Sąd upublicznił dokument sugerujący, iż założyciel Megaupload wiedział o naruszeniach praw autorskich w swoim serwisie. To porażka Dotcoma, który chciał utrzymania dokumentu w tajemnicy.
reklama
Sprawa przeciwko serwisowi Megaupload ciągnie się od dwóch lat, a założyciel serwisu Kim Dotcom miał swoje wzloty i upadki. Udało mu się udowodnić, że niektóre działania organów ścigania były na wyrost. Udało mu się uzyskać decyzję sądu nakazującą zwrócenie mu zatrzymanych danych oraz rzeczy. Wciąż jednak grozi mu ekstradycja do USA i sąd ostatecznie stwierdził, że nalot na jego pałacyk był zgodny z prawem.
Dziś nowozelandzkie media donoszą o kolejnej porażce Dotcoma. Milionerowi oraz jego prawnikom zależało na tym, aby sąd nie ujawniał dokumentu określanego jako Record of Case. Ten dokument stanowi podsumowanie dowodów zebranych przez FBI przeciwko założycielowi Megaupload. Na te dowody składają się miliony e-maili i wiadomości wysłanych za pośrednictwem Skype'a. Dokument był wydany przez sąd amerykański i posiadacze praw autorskich już wcześniej mogli go poznać.
Jak donosi nowozelandzki Stuff, dokument może stanowić dowód na to, że Dotcom wiedział o naruszeniach praw autorskich w swoim serwisie. Megaupload dysponował automatami do usuwania dziecięcej pornografii i terrorystycznej propagandy, ale nie miał środków do walki z naruszeniami praw autorskich. Możliwe, że stosowano zachęty finansowe dla osób wgrywających treści z naruszeniem prawa.
W tym miejscu należy dodać, że serwis Megaupload współpracował z posiadaczami praw autorskich i pomógł nawet w zamknięciu pewnej "pirackiej" usługi. Oczywiście to nie oznacza, że Megaupload z pewnością działał jak należy. Jeśli będzie można udowodnić takie naruszenia, na które twórcy serwisu naprawdę przymykali oko, będzie to dla Dotcoma pewnym problemem.
Na marginesie warto odnotować, że Kim Dotcom już w roku 2012 zapowiadał ujawnienie jakichś tajemniczych sekretów o działaniach władz USA. Do tej pory niewiele ujawnił, ale za to nowozelandzki sąd otworzył drogę do ujawnienia sekretów Dotcoma. Z pewnością ma on niejeden ciekawy sekret, bo jest dość barwną postacią.
Oczywiście samo opublikowanie dokumentu o niczym nie przesądza. Na ekstradycję wciąż trzeba czekać i nic nie wskazuje na to, że może ona nastąpić szybko.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|