Flickr cenzuruje komentarze?
Zdjęcia autorstwa Rebekki Gudleifsdóttir zostały sprzedane przez pewną brytyjską galerie online bez jej wiedzy. Autorka próbowała informować o tym za pośrednictwem serwisu Flickr. Ten skasował jej zdjęcia i komentarze z wyjaśnieniami - podaje BBC.
Wszystko zaczęło się na początku bieżącego miesiąca. Rebekka Gudleifsdóttir zauważyła, że odbitki siedmiu jej zdjęć zostały sprzedane przez galerię Only Dreemin za cenę 2,5 tys. funtów. Wszystko odbyło się bez porozumienia z autorką, a o zapłacie za prawa autorskie nie było mowy. Ich właścicielka postanowiła poruszyć sprawę na Flickr. W komentarzach pod zdjęciami pojawiło się wkrótce 450 wpisów wspierających autorkę.
Galeria Only Dreemin nie zareagowała, ale zareagowali przedstawiciele Flickr, którzy skasowali zdjęcia i komentarze. Autorce zdjęć grożono też skasowaniem konta. W ocenie pracowników serwisu komentarze były przejawami dręczenia innych, nadużyć i zniesławień.
Stewart Butterfield - współzałożyciel Flickr - przyznał potem w wypowiedzi dla BBC, że pracownicy serwisu popełnili błąd na całej linii. Tłumaczył jednak, że intencją pracowników nie było uciszenie autorki starającej się o dochodzenie swoich praw. Powodem skasowania komentarzy był według niego fakt, że zawierały one dane osobowe właściciela Only Dreemin i sugestie dotyczące ewentualnej zemsty.
Błąd ze strony serwisu Flickr to jedno, ale z pewnością bardziej niewłaściwe było zachowanie galerii Only Dreemin. Jej przedstawiciele nie udzielili komentarza dziennikarzom BBC. Od Pani Gudleifsdóttir wiadomo natomiast, że przedstawiciele tej galerii twierdzili, iż prawa do spornych zdjęć nabyli od firmy trzeciej za 3 tys funtów. Po tym, jak prawnik autorki zdjęć zażądał dokumentów potwierdzających ten fakt, przedstawiciele galerii już się nie odezwali.
Nie wiadomo czy sprawa skończy się w sądzie, bo Rebekka Gudleifsdóttir zaznacza, że raczej nie stać ją na wynajęcie prawnika na terenie Wielkiej Brytanii. Dodała też, że przyjęła przeprosiny ze strony Flickr. Najgorsze w całej sprawie wydaje się to, że za pośrednictwem internetu ktoś dokonał kradzieży cudzego dzieła i prawdopodobnie pozostanie bezkarny.