154 gazety wyszły z Google News w Brazylii. Są one zdania, że Google robi zbyt mało, by napędzać do nich ruch i jeśli chce wykorzystywać ich treści, niech płaci! Wydawcy najwyraźniej nie biorą pod uwagę, że promocja też kosztuje, a obecność w Google News była bezpłatną promocją. Również we Francji i Niemczech toczy się debata na ten temat.
reklama
Gazety chcą od Google więcej i więcej, a najbardziej chciałyby pieniędzy. Ten trend obserwowany jest na całym świecie, nie tylko w Brazylii, ale opisując go, zacznijmy od tego kraju.
Rok temu brazylijskie Narodowe Stowarzyszenie Gazet (ANJ) zarekomendowało swoim członkom wycofywanie swoich treści z Google News. Stowarzyszenie na podstawie rzekomych analiz doszło do wniosku, że ruch z Google News jest po prostu zbyt mały w stosunku do treści, jakie Google wykorzystuje na swoich stronach.
Teraz Knight Center donosi, że z Google News w Brazylii wycofały się 154 gazety, które mają w sumie 90% nakładu w tym kraju. To oznacza zmniejszenie widoczności tych gazet w Google, bo treści z Google News są polecane także w wynikach wyszukiwania.
Czytaj: Opodatkujmy internet, by ratować gazety! Pomysł, który ciągle wraca
Warto tu dodać, że Google starała się współpracować z ANJ. Wcześniej na prośbę stowarzyszenia ustalono, że Google News będzie prezentować tylko jedną linijkę każdego artykułu. Mimo to ANJ doszła do wniosku, że korzyści dla gazet są zbyt małe.
Debata na temat treści w Google News trwa nie od dziś. Przedstawiciele wydawców uważają, że Google, wykorzystując nagłówki gazet, tworzy swoją własną stronę z informacjami. Z kolei Google mówi, że dostarcza zachęty do czytania gazet, bo przecież kliknięcie w nagłówek odsyła czytelnika do gazety oferującej treść. W praktyce Google generuje miliardy kliknięć miesięcznie, które skutkują odwiedzeniem gazety.
Wydawcy mimo wszystko robią wrażenie, jakby nie rozumieli zależności między Google, ruchem do stron i przychodami z reklam.
Już przed laty walkę z Google rozpoczęli wydawcy w Belgii. W roku 2006 belgijski sąd uznał, że Google nie może bez zgody wydawców publikować fragmentów artykułów gazet. Potem wyrok potwierdził sąd apelacyjny.
Obecnie w Niemczech toczy się dyskusja na temat takiej reformy prawa autorskiego, która wprowadzi opłaty dla wyszukiwarek za wykorzystanie treści prasowych. Te opłaty trafiałyby do organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ), które - jak wiadomo - chętnie przyjmą każdą sumę, choć niekoniecznie wydadzą ją twórcom. Również w Niemczech padł pomysł opłat za każde komercyjne wykorzystanie tekstu prasowego, co jest istnym szaleństwem.
Także we Francji wydawcy chcieliby, aby wyszukiwarki wykupiły licencję na wszystkie treści, jakie pokazują się na ich stronach. Google wyraziła swój pogląd na ten temat w opublikowanym w ubiegły czwartek liście otwartym.
Google w liście stwierdza wprost, że upór francuskich wydawców spowoduje zniknięcie ich treści z Google, a przecież wyszukiwarka ta generuje 4 miliardy kliknięć miesięcznie, które odsyłają internautów do stron gazet. List wspomina także o przykładzie Timesa, który na pewien czas zniknął z Google i potem wrócił. Niełatwo jest ot tak porzucić 30-40% ruchu.
W tytule tego tekstu zasugerowałem, że gazety widocznie wolą pieniądze niż czytelników. To oczywiście nie jest absolutna prawda. Gazety chciałyby, aby Google generowała ruch do ich stron i jednocześnie płaciła im za wykorzystanie nagłówków. To byłoby najbardziej optymalne... dla gazet.
Obecnie obserwujemy po prostu negocjacje. Wydawcy wierzą, że Google wreszcie padnie na kolana, przeprosi i zacznie płacić, bo inaczej nie będzie miała czego serwować internautom.
Gazety nie biorą pod uwagę dwóch rzeczy. Po pierwsze - zawsze pozostaną jakieś bezpłatne treści do wykorzystania dla Google. Po drugie - Google nie jest jedyną wyszukiwarką. Praktycznie jest to najważniejszy gracz, ale funkcjonuje on na stosunkowo nieskrępowanym rynku wyszukiwarek. Jeśli opłaty za wykorzystanie treści staną się standardem, Google tylko umocni się na rynku. Konkurencja z gigantem stanie się zbyt kosztowna.
Ostatecznie wprowadzenie opłat dla wyszukiwarek spowodowałoby jeszcze większe uzależnienie wydawców od Google. Byłaby to zależność po części finansowa i za kilka lat mogłoby się okazać, że to właśnie Google dyktuje gazetom warunki, majstrując albo przy stawkach opłat za teksty, albo przy wynikach wyszukiwania.
Swojego czasu pisałem w DI, że wydawcom może się wydawać, iż wydoją Google. Niektórym wydaje się nawet, że będą mogli wydoić cały internet, wprowadzając podatki od internetu, które byłyby przekazywane na rzecz wydawców prasy (sic!). Innymi słowy wydawcy ciągle liczą na to, że ktoś da im pieniądze, że "ktoś z internetu" powinien im zapewnić byt. Taka roszczeniowa postawa przynosi ostatecznie tylko zależność. Zawsze lepiej jest po prostu na siebie zarobić.
Czytaj: Wyszukiwarki mają płacić za fragmenty artykułów. Niemcy myślą, że wydoją Google?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|