Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czym właściwie jest copyright trolling?

30-07-2015, 13:31

Coraz częściej dziennikarze tradycyjnych mediów zadają mi to pytanie: "Czym jest copyright trolling?". Nie istnieje jedna idealna definicja, ale są pewne sposoby, by określić, co jest trollingiem.

robot sprzątający

reklama


Dziennik Internautów opisuje zjawisko copyright trollingu przynajmniej od roku 2011. Najpierw było to dla nas ciekawe zjawisko zagraniczne, ale po pewnym czasie stało się ono również problemem polskim. Dziennik Internautów odegrał dużą rolę w promowaniu wiedzy o tym zjawisku i teraz często zwracają się do nas dziennikarze mediów tradycyjnych (radia, gazet papierowych i telewizji) z prośbą o wypowiedzi lub informacje. Ci dziennikarze najczęściej pytają o działania konkretnych kancelarii lub firm, ale zwykle na początku lub pod koniec rozmowy pada pytanie: "Czym właściwie jest copyright trolling?"

Zazwyczaj staram się dopasować odpowiedź do innych pytań. Tłumaczę, dlaczego działalność określonej firmy można uznawać za trolling. Niemniej od dłuższego czasu zastanawiałem się nad ogólną definicją tego zjawiska i doszedłem do wniosku, że taka definicja jest bardzo potrzebna. Jej brak powoduje różne nieporozumienia, które są wykorzystywane przez firmy zajmujące się copyright trollingiem.

Czym więc jest copyright trolling? Chodzi o wysyłanie pism z wezwaniami do zapłaty do internetowych piratów, tak? W rzeczywistości chodzi o coś więcej, ale najpierw wyjaśnijmy dwie rzeczy. 

Copyright trolling - pojęcie "popkulturowe"

Pojęcie "copyright trolling" nie jest pojęciem prawnym! Prawnik Jakub Kralka (autor strony Techlaw.pl) w pewnej luźnej rozmowie powiedział mi kiedyś, że jest to pojęcie "popkulturowe". Moim zdaniem to bardzo trafne określenie.

Ja porównałbym pojęcie "trollingu" do pojęcia "hejtu". Dla jednego człowieka "hejtem" będzie rzucanie ostrymi wyzwiskami, dla innego "hejtem" będzie każde narzekanie czy krytyka. Generalnie "hejt" jest wyrażaniem niechęci, ale może mieć różne stopnie nasilenia. 

Copyright trolling też nie jest ściśle określony i nie jest pojęciem prawnym. Niestety wiele osób o tym zapomina i dochodzi do dziwacznych sytuacji. Kiedyś pewna znana dziennikarka w znanej gazecie napisała, że Naczelna Rada Adwokacka rozpatrywała, czy działania pewnej adwokat nie są copyright trollingiem. Była to podwójna nieprawda. Po pierwsze Rada wcale nie badała działań tej pani adwokat. Po drugie żaden organ w Polsce nie jest od rozstrzygania tego, czy coś jest copyright trollingiem, tak samo jak żaden organ nie rozstrzyga, co jest hejtem.

Złamanie prawa? Niekoniecznie!

Copyright trolling nie jest rodzajem przestępstwa i nie musi się wiązać z naruszeniami prawa. Jest to problem natury etycznej i bardzo często działania prawników-trolli są zgodne z prawem (nie zawsze, ale zwykle). 

Copyright trolling polega na nadużywaniu prawa autorskiego, a nadużywanie nie jest naruszaniem. Spotkałem się już z sytuacjami, gdy prawnik twierdził, że w jego przypadku nie można mówić o copyright trollingu, bo "działamy zgodnie z prawem". Najchętniej wtedy odpowiedziałbym, że wiele paskudnych rzeczy można zrobić zgodnie z prawem. Copyright trolling jest jedną z tych rzeczy. 

Szeroka definicja copyright trollingu

W tym miejscu wróćmy do pierwotnego pytania. Czym jest copyright trolling? Moim zdaniem najprostsza byłaby taka definicja:

Copyright trolling to wykorzystanie prawa autorskiego w sposób "złośliwy" i przesadny, obliczony bardziej na osiągnięcie korzyści majątkowej niż na faktyczną ochronę praw autora lub wydawcy.

Ta szeroka definicja obejmuje bardzo wiele zjawisk.

Zazwyczaj copyright trolling kojarzy się z tym, że jakaś kancelaria prawna zgłasza prokuraturze adresy IP rzekomych piratów i wykorzystuje dostęp do akt sprawy, by pozyskać dane osobowe. Te dane osobowe są wykorzystywane do dochodzenia roszczeń na własną rękę. Rusza masowa wysyłka pism z wezwaniami do zapłaty, a ich nadawców nie obchodzi, czy odbiorcy pism faktycznie dokonali naruszeń. Pisma wzywające do zapłaty zwykle są sformułowane tak, żeby zwiększyć efekt zastraszający. Zdarza się, że te pisma wręcz wprowadzają w błąd co do sytuacji prawnej. 

