Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Copyright trolling narasta, a projekt ustawy przeciwko niemu zbiera cięgi

15-06-2015, 11:45

Już nie tylko kancelarie prawne, ale nawet firmy windykacyjne rozsyłają do internautów wezwania do zapłaty za naruszenia praw autorskich. Ofiarą tych działań mogą być osoby niewinne. Jest jeden projekt ustawy przeciwko temu zjawisku, ale nie chcą go ani organizacje twórców ani rząd.

robot sprzątający

reklama


Copyright trolling to nadużywanie praw autorskich w celu zarobkowym. Najczęściej zjawisko to polega na masowym rozsyłaniu wezwań do zapłaty do internautów. Nie każdy odbiorca listu jest sprawcą naruszenia, a pisma formułowane są w taki sposób, aby wystraszyć i zmusić do jak najszybszej "ugody". To podstawowy problem z copyright trollingiem. Niby jest to to działanie "antypirackie", ale tak naprawdę może ono przybierać formy masowego, zarobkowego zastraszania. 

Dodatkowo w Polsce copyright trolling wymaga instrumentalnego posłużenia się postępowaniem karnym. Do prokuratur wpływają listy adresów IP rzekomych sprawców naruszeń. Prokuratura musi sprawdzić kto się kryje za tymi adresami. Następnie pełnomocnik pokrzywdzonego (posiadacza praw autorskich) korzysta z dostępu do akt by wydobyć ten dane osobowe. Zaczyna się wysyłanie pism i wycofywanie wniosków o ściganie, jeśli ktoś zapłaci. Prokuratura wykonuje sporo pracy tylko po to, żeby ktoś inny mógł poza postępowaniem karnym nakłaniać inną osobę do oddania pieniędzy. 

Z tych oraz z wielu innych powodów copyright trolling był krytykowany przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Także Naczelna Rada Adwokacka oraz Krajowa Izba Radców Prawnych miały poważne wątpliwości co do praktyk, jakich podejmują się prawnicy w ramach takich działań. Interpelację w sprawie kierowali do przedstawicieli rządu różni posłowie. Niestety rząd wciąż nie dostrzega, albo nie chce dostrzegać problemu. Ministerstwo Sprawiedliwości w odpowiedzi na jedną z interpelacji ograniczyło się do stwierdzenia, że copyright trolling jest zgodny z prawem.  Według ministerstwa nie jest żadnym problemem to, że dziesiątki albo setki osób mogą być zarobkowo zastraszane, mimo iż nic złego nie zrobiły.

Projekt ustawy przeciwko trollingowi

Jak dotąd tylko raz słyszeliśmy o tym, aby jakiś polityk próbował zaradzić problemowi copyright trollingu poprzez projekt zmiany prawa. Poseł Andrzej Jaworski zaproponował nowelizację prawa autorskiego, która miała wprowadzić zmiany do art. 116 ustawy. Ta zmiana miała powodować, że uruchomienie postępowania karnego w sprawie naruszenia praw autorskich byłoby możliwe wówczas, gdy naruszenie ma charakter komercyjny.

Andrzej Jaworski podkreślał, ze celem jego projektu jest powstrzymanie copyright trollingu oraz zmniejszenie obciążeń po stronie podatników i organów ścigania. W obecnej sytuacji postępowanie karne są tylko instrumentem pozyskiwania danych osobowych w celu masowego zastraszania. Podatnicy płacą za to, aby różne firmy dostały dane osobowe do celu wysyłania swoich pism. Organy ścigania zajmują się ustalaniem tych danych, a potem wnioski o ściganie są wycofywane i nie ma żadnej społecznej korzyści z takich postępowań.

Dziennik Internautów pisał w przeszłości o pomyśle Andrzeja Jaworskiego. Dziś należałoby powiedzieć jakie są dalsze losy tego projektu. 

Projekt zbiera cięgi

Projekt wpłynął do Sejmu 18 września. W listopadzie skierowano go do I czytania w Komisjach. Dopiero w połowie maja tego roku wpłynęło stanowisko rządu na temat projektu. To stanowisko rządu, wraz z opiniami różnych zainteresowanych instytucji, możemy znaleźć na stronie Sejmu

Swoje opinie na temat projektu przedstawiły zwłaszcza organizacje posiadaczy praw autorskich. Jak łatwo się domyślić, nie są one zwolennikami łagodzenia prawa autorskiego i przedstawiają liczne argumenty przeciwko. Należy przy tym zwrócić uwagę na stanowisko Stowarzyszenia Architektów Polskich, w którym stwierdzono, że "sygnalizowany problem masowego składania zawiadomień o przestępstwie zasługuje na interwencję ustawodawcy". SARP dostrzega więc problem copyright trollingu choć uważa, że zaproponowana metoda rozwiązania problemu nie jest dobra. 

Ciekawe jest również spostrzeżenie Stowarzyszenia Autorów i Wykonawców Copyright Polska, które uważa, że copyright trolling wzbudza zastrzeżenia etyczne. Nie wiadomo jednak, czy projektowana zmiana art. 116 faktycznie powstrzymałaby to zjawisko. 

Rząd: to tylko kilka kancelarii

Najciekawsze i najbardziej obszerne jest stanowisko Rządu (kopię zamieszczamy pod tekstem). W nim również zauważono, że zmiana art. 116 nie musi powstrzymać copyright trollingu, a jednocześnie może wywołać daleko idące skutki, które zagrożą interesom posiadaczy praw autorskich. Większość argumentów rządu wygląda racjonalnie choć należałoby podkreślić, że stanowisko nie jest na czasie jeśli chodzi o ocenę skali copyright trollingu w Polsce. 

W stanowisku rządu czytamy. 

wspomina się jedynie o kilku kancelariach prawniczych w Polsce, które trudnią się aktywnością uznawaną przez projektodawców za „copyright trolling”. Projektodawcy nie przywołali więc w tym zakresie żadnych zweryfikowanych danych, które świadczyłyby o tym, że w Polsce skala problemu wymagałaby zastosowania najdalej idącego środka służącego potencjalnie jego rozwiązaniu, czyli interwencji ustawodawczej

Rzeczywiście w ubiegłym roku, gdy projekt ustawy powstawał, mieliśmy w Polsce "kilka kancelarii prawniczych" zajmujących się czymś, co można nazwać copyright trollingiem. Rzecz w tym, że te kancelarie zastraszały setki ludzi i już to czyni problem bardzo poważnym. Poza tym rząd mógłby uwzględnić, że od czasu skierowania projektu do Sejmu zjawisko copyright trollingu bardzo się nasiliło. Dziś zajmuje się tym więcej kancelarii prawnych. Copyright trollingiem zajęły się także dziwne firmy quasi-prawnicze, a także firmy windykacyjne. Rynek takich usług znacznie urósł w ciągu kilku miesięcy, a każda pojedyncza firma może zastraszać tysiące osób. 

Łatwo jest powiedzieć, że autorzy projektu powinni przywołać "zweryfikowane dane" na temat copyright trollingu. Tylko jak przywołać te dane, skoro kancelarie prawne nie muszą i nie chcą ujawniać informacji o wysyłanych pismach?  

Statystyki, które nic nie mówią

Moglibyśmy się posłużyć innymi danymi. Można sprawdzić jak często uruchamiane są postępowania karne z art. 116. W stanowisku rządu wspomniano o tych statystykach w kontekście obciążeń dla organów ścigania, które zdaniem rządu wcale nie są duże. Oto cytat. 

... w statystykach z lat 2007 – 2012 zauważalna jest tendencja spadkowa dotycząca liczby skazań w sprawach o przestępstwa określone w pr. aut. Przykładowo jeszcze w 2007 r. orzeczono 1020 wyroków skazujących, a w 2011 r. już tylko 424. W 2012 r. w oparciu o przepisy karne pr. aut. osądzono ogółem 678 osób, spośród których prawomocnie skazano 361 (...) Aktywność organów ścigania jest więc skoncentrowana jedynie w marginalnym stopniu na pojedynczych internautach dokonujących naruszeń.

Czy to są rzetelne statystyki? Tak, ale nierzetelnie zastosowane! Copyright trolling w Polsce zaczął rozkwitać pod koniec roku 2013, więc podawanie statystyk z lat 2007-2012 wygląda na przykrą próbę manipulacji.

Poza tym statystyki skazań niczego nam nie mówią o faktycznym obciążeniu prokuratur i policjantów. Copyright trolling polega przecież na instrumentalnym wykorzystaniu postępowania do ustalenia danych osobowych. Potem postępowania mogą być umorzone i często tak się dzieje. Co zatem mówią statystyki wyroków o obciążaniu organów ścigania? Nic! Dokładnie nic!

To jest zgodne z prawem? To mamy złe prawo

Oczywiście wiem, że przytoczenie dwóch dyskusyjnych fragmentów nie przekreśla całego stanowiska rządu. Osobiście mam zastrzeżenia do pewnych fragmentów tego stanowiska, choć są i takie, z którymi się zgadzam. Swoją opinię na temat stanowiska rządu mógłbym podsumować takimi słowy - zgadzam się, że projekt ustawy przeciwko trollingowi może być niedopracowany, ale rząd w swoim stanowisku pokazał, że nie rozumie problemu (albo rozumie, ale stara się go nie rozstrząsać). 

Obecnie mamy tylko ten jeden projektu ustawy przeciwko copyright trollingowi. Czy dałoby się zrobić lepszy projekt? Pewnie tak, ale to wymaga, by politycy pochylili się nad problemem. Politycy powinni rozumieć istotę copyright trollingu, a nie tylko ograniczać się do płytkich stwierdzeń, że "wszystko jest zgodne z prawem". Jeśli dochodzi do masowego zastraszania (nierzadko osób niewinnych) i dochodzi do masowego wprowadzania ludzi w błąd i instrumentalnego wykorzystywania organów ścigania do zawierania ugód na drodze cywilnej i wszystko jest zgodne z prawem to... chyba mamy problem. 

Poniżej kopia stanowiska rządu

2898-s by Dziennik Internautów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *