Czy warto kupić kryptowalutę?

Ether gotowy do hossy?

Wygląd wykresu etheru sprawia, że niektórzy inwestorzy przebierają się już za byki.

„WAŻNA dzienna bycza dywergencja na #Ethereum w stosunku do #Bitcoin .

Ostatni raz coś takiego obserwowaliśmy w styczniu 2021 r. i we wrześniu 2019 r., kiedy wskaźnik ten osiągnął najniższy poziom”

- napisał na X Michael van de Poppe, znany analityk.

W innym poście wskazał, że ether umacnia się względem bitcoina:

„Pozytywny dzień ETH. Kurs wzrósł o 4% w stosunku do bitcoina”.

Dodał, że to „stosunkowo dobry znak”.

I wreszcie, van de Poppe spojrzał na dane dot. przepływów ETF-ów spot ETH.

„Po raz pierwszy od dwóch tygodni zaobserwowaliśmy pozytywny napływ środków do ETF-ów ETH. Nic szczególnego, po prostu zwykły dzień, w którym zaobserwowaliśmy pewien napływ [kapitału]. Dobra wiadomość: tego dnia ETH zanotowało +4% [wzrostu] w stosunku do bitcoina. Dajcie mi więcej takich dni, proszę”

- napisał na X.

I faktycznie, dziś jeden ether kosztuje 2547 USD, co przekłada się na skok ceny o ponad 3% w skali doby. Bitcoin zaś kosztuje tyle samo, co wczoraj. W skali tygodnia inwestorzy ETH nadal są stratni o 3,2%. Ci, którzy 7 dni temu nabyli BTC, są na minusie 2%.

Czy warto już kupować ether?

Oczywiście dane z jednego dnia to zbyt mało, by uznać, że zaczyna się sezon na alty. Tyle że jednocześnie ether jest już na tyle „tani”, że można się nim interesować jako walorem, który ma niemały potencjał wzrostowy.

Czy więc warto kupić kryptowalutę sieci Ethereum? To decyzja indywidualna. Warto jednak zauważyć, że ether taniał przez pewien czas względem bitcoina. Dziś zaś zaczyna drożeć.

Artykuł nie jest przeznaczony do udzielania porad inwestycyjnych. Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji inwestycyjnych, czytelnicy powinni skonsultować się z profesjonalnym doradcą finansowym. Treść artykułu ma charakter informacyjny i edukacyjny, a przedstawione opinie są subiektywnymi spostrzeżeniami autora. Wszelkie działania podjęte na podstawie informacji zawartych w artykule odbywają się na własne ryzyko czytelnika.

Foto: Pixabay, treść: materiał partnera