O takich przypadkach trollingu jest głośno. Wielu ludzi dostaje pisma, prasa opisuje działania kolejnych kancelarii. Właśnie o takim copyright trollingu pisały organizacje rządowe w liście do Naczelnej Rady Adwokackiej. Najczęściej o takim copyright trollingu czytamy w codziennych newsach.  

Niestety złośliwe korzystanie z praw autorskich może przybierać różne inne formy. Przykładowo autorka znanego zdjęcia może występować z propozycją "ugody" do różnych instytucji państwowych, których pracownicy zamieścili zdjęcie na stronie instytucji. Ta artystka może żądać znacznie zawyżonych kwot, np. kilkunastu tysięcy złotych za to, że zdjęcie pojawiło się na stronie mającej kilka wyświetleń miesięcznie. Artystka może liczyć na to, że pracownik instytucji się wystraszy i przystanie na ugodę, choć sąd niekoniecznie przyznałby w tej sytuacji tak wysokie odszkodowanie. 

Cechy copyright trollingu

Skoro copyright trolling może mieć różne formy, jak go rozpoznać? Jak go odróżnić od "zwykłych" roszczeń związanych z naruszeniami praw autorskich? 

Oczywiście twórca ma prawo dochodzić swoich praw. Można jednak zauważyć, że działania z zakresu copyright trollingu mają pewne wspólne cechy. Te cechy mogą występować w każdym przypadku pojedynczo lub w różnych zestawieniach. Nie muszą występować wszystkie razem. Oto one:

  • Działalność twórcy i jego prawników prowadzi do uzyskania znacznych kwot z odszkodowań. Czasem dochodzenie odszkodowań staje się istotnym lub wręcz podstawowym elementem działalności. 
  • Twórcy lub ich prawnicy domagają się ogromnych kwot, znacznie wykraczających poza rozsądną rekompensatę.
  • Twórcy lub ich prawnicy starają się doprowadzić do ugody pod wpływem strachu i zwiększają strach poprzez wprowadzanie w błąd co do możliwych konsekwencji naruszenia lub co do sytuacji prawnej.
  • Dochodzi do nadużywania postępowania karnego w celu dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej (cecha polskiego copyright trollingu).
  • Roszczenia są kierowane do osób niewinnych lub bezpodstawnie (np. prawnicy żądają pieniędzy za udostępnienia filmu, który od dawna jest w domenie publicznej).

Przedstawmy teraz cztery różne sytuacje i zastanówmy się, która z nich jest trollingiem, a która nie.

  1. Fotograf znajduje swoje zdjęcie na komercyjnej stronie. Zdjęcie zostało wykorzystane bezprawnie. Fotograf żąda zapłacenia kwoty 300 dolarów. 
  2. Producent filmowy ustala, że jego film jest często udostępniany na Chomikuj.pl. Zwraca się do Chomikuj.pl z prośbą o zablokowanie pliku. Uruchamia postępowanie przeciwko osobom, które udostępniały film i oczekuje na efekty tego postępowania. 
  3. Fotograf znajduje swoje zdjęcie na prywatnej stronie muzeum. Straszy dyrektora wysokimi odszkodowaniami, wydzwania do przedstawicieli urzędów nadzorujących muzeum, przez okres roku wysyła groźby, choć nie spełnia tych gróźb. Prawnik fotografia w pismach powołuje się na art. 79 prawa autorskiego, mimo iż przepis ten został uchylony przez Trybunał Konstytucyjny. 
  4. Producent filmowy zatrudnia prawnika do ścigania piratów. Prawnik ma za zadanie wykorzystać prokuraturę do wydobycia danych osobowych. Rusza masowa wysyłka pism. Osoby ustalone w toku postępowania nie są jeszcze podejrzanymi, ale prawnik tak formułuje pisma, by te osoby myślały, że są już podejrzane. Ponadto prawnik straszy ludzi, że będą musieli zapłacić odszkodowania liczone według prawa amerykańskiego.

Jak dla mnie w sytuacji 1 i 2 nie będziemy mieli do czynienia z copyright trollingiem. Sytuacje 3 i 4 będą przykładami copyright trollingu. 

Ofiary trolli

Tam, gdzie jest copyright trolling, tam będą ofiary tego nadużycia. Kim te ofiary są? Ja podzieliłbym je na dwie kategorie:

  1. Ludzie, którzy nie dokonali żadnego naruszenia, ale są zastraszani. 
  2. Ludzie, którzy dokonali naruszeń, ale mimo to są zastraszani nadmiernie lub wprowadzani w błąd. 

