Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Policjant zabiera komputer i proponuje kontakt z kancelarią. Czy to powinno tak wyglądać?

06-05-2015, 10:53

Dostaliśmy kolejny sygnał od osoby, której policja zatrzymała komputer w związku z naruszeniem praw autorskich, a policjant radził skontaktować się z kancelarią prawną w sprawie ugody. Oczywiście zawieranie ugody z kancelarią nie musi być złe, ale czy policjant powinien być tym, kto to inicjuje?

robot sprzątający

reklama


>> Szukasz szczoteczki dla niemowlaka? Sprawdź koniecznie ten artykuł <<

 

W marcu Dziennik Internautów pisał o pewnym niepokojącym zjawisku z obszaru tzw. copyright trollingu. Jak wiemy, zjawisko to często polega na uruchomieniu postępowania karnego w celu uzyskania danych osobowych i wysyłaniu do internautów propozycji ugody. Ugoda najczęściej wymaga wpłacenia określonej sumy pieniędzy. Pisma często trafiają do osób niebędących podejrzanymi i niekoniecznie będących sprawcami naruszeń. Oczywiście odbiorca pisma może być sprawcą naruszenia i wówczas dowiaduje się on o postępowaniu jeszcze zanim prokuratura zacznie go sprawdzać (jest to ciekawym punktem krytyki copyright trollingu).

Omówiliśmy typowy scenariusz, ale bywa też inaczej. Rzadko zdarza się, że policja odwiedza dom rzekomego naruszyciela, jeszcze zanim dostanie on pismo z kancelarii. Wówczas może się zdarzyć, że... policjant poradzi, by skontaktować się z kancelarią w sprawie zawarcia ugody. Opisaliśmy już jeden taki przypadek, a ostatnio zetknęliśmy się z tym po raz drugi. 

Policjant zostawił numer do kancelarii

Rozmawiałem z osobą, którą była obecna przy jednym z zatrzymań sprzętu. Ta osoba widziała jak funkcjonariusze zabrali komputer, ale jednocześnie poradzili, by skontaktować się z kancelarią i spróbować się dogadać. 

- Policjant zostawił adres i numer telefonu do kancelarii, która zajmuje się tą sprawą. Powiedział, że tu chodzi tylko o pieniądze i trzeba spróbować się dogadać - powiedział nam nasz informator. Ta osoba dodała, że policjant podał nawet kwotę ugody, jakiej można się spodziewać.

Zauważmy, że policjant nie mógł wiedzieć w momencie zabierania sprzętu, czy na komputerze znajdą się jakieś dowody naruszenia praw autorskich. Mimo to poradził, by się dogadać i nawet zostawił numer do kancelarii. 

Publikowaliśmy już stanowisko Komendy Głównej Policji w sprawie takich zachowań policjantów. KGP jest zdania, że tego typu zachowania policjantów nie mieszczą się w ich obowiązkach i należy je zgłaszać. 

W opisanej sytuacji jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Zatrzymanie sprzętu dotyczyło naruszeń praw do filmu, którego ochroną zajmuje się kancelaria Artura Glass-Brudzińskiego. Policjant poradził skontaktować się z tą właśnie kancelarią.

Sprawy wszczęte przez wspomnianą kancelarię prowadzone są obecnie w niejednej prokuraturze, ale zatrzymania sprzętu nie są bardzo częste. Na chwilę obecną wiemy od prokuratorów, że doszło do "dosłownie kliku" zatrzymań sprzętu. Oczywiście bazujemy na informacjach od tych prokuratorów, o których wiemy, że prowadzą takie sprawy.

Czy policjant powinien proponować ugodę? 

Jak wspomnieliśmy wcześniej, nie ma nic złego w chęci ugodowego zakończenia sprawy dotyczącej naruszeń praw autorskich. Pojawia się jednak pytanie o to, czy policjant powinien występować w roli kogoś, kto proponuje ugodę? Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam mecenas Jarosław Góra, adwokat związany z Kancelarią Ślązak, Zapiór i Wspólnicy oraz autor bloga IPBlog.pl.

- Jeśli chodzi o działania Policjanta, który miał zachęcać do kontaktu z pokrzywdzonym, a konkretnie jego pełnomocnikiem, to rzeczywiście nie powinien on namawiać do zawierania ugody cywilnoprawnej. Podejrzewam natomiast, czym kierował się Policjant, nieoficjalnie wskazując taką możliwość działania. W momencie bowiem, gdyby strony doszły do porozumienia, to zgodnie z promesami zawieranymi często w pismach pełnomocników pokrzywdzonych w podobnych sprawach ten wycofałby wniosek o ścigania, co mogłaby spowodować umorzenie postępowania przygotowawczego. W mojej ocenie organy ścigania nie są związane cofnięciem wniosku przez pokrzywdzonego, a prokurator nadzorujący dochodzenie musiałby wyrazić na to zgodę, niemniej jednak często rzeczywiście kończy to sprawę karną - tłumaczy prawnik. 

