Jednym z efektów tzw. infoafery może być zakaz ubiegania się o zamówienia publiczne dla firm IBM i HP - podał Dziennik.pl. Tylko czy problemy leżące u podstaw afery były związane tylko z działaniami firm?
Od wielu miesięcy mówi się o łapówkach i ustawianiu przetargów na zamówienia związane z polską cyfryzacją. Śledztwo trwa i od czasu do czasu słyszymy o jego ważniejszych ustaleniach, ale wielu Polaków może sobie zadawać proste pytanie - czy to śledztwo naprawdę coś zmieni, poza ukaraniem niektórych osób?
Być może jednym z efektów będzie wyłączenie na jakichś czas wybranych firm z przetargów. Dziennik.pl poinformował wczoraj, że CBA wspólnie z Prokuraturą Generalną ma zamiar wykorzystać przepisy Ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych.
Art. 9 tej ustawy przewiduje możliwość orzeczenia zakazu ubiegania się o zamówienia publiczne. Taki zakaz nie jest oczywiście wieczny. Może trwać od 1 do 5 lat. Według gazety firmy IBM i HP muszą się teraz liczyć z taką karą (zob. Dziennik.pl, Kulisy wielkiej infoafery. Urzędnik zeznaje o łapówkach z USA. NEWS DGP).
Dziennik donosi też o innych ciekawostkach, które da się wyciągnąć z akt śledztwa. Wynika z nich m.in., że IBM w taki sposób sterował przetargiem na system elektronicznego obiegu dokumentów, aby nasze instytucje zakupiły od firmy "serce systemu". Potem było już z górki, bo każda rozbudowa systemu wymagałaby kupna oprogramowania IBM.
Ujawnione zeznania pokazują też, że przetargami sterowano poprzez odpowiednio formułowane specyfikacje zamówień.
Dlaczego zwracamy na to uwagę? W przeszłości Dziennik Internautów dość często zwracał uwagę na temat neutralności technologicznej. Zdarzało nam się też pisać o przetargach, które były uszyte na miarę konkretnego produktu.
Oczywiście nie każdy taki przetarg był elementem infoafery, ale infoafera jest dowodem na ogromne znaczenie neutralności technologicznej. Jeśli dajemy przyzwolenie na stosowanie rozwiązań nieneutralnych, otwieramy niesamowitą pokusę dla niektórych firm. Wystarczy ustawić jeden, może dwa przetargi by uzyskać dostęp do całej serii zamówień.
Pisząc o tym mam pełną świadomość, że nie zawsze uda się zagwarantować pełną neutralność. Powinniśmy jednak do tej neutralności jakkolwiek dążyć, tak jak chce to robić np. Wielka Brytania. To wymaga zmiany mentalności urzędników. Pisaliśmy już w DI o tym, że polscy urzędnicy potrafią nie tylko ustawić przetarg pod konkretne rozwiązanie, ale nawet wcale się tego nie wstydzą. To świadczy o poważnym problemie na poziomie mentalnym.
Informacją wzbudzającą dość dużo emocji jest również opublikowana przez Dziennik lista łapówek dla głównego bohatera infoafery. Z tej listy wynika, że uczestnicy infoafery chętnie brali gadżety - odkurzacze, aparaty, iPady, wycieczki, kamery, routery. Na pierwszy rzut oka jest to dość sporo bogactwa, ale tylko z punktu widzenia przeciętnego Polaka. Jeśli uświadomimy sobie znaczenie i rozmiar tej afery oraz pozycję osób, które w niej uczestniczyły, zrozumiemy przykrą prawdę. Ważne interesy polskiego społeczeństwa sprzedano naprawdę tanio, przy współpracy wielu chętnych do tego osób. To jest po prostu przykre.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|