Wybory parlamentarne w największej demokracji świata nigdy nie przechodzą niezauważone. W tym roku dodatkowym powodem ku ich obserwacji jest znaczące przesunięcie kampanii w stronę internetu.
Indie z 714 milionami osób uprawnionych do głosowania są największą demokracją świata. Nie dziwi więc duże zainteresowanie obecną kampanią wyborczą w związku ze zbliżającymi się wyborami do parlamentu w New Delhi. W tym roku widać jednak zasadniczą zmianę w podejściu do kampanii - podobnie, jak miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych, także i na Półwyspie Indyjskim jej ciężar przenosi się do internetu.
Nie chodzi tu jednak o reklamowanie się głównych partii czy kandydatów w serwisach społecznościowych MySpace lub Facebook. Wolą oni bowiem trzymać się tradycyjnych metod, co także nie powinno dziwić, jako że większość mieszkańców Indii dostępu do internetu nie ma. Niemniej jednak, w przeciwieństwie do krajów rozwiniętych, to osoby najbiedniejsze najczęściej biorą udział w wyborach. Głosują zazwyczaj zgodnie z podziałami religijnymi, regionalnymi czy kastowymi.
Klasa średnia - wykształcona i jak na indyjskie warunki bogata - przyznaje, że z wyborami do parlamentu jej nie po drodze. I do tych właśnie osób chcą dotrzeć różne organizacje polityczne (mniej niż 35 lat ma 170 milionów uprawnionych do głosowania).
30-letni Shridhar Jagannathan, zaangażowany w działalność serwisu www.voteindia.in, powiedział, że wiele osób zobaczyło, w jaki sposób dokonała się zmiana w Stanach Zjednoczonych - dzięki wspólnemu działaniu i akcjom społecznym, zachęcającym do wzięcia udziału w wyborach. Zmian dokonał tam nie kto inny, jak właśnie klasa średnia.
Vote India podkreśla, że "źli politycy wybierani są przez dobrych ludzi, którzy nie idą głosować". Wiele anglojęzycznych osób z klasy średniej i wyższej przyznało, że nigdy jeszcze nie głosowało, jednak nie przeszkadza im to w narzekaniu na standardy życia politycznego i gospodarczego. 83 proc. Hindusów uważa, że politycy są skorumpowani, a 59 proc. za główną motywację ich działań uważa pieniądze - podaje Yahoo za agencją AFP.
Kampania zachęcająca do wzięcia udziału w wyborach widoczna jest także w serwisach społecznościowych, gdzie próżno szukać jednak kandydatów rządzącego Indyjskiego Kongresu Narodowego czy opozycyjnej Bharatiya Janata Party. Vote India liczy, że uda jej się zwiększyć udział średniej i wyższej klasy w kwietniowych wyborach o 30-40 proc. "To byłby sukces" - dodają inicjatorzy akcji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*