Wirtualne gry, zwłaszcza te sieciowe, oznaczają coraz częściej bardzo realne pieniądze. Ich twórcy zarabiają nie tylko na samym abonamencie, który nierzadko trzeba co miesiąc płacić, ale także na sprzedaży wszelkiego rodzaju dodatkowych usług - kupno ubrań dla awatara, wakacje dla niego czy też dom opłacane są w "lokalnych" walutach. Aby je jednak zdobyć, trzeba wymienić najprawdziwsze pieniądze.

>> Czytaj także: Społecznościowa wymiana walut się przyjmie? 

Problem pojawia się w sytuacji, gdy mamy do czynienia z młodocianymi graczami, którzy nie tylko nie posiadają karty kredytowej, ale nawet konta w banku. Na pomysł jego rozwiązania wpadła amerykańska firma Kwedit.com, współpracująca z FooPets oraz Puzzle Pirates. Za wirtualne usługi i towary w tych dwóch serwisach płaci się za pomocą "Kwedit Promise", czyli zobowiązaniem do późniejszego uiszczenia opłaty - informuje New York Times.

Może to się odbyć na kilka różnych sposobów - kartą kredytową bądź płatniczą, ale także gotówką, co umożliwia najmłodszym uniezależnienie się od rodziców. Ta opcja dostępna ma być w sklepach 7-Eleven, gdzie należy udać się z wydrukowanym kodem kreskowym. Przy kasie pobrana zostanie odpowiednia kwota na rzecz Kwedit.com.

W przypadku gdyby do zapłaty nie doszło, nie można także mówić o stracie sensu stricto. Zakupiony towar miał bowiem charakter wirtualny. Gdyby jednak pomysł się przyjął, może stać się szansą na naprawdę dobry biznes. W 2008 roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych wydano na wirtualne dobra 510 milionów dolarów, rok później już 1,03 mld dolarów. W tym roku rynek ma urosnąć o około 60 procent.

>> Czytaj także: Kwitnie handel kontami gier online 

Po rejestracji każdy użytkownik otrzymuje na początek niewielką ilość pieniędzy, którą może przeznaczyć na wirtualne zakupy. Dokonywanie terminowych wpłat realnych pieniędzy pozwoli podnieść naszą wiarygodność, a tym samym kwotę, którą będzie można wydać.