam niesmak po tych aferach i nowomowie IV RP. Myślę, że nie potrafię nawet obiektywnie ocenić programu Kaczyna, bo kiedy na niego patrzę...
- No, to nie głosuj!
- Żeby ktoś za mnie wybierał? O nie! Ja też chcę decydować, co jest mniejszym złem!
Pogodny uniósł nawet pięść do góry, aby podkreślić swoje zaangażowanie obywatelskie. W tym momencie do pokoju wszedł dyrektor Instytutu Ekonomii UwP.
- Koledzy słyszeli o akcji naszych studentów? Wystosowali apel do USA, aby ich armia wyzwoliła Polskę i dokonała najpierw nacjonalizacji naszego kraju, a potem prywatyzacji. To ma być odpowiedź na wyjątkowo trudne dla nas wybory. Podobno Barack Omama poważnie się zastanawia nad udzieleniem pomocy, bo może za to dostać drugiego Nobla - dyrektor wydawał się mówić to całkiem poważnie.
- Polska poddana nacjonalizacji i prywatyzacji? To znaczy? - Pogodny nie nadążał i nie wierzył.
- Jest u nas szansa na ten gaz łupkowy - mówił dyrektor powoli. - Jest szansa, że będziemy go wydobywać. To oznacza, że przyjdą Amerykanie i nas wyzwolą. Wtedy Polska może stać się jakąś kolonią USA, która zostanie sprzedana jakiejś bogatej firmie. Mówi się, że Polskę może przejąć Microshock. Wtedy Stefan Labbmer będzie dożywotnim p.o. Prezydenta Polski, a my będziemy pracownikami koncernu.
Pogodny popatrzył na kartkę ze swoimi analizami wyborczymi. Potem spojrzał na dyrektora. Zrozumiał, że to, o czym mowa, jest jakąś alternatywą.
- Słyszałem o tej akcji - podjął temat Kowalski. - Ale podobno Polskę mógłby przejąć Yabbol. Wtedy p.o. prezydenta zostałby Stefan Yobs. Moim zdaniem to lepsza opcja. Przy podpisywaniu ustaw Yobs by wyszedł w tym golfiku i powiedziałby nam, dlaczego ta ustawa jest nam potrzebna. Nikt tak dobrze nie uświadamia ludziom ich potrzeb, aby po chwili pokazać im środki realizacji tych potrzeb. Może nawet ruszyłaby akcja "iPid dla ucznia" albo coś takiego?
- A ja bym chciał, by nas przejęło Booble - stwierdził dyrektor. - Przynajmniej by zrozumieli, dlaczego ekspansja nie zawsze się opłaca.
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|