Feministki próbują zostawać sam na sam z liderami ruchu open source, żeby oskarżać ich o gwałty? Brzmi to trochę to trochę jak historia z brukowca, ale czai się za tym całkiem poważne ostrzeżenie znanego hakera.
reklama
Eric Raymond, jedna z kluczowych postaci w świecie open source, zamieścił na swoim blogu nietypowe ostrzeżenie. Jeśli jesteś ważnym mężczyzną w świecie open source, nigdy nie zostawaj sam na sam z kobietą poznaną na jakiejś konferencji. Może się bowiem okazać, że jest to kobieta "polująca na skalp", czyli dążąca do pozostania sam na sam z mężczyzną, aby potem oskarżyć o molestowanie.
Eric Raymond przytacza na blogu cześć tekstowej rozmowy ze swoim informatorem. Nie ujawnia tożsamości informatora, ale zapewnia iż jest to osoba wiarygodna.
Źródło Raymonda twierdzi, że próby "zdobycia skalpów" były podejmowane przez Ada Initiative. Była to organizacja non-profit działająca na rzecz wspierania kobiet w ruchu otwartej kultury oraz oprogramowania open source.
Celem kobiecych intryg miał być m.in. Linus Torvalds, twórca Linuksa. Źródło Raymonda twierdzi, że właśnie z tego powodu Torvalds zawsze kręci się na konferencjach z jakimiś ludźmi. Nie chce nigdzie się znaleźć sam.
No dobrze, ale po co "feministki" miałyby to robić? Zdaniem Raymonda to może być element działań przeciwko społeczności Linuksowej, czy w ogóle przeciwko całemu open source. Dlatego Raymond twierdzi, że weźmie sobie do serca radę swojego informatora i nie będzie zostawał z kobietami sam na sam. Ponadto jeśli w przyszłości usłyszymy o jakimś skandalu z udziałem członka ruchu open source, będziemy mogli odnieść się do tego ostrzeżenia (tak, wiem... słowo "członek" brzmi w tym kontekście nieco dziwnie).
Cała ta sprawa może się kojarzyć z sytuacją Juliana Assange'a, założyciela Wikileaks. Został on oskarżony o gwałt i molestowanie, ale co to oznaczało? W przeszłości Guardian dotarł do zeznań Szwedek, które miały być ofiarami tych przestępstw seksualnych. Obie kobiety dobrowolnie utrzymywały kontakty z Assange'em. Pierwsza kobieta namawiała założyciela Wikileaks, by ten zgodził się założyć prezerwatywę, ale według niej "miał z nią coś zrobić", co spowodowało, że pękła. Druga z kobiet, "Panna W." spędziła z noc ze słynnym sprawcą wycieków, a ten nad ranem miał doprowadzić do kolejnego zbliżenia, ale już bez prezerwatywy.
Były również doniesienia o tym, że kluczowy dowód w sprawie pierwszej Szwedki, tzn. pęknięta prezerwatywa, nie zawierała śladów DNA Juliana Assange.
Na koniec dodajmy, że organizacja rzekomo zamieszana w seks-ataki na liderów open source - Ada Initiative - już nie istnieje. Co ciekawe, organizacja ta angażowała się również w działania przeciwko molestowaniu. Chciała pracować z organizatorami konferencji na temat open source, aby uczyć je bezpieczniejszymi dla kobiet. Na niektórych konferencjach rzeczywiście przyjęto zasady bazujące na tym, co wypracowała Ada Initiative.
Może organizacja feministek miała inne cele? Sprawa o molestowanie mogłaby przysłużyć się rozkręceniu działalności. Z drugiej strony już samo działanie na rzecz bezpieczeństwa kobiet na konferencjach open source, stanowi sugestię istniejącego zagrożenia. Dlaczego nikt nie się nie zapobiega molestowaniu na konferencjach Apple albo Microsoftu? To właściwie ciekawe pytanie.
Zdajemy sobie sprawę, że jest to nieco dziwaczny temat. Niemniej ciekawie wpisuje się on w problemy społeczeństwa informacyjnego.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|