Należy dodać, że w postępowaniu karnym istnieje możliwość tzw. mediacji pomiędzy pokrzywdzonym, a sprawcą, zarówno na etapie postępowania przygotowawczego, jak i sądowego.

- Jednak rezultatem mediacji nie jest zazwyczaj umorzenie postępowania (chyba, że sprawa dotyczy prywatnego aktu oskarżenia), ale może rzutować np. na wymiar kary, możliwości warunkowego umorzenia (środek związany z poddaniem sprawcy próbie) itp. Skierowanie sprawy na mediacje w rozumieniu kodeksu postępowania karnego nie powinno jednak zastać zainicjowane w sposób, w jaki w opisanej sprawie zachował się Policjant - powinien zająć się tym nadzorujący postępowanie prokurator lub same strony - mówi adwokat Jarosław Góra.

Dobre rady nie zawsze dobre

W tym miejscu warto zauważyć, że policjant rzeczywiście nie musiał działać jako "agent kancelarii". Po prostu mógł wierzyć, że naprawdę pomaga ludziom, którzy znaleźli się w prawnych tarapatach i mają do wyboru ugodową opcję. Z drugiej strony nawet przy dobrych chęciach takie działanie może dać kiepskie efekty. Za policjantem stoi pewien autorytet i ten autorytet nie powinien być wykorzystywany, by zachęcać osobę zaskoczoną odebraniem sprzętu do kontaktowania się najpierw z pełnomocnikiem pokrzywdzonego (czyli posiadacza praw autorskich, który zainicjował postępowanie).

Pełnomocnik pokrzywdzonego (tj. posiadacza praw autorskich) będzie działał zawsze na korzyść swojego klienta, a więc nie będzie najlepszym doradcą dla osoby, która z jakiegoś powodu została odwiedzona przez policję. Ta osoba może być sprawcą naruszenia, ale nie musi, a mimo to pełnomocnik pokrzywdzonego może ją skłaniać do płacenia. Dodam w tym miejscu, że w pismach kancelarii Glass-Brudziński stosowano pojęcie "sprawca lub Właściciel Łącza Internetowego (WLI)", czyli zdaniem tej kancelarii samo bycie właścicielem łącza wystarcza, aby zawrzeć ugodę i płacić za jakieś naruszenie. Oczywiście, zawsze można zawrzeć ugodę, płacić za wszystko i przyznać się do wszystkiego, ale to nie zawsze jest optymalne wyjście.

Wspominaliśmy już w Dzienniku Internautów, że adwokat działający w imieniu posiadaczy praw autorskich może np. nagrywać rozmowy i nie obowiązuje go w tym przypadku tajemnica adwokacka. Będzie on po prostu zbierał wszelkie dowody świadczące na korzyść klienta i na tym polega jego praca. Ponadto taki adwokat może przedstawiać wątpliwe, ale korzystne dla swojego klienta interpretacje prawa np. na temat odpowiedzialności za udostępnienie łącza.

Oczywiście adwokat pokrzywdzonego działa w granicach prawa, ale nie można go traktować jako obiektywnego źródła wiedzy o sytuacji. Dlatego właśnie policjanci powinni być ostrożni dając ludziom jakiekolwiek porady.

Copyright trolling i organy ścigania

W szerzej rozumianym zjawisku copyright trollingu niepokojące jest to, że różne organy powołane do ścigania przestępstw - prokuratorzy, policjanci - wykonują dużo pracy tylko po to, aby potem jakaś kancelaria zainkasowała pieniądze za ugody i wycofała część wniosków o ściganie. To nie jest jedyny problem z copyright trollingiem, ale jeden z tych poważniejszych. 

Czasem organy ścigania mają naprawdę dużo pracy. Niedawno dowiedzieliśmy się z własnych źródeł, że do pewnej prokuratury w Polsce wpłynęło 100 tys. adresów IP do zweryfikowania. Co gorsza, była to tylko pierwsza pula takich adresów. Wiemy ze swoich źródeł, że prokuratorzy miewają wątpliwości co do pochodzenia tych adresów IP. Wiemy też, że prokuratorzy zdają sobie sprawę z negatywnych stron copyright trollingu i wiedzą, że ustalone dane osobowe będą wykorzystana instrumentalnie.

Wspominaliśmy też niedawno o setkach przesłuchań w ramach pewnego postępowania. Pisaliśmy o postępowaniach umorzonych. Oczywiście prokuratury muszą realizować swoje zadania, ale ich zasoby są ograniczone i nasilenie copyright trollingu nie może być bez wpływu na ogólną wydajność organów ścigania. 

Copyright trolling był już krytykowany lub potępiany przez posłówNaczelna Radę AdwokackąKrajową Izba Radców Prawnych oraz Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wiemy, że również Rzecznik Praw Obywatelskich zdaje sobie sprawę z tego zjawiska i analizuje skargi w tym zakresie. Przeciwko niektórych adwokatom podejmującym działania z zakresu copyright trollingu toczą się dochodzenia dyscyplinarne. Niestety problematycznych stron copyright trollingu nie dostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości, które mogłoby coś z nim zrobić.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik