Google i Facebook mają porozumienia z dostawcami sieci, które zapewniają lepsze traktowanie ich usług. Tymczasem Netflix traktowany jest gorzej. Idea neutralności sieci może umrzeć śmiercią naturalną.
reklama
Neutralność sieci to stały temat w Dzienniku Internautów. Wielu ludzi uważa, że internet powinien być neutralny, tzn. każdą przesyłaną informację powinno się traktować tak samo. Niestety od kilku lat telekomy starają się o naruszenie tej neutralności. W Europie Holandia zdecydowała się na prawo gwarantujące neutralność sieci, ale politycy z UE sądzą, że rynek sam jest w stanie zapewnić odpowiednio neutralny internet.
Tymczasem w USA okazuje się, że rynek dąży do złamania neutralności. Firmy takie, jak Google czy Facebook, już teraz płacą dostawcom internetowym za szczególne traktowanie ich e-usług. Co więcej, może dochodzić do celowego dławienia ruchu niektórych firm, a wszystko bez naruszenia istniejącego prawa.
Na początku tego tygodnia serwis GigaOM doniósł o możliwym dławieniu usługi Netflix przez operatora Verizon. O problemach ze spowolnionym Netfliksem donoszą m.in. klienci Verizona na forach internetowych, ale to nie wszystko. GigaOM dowiedział się od firmy Cogent, że ma ona problemy z uzyskaniem płynnego przekazywania ruchu do sieci Verizon. Sam Verizon przyznał, że wynika to z faktu, iż Cogent współpracuje z dużym dostawcą usług wideo. Netflix to jeden z jego klientów (zob. GigaOM, Having problems with your Netflix? You can blame Verizon).
Verizon może mieć powody, by dławić Netfliksa. Operator ten posiada 50% udziałów w Redbox. Jest to firma umożliwiająca wypożyczanie płyt DVD ze specjalnych automatów i ponadto rozwijająca usługę wypożyczania filmów online wspólnie z Verizonem. Trudno w tej sytuacji uwierzyć z "neutralność" Verizona.
Wczoraj natomiast Wall Street Journal doniósł, że dowiedział się o niejawnych porozumieniach Google, Facebooka i Microsoftu z operatorami telekomunikacyjnymi. Te porozumienia gwarantują szybsze i bardziej płynne działanie e-usług tych firm.
Z doniesień gazety wynika, że Comcast może otrzymywać z tytułu takich porozumień ok. 25-30 mln rocznie. Inny operator - Time Warner Cable - może dostawać dziesiątki milionów dolarów. W odniesieniu do ogólnych przychodów tych firm nie jest to bardzo dużo, ale jednak mówimy o milionach dolarów, których na ulicy znaleźć się nie da (zob. WSJ, For Web Firms, Faster Access Comes at a Price).
Amerykańscy operatorzy nie mogą spowolnić jednej usługi dla swoich abonentów, albo przyśpieszyć innej. Operatorzy mogą jednak wpływać na to, w jaki sposób ich infrastruktura współpracuje z infrastrukturą takich firm jak Google. To właśnie jest przedmiotem wspomnianych umów.
Te wszystkie praktyki obecnie wydają się mało istotne, ale dochodzi do ugruntowania zasady, że jeśli chcesz dostarczać w sieci usługę dla wielu osób, musisz płacić za płynność jej działania. Osoby, z którymi na ten temat rozmawiał Wall Street Journal, przyznają, że gdyby od jutra Microsoft przestał dodatkowo płacić Comcastowi, płynność jego usług online wyraźnie by na tym ucierpiała.
Google, Facebook, Microsoft - te firmy stać na to, by płacić. Pytanie, czy dla nowych konkurencyjnych usług nie będzie to nowa bariera? Czy z czasem ten biznes nie rozwinie się w takim stopniu, że nawet mniejsi dostawcy e-usług będą musieli dodatkowo płacić?
Nie jest to pierwszy raz, gdy słyszymy o tworzących się samoistnie zagrożeniach neutralności sieci. Warto w tym kontekście przypomnieć choćby usługę Comcast w Xboksie albo blokowanie reklam przez operatora internetu we Francji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|