CISPA to akt prawny, który ma ułatwić przekazywanie danych o internautach agencjom rządowym w USA. Opozycja przeciw niemu rośnie, padają porównania do drakońskiej ustawy SOPA, ale wszystko wskazuje na to, że CISPA przejdzie. Powód? Zagrożenia dla prywatności nie działają zbyt mocno na wyobraźnię obywateli.
O ustawie CISPA Dziennik Internautów pisał dwukrotnie. Jest to ustawa nowelizująca w USA przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa. Mówiąc najogólniej, ustawa będzie zwalniać od odpowiedzialności tych usługodawców internetowych, którzy będą przekazywać dane agencjom rządowym w sprawach dotyczących cyberbezpieczeństwa. Innymi słowy cyberbezpieczeństwo stanie się pretekstem do inwigilacji.
CISPA nie będzie wymagać od firm przekazywania danych, ale będzie na to pozwalać (w szerokim zakresie). Takie "miękkie" podejście do firm sprawia, że ustawa nie przeszkadza podmiotom z rynku IT. Microsoft i Facebook wyraziły nawet swoje poparcie dla CISPA.
Początkowo opozycja wobec CISPA praktycznie nie istniała. Dość szybko obudziły się organizacje rządowe, takie jak ACLU i CDT. Dopiero od kilkunastu dni można obserwować aktywność polityków, którzy dali się przekonać do wystąpienia przeciwko CISPA.
Członkini kongresu Zoe Lofgren opublikowała swoje stanowisko w sprawie CISPA, w którym wymieniła sześć głównych zastrzeżeń wobec ustawy, m.in. brak stosownych zabezpieczeń. Również Ron Paul (kongresman z Teksasu) skrytykował CISPA na swojej stronie, porównując ją do kontrowersyjnej ustawy SOPA (tej ustawy, która spowodowała pierwszy strajk Wikipedii).
Ponadto 18 członków kongresu wystosowało list w sprawie CISPA do członków Stałej Komisji Izby Reprezentantów ds. Wywiadu. List ten wzywa do potraktowania obaw o prywatność w sposób poważny, przy wypracowywaniu poprawek. Możliwe jednak, że nikt tego nie zrobi z powodu politycznej arytmetyki. Ustawę CISPA popiera ponad stu członków kongresu i popierają ją firmy. Opozycja istnieje, ale jest zbyt słaba.
Jest jeszcze Biały Dom. Prezydent Obama zapowiedział, że nie podpisze ustawy "w obecnej formie". Możliwe jednak, że podpisze ją po kosmetycznych poprawkach, które niewiele zmienią.
Rodzi się ciekawe pytanie: dlaczego CISPA ma tak łatwo, skoro jeszcze kilka miesięcy temu obserwowaliśmy protesty i cyberprotesty przeciwko SOPA? Odpowiedź jest prosta - Amerykanom nie zależy na prywatności tak bardzo, jak może się wydawać.
SOPA była ustawą wywierającą nacisk na firmy IT. CISPA tego nie robi. Ponadto SOPA była ustawą zagrażającą wolności słowa, a CISPA nie ma nic do wolności słowa. SOPA kojarzyła się z prawami autorskimi, które w ludziach wywołują strach. CISPA nie ma nic wspólnego z prawami autorskimi.
Amerykanie są narodem, który łatwo godzi się z utratą prywatności. Jest to po części kwestia kulturowa, po części efekt strachu przed terroryzmem. Ten strach może nie jest tak silny, jak po zamachu z 11 września 2001 roku, niemniej w świadomości Amerykanów funkcjonuje przekonanie, że w konflikcie pomiędzy prywatnością a bezpieczeństwem lepiej przeważać szalę na korzyść bezpieczeństwa.
Można być niemal pewnym, że jeśli Amerykanie wprowadzą CISPA, politycy z UE prędzej czy później wpadną na pomysł stworzenia podobnych przepisów. Europejczycy patrzą na prywatność nieco inaczej, ale politycy mogą się przekonać, że łatwiej wprowadzić ustawę zagrażającą tylko prywatności, niż prywatności i wolności słowa jednocześnie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Intel Business Challenge Europe 2012 - młodzi z pomysłem na biznes zmieniają świat
|
|
|
|
|
|