Jedno z porzekadeł mówi, że liczy się pierwsze wrażenie. I choć kierowanie się tą zasadą nie zawsze jest słuszne, to jednak ZŁE pierwsze wrażenie bardzo trudno naprawić. Dlaczego więc tak wielu twórców stron zniechęca internautów koszmarnymi dziełami pod tytułem INTRO?
reklama
Każdy internauta musiał zetknąć się z tzw. intrem, czyli rodzajem "przedstrony", której zadaniem w większości przypadków jest olśnienie i oczarowanie odwiedzającego. W czasach gdy siermiężne z wyglądu strony podbijane były przez pierwsze elementy flashowe, takie intra faktycznie robiły wrażenie. Szczególnie uzasadnione było ich stosowanie na stronach projektantów WWW lub agencji interaktywnych. Z czasem, gdy ociekające flashem witryny przestały robić na kimkolwiek wrażenie (pozytywne dodajmy), zasadność intra jakby zmalała. Czy przez to jest ich mniej? Niestety nie.
Argumenty przeciw
Po pierwsze intro irytuje. Wie to każdy, kto chciał na danej stronie coś szybko znaleźć lub sprawdzić. Obowiązkowo musiał najpierw obejrzeć to, co przyszykował szef kuchni, czyli grafik. Im mniej ktoś był spragniony uczestnictwa w takiej uczcie, tym bardziej był poirytowany.
Po drugie irytuje. Bo w znakomitej liczbie przypadków intro nie ma żadnej wartości informacyjnej. Jest tylko pokazem umiejętności autora, jego swoistą wizytówką. O ile ma to sens w przypadku autora – w końcu pokazuje co on potrafi -, to jaki ma sens dla firmy, która za to zapłaciła?
Po trzecie irytuje BARDZO, jeżeli intro jest agresywne, nachalne i całkowicie lekceważy użytkownika. Niestety liczba takich "przedstron" jest niemała. Jakie to intra? Zbyt przeładowane, które wczytują się długo (o co w przypadku nieumiejętnie zoptymalizowanej prezentacji bardzo łatwo), a przy tym bombardują głośnymi dźwiękami (użytkownik w panice szuka ikonki głośnika, której naciśniecie pozwala wyłączyć efekty). Na końcu skali znajdują się te intra „perełki”, które długą się ładują, a jak się już załadują, to atakują dźwiękami i obrazami których ani nie można wyłączyć (dźwięk), ani ominąć (brak wybawiającego przycisku POMIŃ lub DALEJ).
Argumenty za
Zadaniem autora tego tekstu jest obiektywne przedstawienie problemu. I właśnie obiektywizm nakazuje, aby taki akapit powstał...
Intro na stronie grafika/projektanta lub agencji interaktywnej jako pokaz umiejętności? Może, ale czy nie lepszym potwierdzeniem kwalifikacji będzie sama strona i portfolio? Intro jako element misternego scenariusza witryny, coś, co pozwala nam dokonać konkretnego wyboru i od tego zależy ciąg dalszy? Zdecydowanie cieplej. Ale tego typu sytuacje dotyczą bardzo niewielkiej liczby stron i bardzo specyficznych (np. artystów, architektów, projektantów itp.).
Jeżeli już koniecznie wprowadzamy intro, to pamiętajmy, że:
Na koniec
Tak jak każde bezrefleksyjne generalizowanie jest złe, tak nie można powiedzieć, by każde intro było zbędnym popisem ze strony projektantów, które nic nie wnosi poza irytacją internautów. Jeżeli intro wpisuje się w koncepcje strony, jest jednym z elementów mocno osadzonych w charakter serwisu to czemu nie. Ale powiedzmy to szczerze – takich sytuacji jest bardzo niewiele.
Jeżeli ktoś z Szanownych Czytelników jest innego zdania i potrafi podać przykład zasadnego zastosowania intra to niżej podpisany bardzo prosi o wskazanie takich przykładów mailem: p.sledzinski@perfectone.pl. Będę Państwu szczerze wdzięczny i być może zmuszony do zmiany opinii.
Paweł Śledziński
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*