Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

E-booki: Apple uderza w użyteczność

27-07-2011, 10:44

Z aplikacji umożliwiających czytanie e-booków na iPhonie znikają przyciski prowadzące do sklepów umożliwiających zakup książki. Dla użytkowników to irytujące utrudnienie, ale twórcy aplikacji musieli je wprowadzić, by dostosować się do polityki Apple'a.

robot sprzątający

reklama


W Dzienniku Internautów wspominaliśmy o zasadach, jakie firma Apple nakładała na wydawców. W lutym firma zaczęła wymagać, aby aplikacje sprzedające treści umożliwiały ich zakup w aplikacjach w cenie takiej samej, jak w subskrypcji lub niższej. Sprzedaż w takiej formie wiązała się jednak z 30-procentową prowizją dla Apple'a. 

Potem zasady zostały rozluźnione. Apple pozwoliła na udostępnianie treści kupionych poza aplikacjami i odpadł obowiązek oferowania zakupów przez aplikację. Pozostało jedno ograniczenie - aplikacja prezentująca treści kupione poza aplikacją nie może zawierać linku lub przycisku prowadzącego do zewnętrznej oferty kupna treści. W praktyce oznacza to, że w aplikacjach do czytania e-booków nie powinno być przycisku "Kup" albo czegoś w tym rodzaju.

>>> Czytaj: Tablet Amazonu: Niska cena gwarantem sukcesu?

Serwis ReadWriteWeb zauważył, że w ciągu minionego weekendu wiele aplikacji zaktualizowano, usuwając przyciski prowadzące do sklepów z e-bookami. Dotyczy to aplikacji Kobo, Borders, Nook Kids oraz Kindle. Ze sklepu App Store usunięto też aplikację Google Books z nie całkiem jasnych powodów (zob. ReadWriteWeb, You Can Read, But You Can't Buy: iOS E-Reader Apps Remove Links to Bookstores).

Dan Frommer zamieścił w serwisie SplatF obrazek, który porównuje nowszą i starszą aplikację Kindle. Rzuca się w oczy brak przycisku "Kindle Store", który przecież stanowił ułatwienie dla użytkowników. Wydaje się, że aktualizacje powinny czynić oprogramowanie lepszym lub bogatszym w funkcje, ale w tym przypadku usunięto jeden z ważniejszych przycisków. Pogorszenie użyteczności to w tym przypadku wina Apple'a. 

Plan Apple'a wydaje się prosty. Skoro w aplikacjach z e-bookami nie będzie przycisku "Kup", to utrudnione będą procedury zakupów, przy których Apple nie pobiera 30-procentowej prowizji. Użytkownicy będą musieli otworzyć przeglądarkę Safari i zmagać się z procedurą zakupu podobną jak na komputerze desktopowym. To (teoretycznie) może sprawić, że porzucą oni niewygodne rozwiązania i zaczną korzystać z aplikacji umożliwiających zakup bez opuszczania aplikacji, oczywiście z 30-procentową prowizją dla Apple'a.

Problem w tym, że Apple może się mylić. Prawdopodobnie nie porzuci aplikacji Kindle ten, kto ma już swoją kolekcję książek od Amazona. Wiele osób będzie się męczyć z utrudnioną procedurą zakupu tylko po to, aby korzystać z usług ulubionego sprzedawcy. Należy się też spodziewać, że dostawcy treści, dostrzegając absurdy polityki Apple'a, zaczną ostrożniej podchodzić do współpracy z tą firmą.

Wygląda na to, że Apple chce na siłę wyciągnąć od sprzedawców 30-procentową prowizję. Rzecz w tym, że w przypadku książek, których ceny ustalają także wydawcy, raczej nie jest możliwe utrzymanie takiej prowizji wraz z atrakcyjną ceną dla końcowego nabywcy. Być może zabiegi Apple'a przyniosłyby inny efekt, gdyby prowizja była niższa, przynajmniej w przypadku treści takich, jak książki. Skorzystałaby na tym również firma Apple, bo przecież lepiej dostać 7% lub 5% niż nic.

>>> Czytaj: Amazon: Prawie 10 mld USD przychodów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *