Unijne prawo zmusiło Google do "zapominania" niektórych wyników dotyczących nazwisk. Do tej pory miało do zastosowanie tylko dla stron "europejskich" jak Google.pl czy Google.fr. W przyszłości Google rozszerzy zasięg "zapominania" na wszystkie strony, przynajmniej dla użytkowników z UE.
reklama
Od maja 2014 roku Google realizuje tzw. prawo do bycia zapomnianym. Na żądanie obywatela UE z wyszukiwarki może zniknąć link do informacji przestarzałych, które naruszają prywatność obywatela. Przykładowo osoba o nazwisku Jan Kowalski może sobie zażyczyć, aby Google usunęła link do tekstu o dawnych długach Kowalskiego, które to długi dziś już nie mają znaczenia.
Samo wprowadzenie "prawa do bycia zapomnianym" było ogromnym przełomem. Europejskie organy ochrony danych najpierw pochwaliły Google, ale potem zaczęły prosić o więcej. Francuski CNIL zwrócił uwagę na to, że Google usuwa niewygodne linki tylko w ramach usług "europejskich", a więc np. w wyszukiwarce dla Polski (Google.pl) czy Francji (Google.fr). Wystarczy jednak skorzystać z wyszukiwarki Google.com, aby zyskać dostęp do pełnych, niezmienionych wyników.
W czerwcu ubiegłego roku CNIL zwrócił się do Google o globalne modyfikowanie wyników. Firma Google odmawiała tłumacząc, że unijne prawo nie może być realizowane globalnie. CNIL zagroził firmie Google symbolicznymi karami.
Wczoraj Reuters poinformował, że Google ulegnie. Już niebawem wyszukiwarkowy gigant będzie modyfikował wyniki na wszystkich swoich stronach, dla osób odwiedzających te strony z państwa, z którego pochodził wniosek o usunięcie danych. Tak więc - jeśli dobrze to rozumiemy - osoba odwiedzająca stronę Google.com i będąca na terytorium polski nie będzie widzieć linków usuniętych w reakcji na wnioski Polaków.
Reuters otrzymał tę informację od osoby zbliżonej do firmy. Dodatkowo firma poinformowała o swoich planach europejskie organy ochrony danych. Przedstawiciele organów brytyjskiego i francuskiego potwierdzili, że wiedzą o zamiarach Google. Szczegóły w tekście pt. Google to scrub web search results more widely to soothe EU objections.
Zmiana stanowiska Google nie musi wynikać wyłącznie z uporu organów ochrony danych. Google z pewnością ma świadomość, że nadchodzi reforma ochrony danych osobowych w UE. Do tej pory firma taka jak Google mogła dostać np. 150 tys. euro kary za naruszenie zasad dotyczących prywatności. To była raczej symboliczna kwota. W przyszłości firmy naruszające zasady ochrony danych w UE mogą zapłacić karę w wysokości 4% rocznego obrotu.
Można odnieść wrażenie, że nacisk na amerykańskich gigantów w kwestii prywatności rośnie powoli, ale bardzo konsekwentnie. Czeka nas nie tylko unijna reforma ochrony danych. Niedawno wypracowano nowe zasady przekazywania danych do USA - EU-US Privacy Shield. Dziś rano informowaliśmy o ciekawej decyzji GIODO w sprawie Facebooka, która również opierała się na tzw. "prawie do bycia zapomnianym".
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|