Jak donosi portal TechCrunch, w sieci opublikowano dane osobowe około 4 tysięcy pracowników federalnych – w tym FBI, Secret Service, Capitol Police oraz policjantów z Północnej Karoliny oraz Florydy. Oprócz adresów domowych amerykańskich funkcjonariuszy, zostały upublicznione ich numery telefonów, adresy e-mail oraz nazwy służb. W opinii eksperta, wycieku danych można było uniknąć.
reklama
Grupa cyberprzestępców zhakowała strony internetowe powiązane z organizacją non-profit FBI National Academy Associates (FBINAA), zrzeszającą ponad 17 tys. pracowników organów ścigania. Kilka dni temu cybergrupa opublikowała w Internecie plik zawierający ponad 1GB danych 4 tysięcy pracowników amerykańskich służb. W sieci wystawiono również listę osób rzekomo obserwowanych przez FBI.
Zdaniem Kamila Sadkowskiego, starszego analityka zagrożeń w ESET, wyciek danych pracowników amerykańskich służb pokazuje, że tego typu incydenty dotykają także organizacji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. To doskonała lekcja mówiąca, że należy dbać nie tylko o szyfrowanie informacji wewnątrz własnej organizacji, ale również wymagać tego od podmiotów przetwarzających te dane.
Ekspert dodaje, że przypadek wycieku danych amerykańskich służb z organizacji FBINAA nie jest niestety odosobniony. Do takich sytuacji dochodzi coraz częściej – zmieniają się jedynie podmioty, których te dane dotyczą. Dlatego w każdym portalu, w którym rejestrujemy konto, powinniśmy stosować unikatowe, silne hasła (składające się z dużych i małych liter oraz znaków specjalnych). Jeśli nasze dane miałyby kiedykolwiek zostać upublicznione, mamy wtedy pewność, że hasło ustawione np. w serwisie społecznościowym, nie ujawni hasła, chroniącego dostęp do naszego rachunku w banku.
Źródło: ESET
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|