Być może na naszych oczach zmienia się właśnie bieg historii wojen patentowych. Trwająca od pewnego czasu wymiana pozwów sądowych między Apple'em i HTC wydaje się nie mieć końca.
Pierwszy atak przypuścił Apple, pozywając HTC o naruszenie dwudziestu patentów. HTC nie pozostało dłużne i wystosowało kilka kontrpozwów przeciwko Apple'owi, dotyczących również spraw patentowych (czytaj: DI, HTC chce rozejmu, ale dalej pozywa). W międzyczasie sąd przychylił się do argumentacji Apple'a, orzekając naruszenie dwóch patentów przez HTC. Ale sprawa nadal trwa i nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja o wstrzymaniu lub nie sprzedaży tajwańskich urządzeń z Androidem. 1 września to przełomowy moment, który przenosi wojnę na patenty do innego wymiaru. Tego dnia Google sprzedał HTC dziewięć swoich patentów, które są podobno mocnym "hakiem" na producenta iPhone'a i wczoraj firma HTC pozwała Apple'a o ich naruszenie.
Na początku wojny Apple vs HTC zastanawiano się, dlaczego został pozwany producent telefonów (HTC), a nie twórca systemu operacyjnego Android (Google), w którym to systemie zawarto rozwiązania naruszające własność intelektualną Apple'a. Dziś już wiadomo, że Google był zbyt dużym przeciwnikiem, skupiono się więc na rzemieślniku, który był kontrpatentowo o wiele słabszy. W dniu złożenia pierwszego pozwu przez Apple'a firma Google w oficjalnym komunikacie podała, że HTC otrzyma od Google'a wszelkie możliwe wsparcie. Do tej pory była to pomoc co najwyżej doradczo-finansowa, ale od 1 września 2011 r. pomoc stała się bardziej konkretna.
Linia obrony, polegająca na składaniu kontrpozwów, ma na celu doprowadzenie do momentu zrównoważenia się roszczeń obu stron, gdy stronie atakującej nie pozostaje nic innego, jak wypracowanie ugody i wycofanie oskarżeń. Google, odsprzedając HTC dziewięć swoich patentów, być może doprowadził do tej prawnej równowagi, co zakończy wojnę między Apple'em i HTC, a telefony z Androidem będą mogły być bez przeszkód sprzedawane.
Trick z przekazaniem patentów może jednak wywrócić do góry nogami dotychczasową doktrynę prawno-technologicznych wojen. Już dawno na rynku IT zarysował się podział między "dobrymi" firmami (nieroszczeniowymi) i "złymi" (tzw. trollami patentowymi). Do tej pory te drugie swobodnie ciągały pierwsze po sądach. Ale jeśli kilka "dobrych" firm się porozumie, to przekazując sobie nawzajem patenty może przygasić zapędy niejednego agresora i uspokoić go na dobre. Wiadomo bowiem, że w tej branży każdy ma w kieszeni patentowe "haki" na konkurentów, a jedyny problem polega na tym, że niektórzy posiadają ich więcej niż inni.
Spory prawne na tle ochrony patentowej już dawno nabrały karykaturalnego rozmiaru. Możliwe, że ktoś właśnie próbuje z tym zrobić porządek.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|