Pierwszy rodzaj ofiar szczególnie oburza. Niestety zdarza się, że pismo z kancelarii otrzyma 70-letnia kobieta chora na serce, która z pewnością nie dokonała naruszenia. Takiej osobie prawnicy-antypiraci po prostu robią krzywdę. Zdarza się też, że pismo otrzymuje osoba młoda i obeznana w internetowych tematach. Czy ta osoba się nie denerwuje? Oczywiście denerwuje się. Ta osoba, jeśli jest niewinna, staje się ofiarą w momencie otworzenia koperty. 

Drugi rodzaj ofiar to osoby, która naprawdę dokonały naruszeń praw autorskich. Czy te osoby możemy nazwać piratami i skazać na każdy rodzaj traktowania? Moim zdaniem nie. Po pierwsze te osoby mogły dokonać naruszeń nieświadomie. Często jest to ich pierwszy konflikt z prawem. Proponowanie takim osobom ugody może być szlachetne, ale powinno się odbywać z zachowaniem pewnych norm etycznych. Niestety nierzadko prawnicy stawiają na straszenie i nawet mając swój cel na widelcu, potrafią wprowadzać w błąd, by jeszcze zwiększyć efekt zastraszający. W tym momencie działalność tych prawników staje copyright trollingiem i nie ma tu znaczenia, że naprawdę doszło do naruszenia. Naruszenia to jedno, a etyczna strona działania prawnika to drugie. 

Zwalczyć copyright trolling? 

Czy copyright trolling da się zwalczać? Czy należy go zwalczać? Moim zdaniem tak i jest ku temu wiele powodów. Po pierwsze copyright trollingiem zajmują się nierzadko adwokaci i radcy prawni. Tacy ludzie powinni się kierować pewnymi normami etycznymi, które przy trollingu są przekraczane. Uruchomiono już w Polsce postępowania dyscyplinarne przeciwko adwokatom i radcom, którzy uwikłali się w copyright trolling. Niestety jak dotąd niewiele z tego wynikło. Postępowanie ciągną się długo m.in. z powodu rozproszenia ofiar po całej Polsce. 

Być może w przyszłości okaże się, że organizacje radców i adwokatów przywołają swoich kolegów do porządku. Zanim to nastąpi, można walczyć z trollingiem poprzez uświadamianie obywateli. Ludzie powinni wiedzieć, co to jest i jak reagować w sytuacji otrzymania pisma. Przede wszystkim nie powinni płacić tylko za to, aby mieć święty spokój. Nie powinni płacić, jeśli czują się zastraszani niewinnie. Jeśli faktycznie dokonali naruszeń, powinni umieć ocenić swoją sytuację. 

Copyright trolling może szkodzić nie tylko ofiarom, ale nawet samym prawom autorskim. W przyszłości dochodzenie roszczeń z tytułu praw autorskich może się zacząć kojarzyć z naprawdę brudnym biznesem. Co więcej, może zaistnieć potrzeba uregulowania tej kwestii na gruncie prawnym i może to dawać różne niezamierzone efekty uboczne. 

Windykacja sztucznego długu

Za granicą dochodziło już do karania prawników-trolli. W Wielkiej Brytanii już w roku 2011 Trybunał Dyscyplinarny Radców Prawnych stwierdził, że copyright trolling jest wykroczeniem zawodowym. Zauważono wówczas, że jest to działanie dla pieniędzy, zastraszanie i "procedura windykacyjna, podczas gdy nie istniał żaden dług".

Bardzo ciekawe jest porównanie trollingu prawnoautorskiego do procedur windykacyjnych. Dodajmy tu, że w Polsce jedna firma windykacyjna zajęła się trolligiem. 

Obawiam się, że trolling jest tylko elementem szerszego zjawiska, jakim jest dochodzenie sztucznych długów. Innym rodzajem takiego działania były serwisy pobieraczkowe - nie oferowały nic, ale wytwarzały wrażenie powstania jakiejś należności. Kliknąłeś, nie czytałeś regulaminu? Masz 100 złotych długu! Zapłać!

Obawiam się, że w przyszłości biznes oparty o dochodzenie sztucznych długów będzie jeszcze lepiej rozwinięty. Kiedyś z niepokojem obserwowałem, jak szybko przybywało serwisów pobieraczkowych, gdy już ta forma działalności stała się znana. Teraz z niepokojem obserwuję, jak przybywa kancelarii i firm zajmujących się copyright trollingiem. Wytwarza się cała nowa gałąź gospodarki i ta gałąź będzie potrzebowała życiodajnego soku w postaci wpłat od kolejnych "piratów". Obawiam się, że ogromna chęć namierzania kolejnych piratów może skłaniać do działań, które nie zawsze będą uczciwe. 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik